USA. Opiekunka zostawiła dziecko w samochodzie na 5 godzin. Dziewczynka nie żyje
Wyjątkowo nieodpowiedzialna opiekunka doprowadziła do śmierci zaledwie 10-miesięcznej dziewczynki. Dziecko zostało nie tylko pozostawione samo bez opieki, ale dosłownie zamknięte w śmiertelnej pułapce. Przez 5 godzin dziewczynka z Florydy (USA) cierpiała katusze. Dopiero matka wezwała pogotowie i policję, ale na pomoc było już za późno.
Tragedia na Florydzie, nie żyje 10-miesięczna dziewczynka
Bycie opiekunką do dziecka często utożsamiane jest jako szansa na szybki zarobek dobrych pieniędzy. Niewiele osób myśli jednak o odpowiedzialności oraz ciężarze, jaki spoczywa na barkach takiej osoby.
Wyjątkowym brakiem wyobraźni wykazała się 46-letnia Rhonda Jewell. Kobieta opiekowała się 10-miesięczną dziewczynką oraz trójką innych dzieci. Niestety, niedawno najmłodsze dziecko zmarło.
Panna młoda czekała do ostatniej chwili. Przy ołtarzu wyciągnęła telefon, a jej ukochany pobladłOpiekunka zostawiła maluszka w samochodzie
Co stało się na Florydzie w Stanach Zjednoczonych? To znajduje się obecnie pod lupą śledczych, ale pewne jest, że 46-letnia opiekunka została już aresztowana.
Jewell w środę, 19 lipca odebrała wszystkie dzieci, jakimi miała się tego dnia opiekować z posiadłości w północnym Macclenny. Miało to miejsce około 8 rano. Później ruszyła w dalszą drogę do innego domu, gdzie miała opiekować się maluchami.
Kiedy dojechała na miejsce i wszystkie dzieci wysiadły z auta wraz z opiekunką, 10-miesięczna dziewczynka została wewnątrz samochodu. Tego dnia było 37 stopni Celsjusza. To okazało się wyrokiem śmierci.
Samochód zamienił się w piekarnik, dziewczynka spędziła tam pięć godzin
10-miesięczną dziewczynkę po pięciu godzinach znalazła matka. Kobieta z przerażeniem odkryła, że dziecko znajduje się w samochodzie. Natychmiastowe wezwanie policji i pogotowia nie pomogło. Medycy byli bezsilni i mogli tylko stwierdzić zgon malucha.
Już w trakcie wzywania pomocy matka 10-miesięcznego dziecka zastrzegła, że ono nie oddycha, a usta są niebieskie. - Temperatura skóry malucha wynosiła około 39 stopni Celsjusza, a wewnętrzna osiągnęła 43,5 - relacjonował ratownik medyczny, który brał udział w akcji.
Opiekunka odpowie teraz za zostanie dziecka w prawdziwym piekarniku. - Pojazd zachowuje się jak szklarnia, więc pozwala temu upałowi przedostać się przez okna, zatrzymuje je w środku - wyjaśniła Amber Rollins z organizacji "Dzieci i bezpieczeństwo w samochodzie”.
Źródło: wp.pl