ABW zatrzymało rosyjskiego archeologa. Ukraina zwróciła się do Polski z wnioskiem o ekstradycję
W jednym z warszawskich hoteli funkcjonariusze ABW zatrzymali Aleksandra B., wysokiej rangi naukowca z petersburskiego Ermitażu. Jak wynika z ustaleń reportera RMF24, a także oficjalnych komunikatów Polskiej Agencji Prasowej (PAP) i rzecznika ministra koordynatora służb specjalnych, Rosjanin był ścigany międzynarodowym listem gończym przez ukraińską prokuraturę. Sprawa dotyczy nielegalnych wykopalisk na okupowanym Krymie i wywołała natychmiastową, ostrą reakcję Kremla.
- Błyskawiczna akcja służb w centrum stolicy
- Zarzuty o niszczenie ukraińskiego dziedzictwa
- Widmo ekstradycji i surowej kary
- Dyplomatyczna burza na linii Warszawa-Moskwa
Błyskawiczna akcja służb w centrum stolicy
Do ujęcia naukowca doszło w grudniu, gdy przebywał on w Polsce przejazdem, podróżując z Holandii do Serbii. Operacja, przeprowadzona przez funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego działających po cywilnemu, była dla mężczyzny całkowitym zaskoczeniem. Aleksandr B., pełniący na co dzień funkcję kierownika działu archeologii starożytnej w prestiżowym Muzeum Ermitaż, został natychmiast przewieziony do Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Podczas przesłuchania naukowiec skorzystał z prawa do milczenia i odmówił składania wyjaśnień w obecności polskich śledczych.
Zarzuty o niszczenie ukraińskiego dziedzictwa
Podstawą działań polskich służb były ciężkie zarzuty sformułowane przez Kijów, dotyczące działalności archeologa na terenie stanowiska „Starożytne miasto Myrmekjon” w Kerczu. Według strony ukraińskiej, w latach 2014–2019 naukowiec prowadził tam nielegalne badania, które doprowadziły do nieodwracalnego zniszczenia cennych obiektów dziedzictwa narodowego. Straty wyrządzone ukraińskiemu skarbowi państwa oszacowano na gigantyczną kwotę ponad 200 milionów hrywien (ok. 17 milionów złotych), co nadaje sprawie wymiar nie tylko naukowy, ale i kryminalny.
Widmo ekstradycji i surowej kary
Na wniosek prokuratury warszawski sąd zdecydował o zastosowaniu wobec Rosjanina aresztu ekstradycyjnego na okres 40 dni. Środek ten ma zabezpieczyć tok postępowania do czasu wpłynięcia z Ukrainy oficjalnego wniosku o wydanie naukowca. Procedura ta jest skomplikowana prawnie, jednak jeśli dojdzie do ekstradycji, Aleksandrowi B. grozi w Ukrainie kara nawet do 10 lat pozbawienia wolności. Ukraiński kodeks karny przewiduje surowe sankcje za niszczenie dóbr kultury na terenach znajdujących się pod rosyjską okupacją.
Dyplomatyczna burza na linii Warszawa-Moskwa
Incydent błyskawicznie stał się zarzewiem poważnego konfliktu dyplomatycznego. Rzecznik Kremla, Dmitrij Pieskow, w ostrych słowach skomentował działania polskich władz, nazywając je „tyranią prawną” oraz „skandalem”. Moskwa zapowiada podjęcie wszelkich możliwych kroków dyplomatycznych i konsularnych, aby doprowadzić do uwolnienia swojego obywatela. Sprawa zatrzymania archeologa z Ermitażu staje się kolejnym punktem zapalnym w i tak już ekstremalnie napiętych relacjach między Polską a Federacją Rosyjską.