Media: "Najgroźniejsze miejsce na Ziemi znajduje się Polsce". Mowa o przesmyku suwalskim
- Stanowiłby jeden z pierwszych punktów, w które uderzyłyby wojska Putina, jeśli rosyjska inwazja na Ukrainę rozlałaby się na inne kraje Europy - podaje Politico. Mowa tu o przesmyku suwalskim, nazywanym obecnie "najniebezpieczniejszym miejscem na Ziemi".
Przesmyk suwalski to obszar położony wokół Augustowa, Suwałk i Sejn. Stanowi bezpośrednią granicę Polski z Litwą, która liczy około 100 km. Ten odcinek łączy terytorium państw bałtyckich z Polską i resztą państw NATO, ale także oddziela Białoruś od wchodzącego w skład Rosji obwodu kaliningradzkiego.
Przesmyk suwalski. Media: "Najniebezpieczniejsze miejsce na świecie znajduje się w Polsce"
O tym, że przesmyk suwalski jest jednym z potencjalnych punktów zapalnych w Europie, mówi się od dawna. - To także bezpośrednia droga lądowa do Kaliningradu, więc jeśli wojskom Putina udałoby się podbić Ukrainę, możliwe, że kolejny atak nastąpiłby właśnie tutaj - podaje amerykański portal Politico.
Politico named the most dangerous place on earth right now
— NEXTA (@nexta_tv) June 20, 2022
The 'Suwałki Gap' from Belarus to Kaliningrad, where the border of Poland and Lithuania now passes is the most dangerous place because of the threat of a direct conflict between Russia and NATO.
📰https://t.co/ayxgPjGlmX pic.twitter.com/ll6jhCJNY6
Dziennikarze zastanawiają się także nad reakcją NATO na ewentualny rosyjski atak. Według portalu byłoby to poważne naruszenie, jednak zarówno USA, jak i kraje Unii Europejskiej "mogłyby nie chcieć interweniować ws. tak małego kawałka ziemi". To z kolei może zachęcać Władimira Putina do inwazji. – Obawiamy się, że w przypadku konfliktu z Zachodem Rosja mogłaby wtargnąć do przesmyku jednocześnie ze wschodu i z zachodu, odcinając kraje bałtyckie UE od ich sojuszników na południu. Jest tu ogromna podatność na zagrożenia, ponieważ inwazja odcięłaby Litwę, Łotwę i Estonię od reszty NATO – stwierdził były prezydent Estonii Toomas Hendrik Ilves.
Mieszkańcy zaniepokojeni. Pytają o schrony
Nerwy i niepokoje pojawiają się także po polskiej stronie. - W gminach leżących przy przesmyku suwalskim potrzebna jest pilna budowa schronów na wypadek wojny z Rosją – uważają szefowie regionalnego Stowarzyszenia Aktywne Mazury.
Jak podaje Wirtualna Polska, z ustaleń stowarzyszenia wynika, że 14 mazurskich gmin, a także miasta, takie jak Ełk, Giżycko i Ryn takich schronów nie posiadają. - Potrzebne są natychmiastowe działania rządu w Warszawie, które zmienią ten stan rzeczy - mówi portalowi Daniel Domoradzki, prezes stowarzyszenia.
Władze Ełku radziły szukać schronienia we własnej piwnicy i podziemnych parkingach, z kolei prezydent Suwałk odmówił upublicznienia listy schronień. Argumentował to koniecznością zachowania spokoju i nie wzbudzania niepokojów wśród mieszkańców.
Gdyby, co nie daj Boże, wojna, to może zacząć się tu, przesmyk Suwalski, odcinający Bałtów od lądowego wsparcia NATO.
— Jacek Saryusz-Wolski (@JSaryuszWolski) June 23, 2018
„Dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze kraje Bałtyckie, a kiedyś przyjdzie czas na mój kraj, na Polskę”: Ś.P. Prezydent Lech Kaczyński w Tbilisi, sierpień 2008 pic.twitter.com/TXvo6FBXXR
Sprawa schronów na Mazurach zainteresowała także trójkę posłów - Annę Wojciechowską, Iwonę Kozłowską i Michała Wypija, którzy napisali interpelację do Ministerstwa Obrony Narodowej. Sekretarz stanu MON Wojciech Skurkiewicz odpowiedział, że przygotowanie schronów należy do kompetencji samorządów i Obrony Cywilnej Kraju. Jej szefem jest komendant główny Państwowej Straży Pożarnej.
Płk Andrzej Kruczyński: "Rosja nie jest w stanie zaatakować"
Mieszkańców regionu uspokaja jednak płk rez. Andrzej Kruczyński z Instytutu Bezpieczeństwa Społecznego, były oficer GROM, uczestnik misji w Bośni, Kosowie oraz Iraku. Jego zdaniem po stratach poniesionych w Ukrainie, Rosja nie jest w stanie zaatakować żadnego innego kraju. - Wytracili oficerów, ludzi, najnowszy sprzęt, miną lata, wręcz dekady, zanim się z tego podniosą - mówi płk Kruczyński.
Płk Andrzej Kruczyński apelował również aby Należy patrzeć na sprawę chłodno i ze zdrowym rozsądkiem, ufać służbom, które monitorują zagrożenie, nie ulegać wojennej publicystyce. Owszem, wydarzenia w Ukrainie powinny skłonić nas do przyjrzenia się potencjalnym schronom, które mamy i zastanowienia nad ich odtworzeniem. Budowa schronów to zadanie na lata - podsumowuje wojskowy ekspert.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
Gdzie jest burza. IMGW wydał ostrzeżenia pierwszego i drugiego stopnia, burze z gradem nad Polską
Tadeusz Rydzyk miał wspólnika, dziś nikt o nim nie pamięta. Razem stworzyli Radio Maryja
Jarosław Kaczyński ma urodziny. Czego życzą mu politycy? [TYLKO U NAS]
Źródło. wp.pl, goniec.pl