Ziobro traci paszporty i planuje pozwać państwo
Decyzja władz spotkała się z ostrą reakcją ze strony byłego szefa resortu sprawiedliwości. Zapowiedział on walkę prawną, która może wpłynąć nie tylko na jego osobistą sytuację, ale także na interpretację przepisów dotyczących byłych wysoko postawionych urzędników. Sprawa staje się kolejnym rozdziałem w gorącym sporze polityczno-prawnym.
- Podwójny cios: utrata paszportu dyplomatycznego i prywatnego
- Bezprecedensowa sytuacja prawna i jej polityczny kontekst
- Plan obrony i szersze implikacje sprawy
Podwójny cios: utrata paszportu dyplomatycznego i prywatnego
Zbigniew Ziobro stracił w krótkim czasie oba dokumenty uprawniające do podróżowania za granicę. Jako były minister sprawiedliwości i prokurator generalny do niedawna posługiwał się paszportem dyplomatycznym. Ten został unieważniony decyzją Ministerstwa Spraw Zagranicznych już 18 listopada, na wniosek prokuratury.
Następnie, na początku grudnia, na wniosek prokuratury, wojewoda mazowiecki Mariusz Frankowski unieważnił także prywatny paszport Zbigniewa Ziobra. O tej decyzji poinformował publicznie szef MSWiA
Taki podwójny ruch administracyjny praktycznie uniemożliwia byłemu ministrowi legalne przekroczenie granicy, co – jak sugerują komentatorzy – może mieć związek z toczącymi się przeciwko niemu śledztwami, w tym dotyczącymi tzw. afery wizowej.

Bezprecedensowa sytuacja prawna i jej polityczny kontekst
Sprawa unieważnienia paszportów Ziobrze wykracza powyżej indywidualny przypadek i dotyka szerszego, niejasnego obszaru prawa. Ustawa paszportowa, choć przewiduje możliwość unieważnienia dokumentu na wniosek organu prowadzącego postępowanie karne, nie precyzuje szczegółowych warunków, które muszą zaistnieć. To pozostawia dużą swobodę interpretacyjną organom administracyjnym, takim jak wojewoda czy MSZ.
Decyzja ta ma więc charakter precedensowy i wywołuje pytania o jednolite standardy. "Rzeczpospolita", która dotarła do informacji, podkreśla, że wśród byłych wysokich urzędników rządów Prawa i Sprawiedliwości panuje duża rozbieżność. Niektórzy, jak Beata Szydło, Piotr Gliński, Mateusz Morawiecki czy Mariusz Błaszczak, nadal posługują się paszportami dyplomatycznymi. Inni, tacy jak Elżbieta Rafalska, Konstanty Radziwiłł czy Beata Kempa, już je utracili. Są też tacy, którzy nigdy z tego przywileju nie korzystali.
To zróżnicowanie pokazuje, że praktyka jest niejednolita, a decyzje mogą być podejmowane indywidualnie. W przypadku Ziobry, wniosek prokuratury okazał się decydującym argumentem dla obu organów: zarówno MSZ, jak i wojewody.
Plan obrony i szersze implikacje sprawy
Zapowiadana przez adwokata Bartosza Lewandowskiego skarga do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego otwiera kolejną stronę sporu. Będzie to pierwsza prawna weryfikacja decyzji wojewody, a ewentualnie później także MSZ. Sąd będzie musiał rozstrzygnąć, czy organy administracyjne działały w granicach swojego uznania, czy może nadużyły swoich uprawnień, biorąc pod uwagę okoliczności śledztwa i status byłego ministra.
Sprawa ma oczywisty, głęboki wymiar polityczny. Zbigniew Ziobro, jako współtwórca Zjednoczonej Prawicy i założyciel Suwerennej Polski, pozostaje jedną z najbardziej rozpoznawalnych i kontrowersyjnych postaci ostatnich lat w polskiej polityce. Decyzja o unieważnieniu mu paszportów, podjęta przez organy związane z nowym rządem, jest postrzegana przez jego środowisko jako celowe działanie o charakterze politycznym. Jego obrońcy podnoszą także kwestie proceduralne, takie jak informowanie o decyzjach za pośrednictwem mediów przed doręczeniem oficjalnych pism.
Niezależnie od wyniku procesu, sprawa Zbigniewa Ziobry stawia ważne pytania o granice ingerencji państwa w prawa obywatela w toku postępowania karnego, o jednolite stosowanie prawa wobec byłych wysoko postawionych urzędników oraz o punkt równowagi między wymogami śledztwa a ochroną dóbr osobistych. Rozstrzygnięcie sądu może stworzyć ważny wzorzec na przyszłość dla podobnych, potencjalnie bardzo politycznie wrażliwych przypadków.
