Nie żyje żona aktora "Rancza". Przez 6 lat prawie nikt o tym nie wiedział

Sylwester Maciejewski przed rolą w "Ranczu" nie miał pieniędzy na jedzenie

Życiową rolą Sylwestra Maciejewskiego – opus magnum w jego karierze – stała się postać Macieja Solejuka w kultowym serialu “Ranczo”. Produkcja TVP okazała się nie tylko przepustką do sławy, ale przede wszystkim pozwoliła aktorowi odbić się od dna.

Debiutował na ekranie w 1977 roku. Wcześniej ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie i jako uzdolniony absolwent “filmówki” naturalnie liczył na adekwatne do tego role. Uznanie widzów zdobył po udziale w komedii “Pieniądze to nie wszystko” Juliusza Machulskiego, a wtedy był już pewien, że los za chwilę się do niego uśmiechnie. Natomiast kolejnych propozycji nie było.

Myślałem, że mam popsuty telefon – wspominał w rozmowie z mediami.

Aby utrzymać rodzinę, Sylwester Maciejewski pracował w teatrze. W rozmowie z magazynem “Rewia” przyznał jednak, że pieniędzy nie wystarczało nawet na jedzenie: “Zastanawialiśmy się, co na drugi dzień włożymy do garnka. Pracowałem w teatrze, ale grałem raz, dwa razy w miesiącu”. Na domiar złego jego żona Barbara zachorowała na nowotwór.

W końcu. Wydało się, co naprawdę łączy Rafała Brzozowskiego z Edytą Górniak Czytaj dalej

Nowotwór żony Sylwestra Maciejewskiego zmienił jego życie

Wraz z problemami zdrowotnymi żony aktora zmieniły się jego priorytety. Marzenia o wielkiej karierze ustąpiły miejsca konieczności jak najszybszego zarabiania pieniędzy. Leki były drogie, tak samo jak skuteczna terapia połączona z konsultacjami u specjalistów. Na łamach tego samego magazynu Sylwester Maciejewski wyliczał, czym się wówczas zajmował.

Zajmowałem się akwizycją, handlowałem winem, zabawkami, odkurzaczami – mówił.

Ale również wtedy pieniędzy było za mało. Małżeństwo posiłkowało się kredytami, jednak długi zaczęły w pewnym momencie ich przerastać. Strach o przyszłość spędzał aktorowi sen z powiek.

Wszystko zmieniło się w 2006 roku, gdy dołączył do obsady “Rancza”. Praca na planie dała mu poczucie stabilności, otworzyła także drzwi do show-biznesu i uruchomiła serię długo wyczekiwanych innych ról. Od tej pory nie było mowy o problemach finansowych i jego żona mogła kontynuować leczenie bez żadnych przeszkód. Wreszcie, dzięki pomocy lekarzy, wygrała walkę z chorobą. Tyle że szczęście nie trwa wiecznie.

Dalsza część artykułu pod zdjęciem.

"Zmarła w zapomnieniu". Bolesna strata Sylwestra Maciejewskiego

Wydawało się, że już nic nie zakłóci spokoju Sylwestra Maciejewskiego i jego żony. Okres biedy minął. Małżeństwo spłaciło długi, aktor rozpoczął prawdziwą filmową karierę, a Barbara Kryda-Maciejewska wygrała z rakiem.

Basia miała rację, że po latach chudych przychodzą tłuste. Należy jednak pamiętać, że to te pierwsze najbardziej nas do siebie zbliżyły – ocenił Sylwester Maciejewski w rozmowie z “Na żywo”.

Niestety – jak zaznaczył serwis o2.pl – choroba nowotworowa wróciła. Barbar Kryda-Maciejewska zmarła 29 maja 2019 roku w Płońsku. Informację tę podano na stronie nekrologi.wyborcza.pl, jednak nie została zauważona przez wielu fanów gwiazdora “Rancza”.

Absolwentka warszawskiej szkoły baletowej,
artystka Teatru Wielkiego w latach 1974-1995.
Zakończyła karierę jako pierwsza solistka naszego baletu – napisał w nekrologu Polski Balet Narodowy:
Teatr Wielki – Opera Narodowa.

Portal o2 zauważa, że żona Sylwestra Maciejewskiego “zmarła w zapomnieniu”. Skąd zatem ta spóźniona reakcja mediów na jej śmierć? Po 6 latach zaktualizowano informacje na Wikipedii – dokładnie 26 lutego 2025 roku redaktor internetowej encyklopedii uzupełnił hasło “Sylwester Maciejewski” o treść: “Jego żona zmarła w 2019”.

Czytaj także: Dorota Wellman ma męża od ponad 30 lat, ale o nim nie mówi. Oto kim jest