Niebezpieczne zderzenie z łosiem na S7. Trzy osoby ranne, w tym dziecko
22 września nad ranem na trasie S7 w miejscowości Mieszkowo doszło do niebezpiecznego wypadku drogowego. Kierowca samochodu osobowego uderzył w łosia. Autem podróżowały trzy osoby, w tym dziecko. Wszyscy zostali ranni i przewiezieni do szpitala. Zwierzę nie przeżyło. Policja udostępniła zdjęcia z miejsca zdarzenia, na których widać, że siła zderzenia musiała być ogromna.
Poważny wypadek na trasie S7. Audi zderzyło się z łosiem
Służby zostały wezwane do wypadku drogowego na trasie S7 o godzinie 5.20. Kierowca samochodu osobowego marki audi zderzył się z łosiem. Auto zostało poważnie zniszczone. Są ranni, w tym dziecko. Jak poinformowała policja, samochodem w momencie zderzenia podróżowały trzy osoby: dwie dorosłe oraz dziecko w wieku około 8 lat.
Według informacji TVN Warszawa, do wypadku doszło na niedawno oddanym odcinku trasy S7 od węzła Lesznowola do węzła Tarczyn Północ, gdzie obowiązuje jeszcze ograniczenie prędkości do 80 km/h. Tymczasem licznik w rozbitym audi wskazywał około 150 km/h.
Mateusz Murański do dziś nie został pochowany? "Nie ma takiego miejsca"Poszkodowani zakleszczeni w samochodzie
- Pojazd został zniszczony na tyle poważnie, że znajdujące się w nim osoby nie mogły go opuścić samodzielnie. Zostały ewakuowane przez strażaków przy pomocy sprzętu hydraulicznego i przekazane załogom pogotowia - przekazał Łukasz Darmofalski z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Piasecznie. Dodał, że łoś nie przeżył zderzenia.
Na miejscu pracuje policja. Pas ruchu w kierunku Krakowa jest zablokowany, a Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad poinformowała, że utrudnienia mogą potrwać około dwóch godzin.
Łoś przechadzał się po centrum Warszawy
Z kolei wczoraj do niecodziennego incydentu także z udziałem łosia doszło w centrum Warszawy. Zdjęcia i filmiki obiegły sieć. Zwierzę pojawiło się w czwartek na warszawskim Grochowie. Zostało zauważone między innymi w okolicach przystanku tramwajowego, czy swobodnie poruszające się po chodniku w okolicy ulicy Siennickiej. Mieszkańcy nie mogli uwierzyć własnym oczom i dokumentowali niecodzienny incydent na zdjęciach i filmach.
Źródło: TVN Warszawa