Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Nietypowe wymagania księdza dot. kolędy. Parafianin nie krył oburzenia
Ada Rymaszewska
Ada Rymaszewska 28.12.2022 10:54

Nietypowe wymagania księdza dot. kolędy. Parafianin nie krył oburzenia

kolenda
Pixabay.com/Senlay/zdjęcie ilustracyjne

Tradycyjna kolęda, czyli wizyty duszpasterskie w domach wiernych, wzbudza coraz więcej kontrowersji i wcale nie chodzi tu tylko i wyłącznie o jej finansowy wymiar. Jeden z mężczyzn nie krył swojego oburzenia wymaganiami, jakie postawili przed przyjmującymi ich parafianami księża z Czudca na Podkarpaciu. - Nie wierzę, że księża z Czudca mają na celu braterską rozmowę z parafianami - skarżył się w liście wysłanym do redakcji "Gazety Wyborczej".

"Kolęda" dzieli wiernych

Wizyty duszpasterskie, nazywane potocznie "kolędą", są istotnym punktem w kalendarzu każdego chrześcijanina, choć nie da się ukryć, że w ostatnim czasie mocno straciły na popularności, wywołując niekiedy nawet niechęć i złość parafian.

Zwłaszcza w czasach galopującej inflacji wierni zaczęli zastanawiać się, czy przyjmować do swoich domów księży, którzy, zdaniem niektórych, liczą jedynie na wręczenie im koperty z datkiem i sami traktują odwiedziny jako przykrą konieczność.

Chętnych do goszczenia kapłanów nie przybywa także dzięki wywołującym skrajne emocje wypowiedziom niektórych duchownych, stawiających niebotyczne wymagania związane z "kolędą", poczynając od uwag dotyczących serwowanych posiłków po kwestie związane z transportem duszpasterzy.

Nic więc dziwnego, że niektórym, na samo wspomnienie o długiej liście preferencji księży robi się gorąco i puszczają nerwy, tak, jak miało to miejsce w przypadku parafianina z Czudca na Podkarpaciu.

Wizyta z wymaganiami. Parafianin nie wytrzymał

Zdegustowanie i mocna irytacja dosłownie biją z listu, jaki do redakcji "Gazety Wyborczej" wysłał mężczyzna należący do parafii w Czudcu, skarżący się na szokujące oczekiwania tamtejszych księży.

Jak się okazało, duchowni zażyczyli sobie w tym roku, aby w goszczących ich domach panowała umiarkowana temperatura, a wierni na początek każdego dnia kolędy przyjechali po księdza, zaś pod koniec - odwieźli go z powrotem na plebanię.

- Może w przyszłym roku proboszcz zażyczy sobie, aby w domach rozpylano na czas kolędy np. olejek lawendowy? - spytał ironicznie autor skargi.

W dalszej części listu także nie zabrakło dosadnych słów, w których nadawca zaznaczył, że taka kolęda kojarzy mu się "nie z odwiedzinami duszpasterza, ale z wizytą poborcy podatkowego, którego na tę wizytę trzeba przywieźć, zapewnić mu odpowiednią temperaturę powietrza, a następnie odwieźć".

- Nie wierzę, że księża z Czudca mają na celu braterską rozmowę z parafianami - stwierdził z żalem.

Księżą odpierają zarzuty

Mężczyzna, który zdecydował się na wysłanie listu, jasno zasugerował, że w jego mniemaniu, cel kolędy jest jeden - pełna koperta. Jak przypomniał, ostatnie spotkania z parafianami nie odbyły się z uwagi na pandemię koronawirusa.

Na jego skargę postanowili zatem odpowiedzieć sami anty-bohaterowie tej przykrej opowieści, czyli księża z Czudca. Tamtejszy proboszcz stanął w obronie swojego stanowiska, zapewniając, że przedstawione wymagania nie są wcale tak wygórowane, jakby mogły być.

- Myślę, że to nie są szczególne wymagania. Mam doświadczenie z poprzednich parafii, czasem dom był przegrzany. Zdarzało się, że później chorowałem, zresztą nie tylko ja. Dlatego poprosiliśmy, żeby nie było za gorąco w domach - tłumaczył ks. Stanisław Grzyb, proboszcz parafii pw. Świętej Trójcy w Czudcu.

Zdaniem duchownego, zapewnienie transportu dla księży to powszechna praktyka w tym regionie, stosowana przez lata. Przypomnijmy zatem, że podobną prośbę wystosował niedawno ksiądz proboszcz z Przegędzy na Śląsku, wywołując równie duże poruszenie.

I choć katowicka kuria sama stwierdziła, że komunikat mógł spowodować niemałe oburzenie, mieszkańcy wsi stanęli murem za kapłanem. Jak więc widać, nie tylko co kraj, to obyczaj.

Artykuły polecane przez Goniec.pl:

Źródło: Gazeta Wyborcza, Goniec.pl