Świadkowie strzelaniny w Poznaniu przerwali milczenie. Nieoficjalna wersja wskazuje na miłosne porachunki
Śmiertelny bilans strzelaniny w Poznaniu właśnie się powiększył. Zmarła druga osoba, która z ranami postrzałowymi przewieziona została do szpitala. Świadkowie zrelacjonowali okoliczności i na jaw wyszło, iż możliwym scenariuszem tej tragedii jest zazdrość. Kelner pobliskiej restauracji opowiedział o wszystkim bardzo dokładnie.
Strzelanina w Poznaniu: jest druga ofiara
W niedzielę po południu w Poznaniu rozległy się krzyki i dźwięki syren policyjnych. Pod jedną z restauracji zlokalizowanej na popularnej ulicy Święty Marcin zaroiło się od służb. Chwilę wcześniej dało słyszeć się huki. Były nimi oddawane strzały.
Początkowo wydawało się, że w wyniku strzelaniny umrze tylko jedna osoba. Niestety wysiłki lekarzy okazały się nadaremne i poinformowano, że w szpitalu zmarła również druga poszkodowana osoba. Oboje byli mężczyznami. Na jaw wychodzą kulisy strzelaniny. Nieoficjalne ustalenia dziennikarzy wskazują, że motywem mogła być zazdrość.
Wiadomo, kim są pozostałe ofiary wypadku w Krakowie. To z nimi jechał syn Sylwii PerettiŚwiadkowie opowiedzieli o tym, co działo się po oddaniu strzałów
Mieszkanka Poznania zgodziła się opowiedzieć o strzelaninie w rozmowie z dziennikarzem Gazety Wyborczej. Kobieta znajdowała się około 20 metrów od ogródka, gdzie padły strzały. - Usłyszeliśmy strzał, ktoś zaczął przeraźliwie krzyczeć. Widzieliśmy, że ktoś leży. Potem drugi strzał i druga osoba leży. Zaczęliśmy uciekać - mówiła kobieta. - Przybiegli do mnie ludzie po mokre chusteczki. Chcieli zmazać krew, którą byli obryzgani. Byli roztrzęsieni - dodał do tej opowieści pracownik pobliskiego sklepu.
Kelner, który pracuje w innym lokalu na Świętym Marcinie podzielił się obrazem, który na pewno na długo zapisze się w jego pamięci. - Usłyszałem huk, potem następny. Na początku myślałem, że dzieciaki bawią się petardami, ale po chwili kobieta zaczęła krzyczeć, wzywała pomocy - powiedział mężczyzna w rozmowie z GW.
Kelner wyjaśnił, że zadzwonił po karetkę, gdy mimo odległości zdał sobie sprawę, że stało się coś niedobrego. - Zauważyłem człowieka z postrzeloną twarzą, leżał na ziemi, wszędzie pełno krwi, obok był pistolet. Naprzeciwko leżał drugi mężczyzna. Wyglądało, jakby jeden strzelił do drugiego, a potem do siebie - dodał w swojej poruszającej relacji. Jakie były motywy tej zbrodni?
Nieoficjalne: motywem zbrodni była zazdrość
Strzelanina w Poznaniu to efekt miłosnych porachunków? To nieoficjalne ustalenia dziennikarzy. Krzycząca i zakrwawiona dziewczyna miała być narzeczoną mężczyzny, który został postrzelony.
Nie jest to jeszcze scenariusz potwierdzony przez policję. Niemniej taka wersja padała z ust świadków od początku szumu na temat strzelaniny w Poznaniu.
Źródło: Gazeta Wyborcza, PAP, epoznan.pl, Głos Wielkopolski