Do tej pory Podlasie uchodziło za jeden z wyborczych bastionów PiS. Jednak zakłamywanie rzeczywistości przez "Wiadomości" TVP dostrzegają nawet najbardziej zagorzali zwolennicy partii Jarosława Kaczyńskiego. Frustracja z powodu drożyzny jest tak duża, że niektórzy w ogóle nie planują głosować w następnych wyborach.Nastroje mieszkańców Podlasia ujawniła "Gazeta Wyborcza". Wszystko wskazuje na to, że przekonanie wyborców do słuszności poczynań obecnej ekipy rządzącej może być wyjątkowo trudne.
GUS zaprezentował tzw. szybki szacunek dotyczący wzrostu cen towarów i usług w grudniu 2021 r. Z analiz wynika, że w ubiegłym miesiącu inflacja osiągnęła pułap 8,6 proc. To więcej niż prognozowali ekonomiści.To pierwszy raz, kiedy inflacja przekroczyła próg 8 proc. Tymczasem eksperci już ostrzegają, że to jeszcze nie koniec drożyzny.
W ogłoszonych na stronie internetowej Kancelarii Sejmu zamówieniach publicznych można przeczytać, że w tym roku na artykuły spożywcze, z których przyrządzone zostaną potrawy dla parlamentarzystów, polscy podatnicy wyłożą aż 1,5 miliona złotych. Wśród zakupionych produktów mają znaleźć się takie luksusowe produkty jak łosoś, pierś z kaczki czy ser parmezan.Końcówka zeszłego roku i początek nowego upłynęły nam pod znakiem drożyzny. Inflacja w Polsce galopuje i wcale nie zamierza się zatrzymywać. Patrząc na sklepowe rachunki przeciętnego Polaka pozostaje jedynie złapać się za głowę i zaplanować kolejne cięcia.Tymczasem posłowie nie zamierzają odejmować sobie od ust i śrubują wydatki Kancelarii Sejmu, która na swoich stronach zamieściła właśnie zamówienie publiczne na artykuły spożywcze na niebagatelną kwotę.
Andrzej Duda poruszył niezwykle istotny dla Polaków temat, jakim jest inflacja. Prezydent przyznał, że w jego ostatnich rozmowach z wyborcami, mieszkańcy Polski skarżyli się na stale rosnącą drożyznę w sklepach. Wcześniej o wysokich cenach mówił już prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński.Od miesięcy Polacy z niepokojem obserwują ceny na sklepowych półkach, które rosną w zawrotnym tempie. Dodatkowo niepewność co do przyszłości podsycają pesymistyczne wypowiedzi polityków rządu, którzy przyznają, że inflacja w 2022 roku nie zmaleje.Obóz władzy nie może dłużej zakłamywać rzeczywistości, postanowił więc obrać taktykę na łączenie się w bólu z obywatelami. Najpierw Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla Interii przyznał, że sam "złorzeczy w sklepach", później zaś bardziej ludzką twarz pokazał prezydent Andrzej Duda.
- Tworzymy pewne poduszki finansowe - powiedział Tadeusz Kościński, minister finansów w rządzie Mateusza Morawieckiego. Polityk ujawnił, że w nadchodzącym roku Polacy nie mogą spodziewać się spadku inflacji. Prognozy nie są optymistyczne, nie będzie taniej.Słowa prezesa NBP Adama Glapińskiego o tym, że inflacja w 2022 roku również będzie wysoka, potwierdził w wywiadzie dla "Polska Times" szef Ministerstwa Finansów Tadeusz Kościński.Jak wylicza portal gazeta.pl, ważny minister rządu PiS w rozmowie użył słowa "inflacja" aż 28 razy. Wszystko wskazuje, że również Polacy w 2022 roku będą z niego często korzystać.
Jeden z użytkowników Twittera nie mógł wyjść ze zdziwienia, gdy otrzymał do ręki paragon z popularnego dyskontu. Okazało się, że za polskiego karpia zapłacił horrendalnie dużo, o wiele więcej niż za patroszonego pstrąga. To niezwykle bolesny efekt szalejącej inflacji i braków w hodowlach.Tegoroczne święta Bożego Narodzenia były najdroższe od 20 lat. Galopująca inflacja nie daje nam powodów do odetchnięcia z ulgą, w zamian za to coraz bardziej musimy zaciskać pasa. Nawet produkty, które do tej pory uchodziły za tańsze, teraz osiągają zawrotne ceny.O tym, że jest drogo, przekonać się można było patrząc na paragony ze świątecznych zakupów. Z niektórych produktów faktycznie można było zrezygnować, ale trudno zorganizować święta bez tradycyjnego karpia w galarecie czy smażonego w głębokim oleju.
Prezes NBP Adam Glapiński przedstawił gospodarcze prognozy na 2022 r. Inflacja ma utrzymać się na poziomie zbliżonym do obecnego. Szef instytucji zdradził, że podwyżki stóp procentowych są tak przemyślane, aby nie hamować wzrostu gospodarczego i zapewnić Polakom dobry poziom życia.Adam Glapiński zaznaczył, że kondycja polskiej gospodarki jest bardzo dobra. Pod koniec roku PKB Polski ma wynosić 6 proc. - To bardzo dobry wzrost - wskazał prezes NBP.