Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Wiadomości > Samotna matka przyjęła księdza po kolędzie. Wstyd i hańba, jak potraktował ją i jej dziecko
Krzysztof Górski
Krzysztof Górski 13.01.2025 11:38

Samotna matka przyjęła księdza po kolędzie. Wstyd i hańba, jak potraktował ją i jej dziecko

kolęda
Fot. ARKADIUSZ ZIOLEK/East News

Wizyty duszpasterskie to szczególny moment dla każdego katolika. W większości przypadków duchowny odwiedzając parafian przychodzi nie tylko poświęcić ich dom, ale też wesprzeć dobrym słowem. Okazuje się jednak, że takie spotkania często mogą przynieść więcej krzywdy niż pożytku. Świetnym tego przykładem jest jedna z czytelniczek Onetu, która została potraktowana przez księdza w szokujący sposób.

Tę wizytę duszpasterską parafianka zapamięta na długo

Czytelniczka portalu Gazeta.pl zdecydowała się napisać list do redakcji, w którym zaznaczyła na wstępie, że jest osobą wierzącą, jednak do kościoła nie chodzi zbyt regularnie.

Uczęszczam jednak, choć nieregularnie, na niedzielne msze, w święta Bożego Narodzenia biorę udział w Pasterce, na Wielkanoc idę do kościoła z poświęcić pokarm w koszyczku. Mimo to, w przyszłym roku nie przyjmę księdza po kolędzie. Moje drzwi są zamknięte dla przedstawicieli kleru. Miarka się przebrała - zapowiada wzburzona kobieta.

Okazuje się, że powodem jej decyzji jest ostatnia wizyta duszpasterska, podczas której zachowanie księdza dalece odbiegało od tego, czego można było się spodziewać.

ZOBACZ: On naprawdę to powiedział. Skandaliczne okrzyki, Nawrocki nie owijał w bawełnę 

Karambol z udziałem 9 samochodów, jest blokada drogi. Koszmarny poranek na popularnej trasie Mariusz Trynkiewicz nie żyje. Zmarł "szatan z Piotrkowa"

Szokujące zachowanie księdza po kolędzie

Instrukcja tego, jak powinno przyjąć się księdza po kolędzie, pojawiła się na drzwiach wejściowych do bloku, w którym mieszka czytelniczka Onetu. Niestety przez wzgląd na to, że termin wizyty księdza był bliski, nie udało się jej kupić wody święconej.

Przyszedł do nas młody, krnąbrny ksiądz, który od progu zrobił na mnie bardzo złe wrażenie. Przez całą wizytę miałam poczucie, że kompletnie nie interesują go parafianie, których odwiedza, a jedynie koperta z datkiem na kościół - opowiada przejęta parafianka.

Tuż po zmówieniu modlitwy na twarzy księdza pojawiło się zdziwienie, że córka autorki listu nie zna jej słów. To był jednak dopiero początek. Później ksiądz zaczął rozmowę z kobietą zadając bardzo niestosowne pytania. "Odszukał moje imię i nazwisko w grubym zeszycie i zapytał wprost, gdzie jest tata mojego dziecka. Kiedy dowiedział się, że wychowuję córkę samotnie, najpierw stwierdził, że "przecież gdzieś jakiś ojciec musi być", a potem zaczął mnie pouczać przy dziecku" - napisała czytelniczka.

ZOBACZ: Ogromna afera z mężem zaginionej Beaty Klimek. Mieszkańcy są wściekli, nie mieli dla niego litości

"Pewnie jeszcze robiła sobie pani aborcję"

Podczas wizyty duchowny stwierdził, że kobieta “nie żyję zgodnie z nauką Jezusa”. Wówczas czara goryczy się przelała. “Jestem dobrym człowiekiem, pomagam innym, nie oceniam nikogo, nie kłamię, staram się żyć dobrze. Ale ksiądz, który żyje w parafii jak pączek w maśle, w życiu rodziny nie założy i nigdy nie będzie samotną, porzuconą matką, która ledwo wiąże koniec z końcem, pouczać mnie nie będzie” - wyznaje.

Ksiądz również zgodnie z nauką Jezusa nie postępuje. Gdzie życzliwość, empatia, chęć wsparcia? Gdzie zainteresowanie losem parafian? - odpowiedziała wzburzona parafianka.

To zadziałało na duchownego jak płachta na byka, który stwierdził, że on nie jest “od tego”, a w mieszkaniu nie ma krzyża. "Boga to tu nie widać" - skwitował 30-latek. Wtedy czytelniczka Onetu zwróciła uwagę, “Jezus Boga widział w każdym człowieku”.

Następnie młody ksiądz spostrzegł przypięty przy lustrze znaczek “Strajk Kobiet” “To ja już wiem, z kim mam do czynienia. Pewnie jeszcze robiła sobie pani aborcję" -  dorzucił, czym postawił na sobie krzyżyk, bowiem kobieta zdecydowała, że wyprosi go z mieszkania.

Tego było już dla mnie nadto. Poprosiłam młodego człowieka, żeby sobie poszedł. Zagotował się cały, zrobił się czerwony, zatrzasnął swój czarny zeszyt, zawinął sutannę i wyszedł - opowiada.

Kobieta wyznała, że miała przygotowany dla księdza datek ukryty w kopercie, ale ostatecznie postanowiła mu go nie dawać. “Stwierdziłam, że nie zamierzam dłużej finansować instytucji, która zamiast dbać o wiernych, jednoczyć ich i podnosić na duchu, nieustannie ich poucza, krytykuje i bezkarnie stawia się ponad wszystkimi” - podkreśliła.

Tuż po tym, jak duchowny opuścił mieszkanie, dziecko bohaterki tej historii się rozpłakało. "Czy naprawdę takie emocje powinny towarzyszyć wizycie kapłana? Czy w tym zawodzie zostali już sami bezduszni ludzie, którzy wyrwali się prowincji do seminarium, bo tylko taki mieli pomysł na "robienie kariery"? Nie widzę dobrej przyszłości dla polskiego Kościoła. I nie widzę dobrych księży" - dodała na koniec.