Wojskowi przeszukali mieszkanie dziennikarki. Szukają części wraku Tupolewa

W piątek nad ranem prawicowa dziennikarka poinformowała o przeszukaniu jej mieszkania przez Żandarmerię Wojskową. Jak tłumaczy rzecznik Prokuratury Krajowej, działania mundurowych to próba odzyskania części prezydenckiego tupolewa, zagubionych przez komisję Antoniego Macierewicza.
Żandarmeria Wojskowa w mieszkaniu dziennikarki, szukano części tupolewa
O przeszukaniu swojego mieszkania przez Żandarmerię Wojskową dziennikarka Ewa Stankiewicz-Jørgensen poinformowała w piątek 7 marca po godzinie 7.00 nad ranem.
Żandarmeria wojskowa przeszukuje nasze mieszkanie szukając części tupolewa te które Putin zostawił Tuskowi lub te które niszczały przez lata w bliźniaczym tupolewie kiedy uwiarygadniano kłamstwa Anodiny (pisownia oryginalna) - napisała w mediach społecznościowych.
Stankiewicz-Jørgensen do wpisu dołączyła zdjęcia przedstawiające mundurowych w jej mieszkaniu. Prokuratora Krajowa komentuje sytuację.
Rafał Brzoska za ograniczeniem 800 plus. Podał konkretne warunki Dariusz Matecki zatrzymany. Akcja ABW w centrum WarszawyPrzeszukanie w domu dziennikarki, na miejscu Żandarmeria Wojskowa
Według informacji Prokuratury, wojskowi szukali 23 części samolotu, który rozbił się 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku. Mowa o fragmentach wypożyczonych z prokuratury przez tzw. podkomisję smoleńską. Części te nie zostały zwrócone.
Między innymi z pisma pana Antoniego Macierewicza wynika podejrzenie, że te dowody mogą się znajdować w mieszkaniu jednego z byłych członków podkomisji, pana Jørgensena - tłumaczyła rzecznik prokuratury.
Wojskowi szukali części tupolewa
Dziennikarka Ewa Stankiewicz jest żoną byłego członka podkomisji Glenna Jørgensen. Śledczy zaznaczają, że przeszukanie prowadzono u duńskiego eksperta. Nie wiadomo, czy służby odnalazły poszukiwane fragmenty tupolewa, które są częścią materiału dowodowego.
ZOBACZ: Prokuratura wszczęła śledztwo ws. Antoniego Macierewicza. “Zdrada dyplomatyczna”
W październiku zeszłego roku Ministerstwo Obrony Narodowej wydało raport na temat prac komisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza. Zdaniem zespołu badającego prace podkomisji, jej skład był nierzetelny, ponieważ brakowało w nim osób, które znają się na wypadkach lotniczych.
Prawdziwym celem działania komisji smoleńskiej było potwierdzenie jednej hipotezy: o wybuchu i odrzucenie wszystkich innych argumentów, ekspertyz, które tej hipotezy nie potwierdzały - stwierdził Władysław Kosiniak-Kamysz. Ta manipulacja, brak rzetelności i wiarygodności to coś, co rzuca się w oczy w nieprawdopodobny sposób: udowodnić swoją hipotezę wbrew dowodom, wbrew faktom - mówił wicepremier i szef MON.





































