Prawda na temat kolędy wyszła na jaw, były ksiądz zdradził kulisy. "Czekali na nas na dole"
Były ksiądz ujawnił kulisy kolędy. Duszpasterz, który założył rodzinę i nadal uczęszcza do kościoła i nie ukrywał, iż początkowo był podekscytowany wizją wizyt w domach parafian i poznawania ich codziennych problemów. Dość szybko się to zmieniło. Powodem były reakcje niektórych wiernych.
Były ksiądz ujawnił prawdę na temat kolędy
Czas, gdy księża będą pukać do drzwi wiernych z kolędą, zbliża się wielkimi krokami. Po Bożym Narodzeniu duszpasterze tradycyjnie ruszą do domów swoich parafian. Temat od lat wzbudza spore kontrowersje.
Nie tylko wierni mają zastrzeżenia co do kolędy i tego, w jakiej formie ona przebiega. Były ksiądz zdecydował się opowiedzieć o wizycie duszpasterskiej ze swojej perspektywy. Tomasz był księdzem, ale zrezygnował z posługi sześć lat temu. Obecnie jest szczęśliwym mężem oraz tatą.
Były ksiądz o kolędzie: "wyzywano mnie"
Były ksiądz służył w parafii w Słupsku oraz Szczecinku. Na początku wyjątkowo ekscytował się wizją kolędy. - Byłem bardzo pozytywnie nastawiony. Było to pierwsze spotkanie z parafianami, których kojarzyłem tylko z kościoła. Czułem dużą ekscytację, że będę mógł z tymi ludźmi porozmawiać, może nawet jakoś pomóc - wspomina Tomasz w obszernym wywiadzie z Onetem.
ZOBACZ : Wierni mają płacić, do tego otrzymują listę zadań. Coraz więcej parafii sięga po to rozwiązanie
Z biegiem czasu wszystko się jednak zmieniało. Kolędy wyglądały zgoła inaczej, niż zakładał były ksiądz. - To był duży wysiłek. Trzeba było spiąć się, żeby nie zaniedbać katechezy w szkole i obowiązków na parafii - opisywał swoją rzeczywistość Tomasz w czasie okresu wizyt duszpasterskich. Niemniej, chociaż większość spotkań przebiegała w przyjaznej atmosferze, to nie brakowało groźnych incydentów. - Wyzywano mnie od pedofilów, wampirów i zdzierców , bo miałem czelność chodzić i zbierać koperty od ludzi - wspomniał były ksiądz. To jednak nie wszystko.
Podczas kolędy dochodziło również do groźnych incydentów
Ksiądz w czasie kolędy spotykał się nie tylko z życzliwością. Bywały momenty, gdy robiło się groźnie. Tomasz w czasie wywiadu dla Onetu wrócił pamięcią do incydentu, gdy na kapłana wychodzącego z bloku czekała grupa podejrzanych osób . Ich celem były pieniądze w zebranych kopertach. - Ministranci powiedzieli mi, że musimy uważać, bo na dole na nas czekają. Na szczęście udało mi się podwinąć sutannę pod kurtkę i szybko przemknęliśmy między nimi. Biegli za nami, ale byliśmy w centrum miasta i nie udało im się nas dopaść - powiedział.
ZOBACZ : Nagranie z kościoła w Sanoku wywołało burzę. Uwiecznili wyczyny mężczyzny z butelką piwa
Rzadkością nie były natomiast obelgi. Niektórzy wierni nie wytrzymywali i podczas kolędy planowali wyłożyć kawę na ławę. - Dochodziło też do konfrontacji w domach parafian, którzy mieli pretensje na przykład do proboszcza czy wikariuszy, którzy w jakichś sposób ich skrzywdzili - wspominał były ksiądz.
Co więcej, ksiądz miał świadomość, iż nigdy nie może być pewny tego, co czeka go za danymi drzwiami mieszkań i domów. Bardzo często podczas wizyty duszpasterskiej jasne stawało się, że niektórzy są uzależnieni od alkoholu, czy narkotyków.
Źródło: Onet.pl