Kupiła kurtkę w lumpeksie, gdy zajrzała do kieszeni, zdębiała. Znalazła niecodzienną wiadomość
Nietypowa historia spotkała jedną z mieszkanek Bydgoszczy. Kobieta zakupiła kurtkę w sklepie z odzieżą używaną. Po powrocie do domu okazało się, że w jednej z kieszeni znajduje się karteczka z ręcznie napisaną wiadomością. Treść notatki wywołała poruszenie w internecie.
Nietypowe znalezisko w kieszeni
Niecodzienną sytuację opisuje Gazeta Pomorska, do której zgłosiła się pewna pani. Jak się okazało, klientka jednego z bydgoskich sklepów z odzieżą używaną zakupiła kurtkę z niespodziewaną zawartością jednej z kieszeni. - Już w domu, gdy ją przymierzałam, w kieszeni znalazłam kartkę z odręcznym pismem, z jednej strony po polsku, a na odwrocie trochę po ukraińsku, trochę po angielsku - cytuje lokalny portal swoją czytelniczkę.
Robił to przy kasie samoobsługowej w Biedronce. Wpadł w ręce policji, grozi mu 8 lat więzieniaTrudno uwierzyć, co znalazła w kurtce z lumpeksu
Autor odręcznej notatki napisał skierował swoje słowa do Ukraińców. “Kochani Sąsiedzi z Ukrainy, myślę o Was w swojej modlitwie. Nigdy nie traćcie nadziei. Jeden ruski psychopata nigdy nie odbierze Wam Waszej godności, tożsamości i Narodowej Dumy” - brzmiały słowa zawarte w notatce umieszczonej w kieszeni.
Zaskoczona kobieta doszła do wniosku, że zakupiona odzież miała trafić do osób potrzebujących zza naszej wschodniej granicy. Klientka lumpeksu opublikowała na Facebooku post, w którym opisuje sytuację.
- Wierzę, że internauci pomogą mi znaleźć pierwotnego właściciela kurtki. Niech dowie się, że jego rzeczy sprzedawane są dalej i żeby następnym razem lepiej zweryfikował punkt zbiórki. Płatność była kartą. Obsługa lumpeksu nie wyprze się - tłumaczy.
"To prowokacja"
Gazeta Pomorska zapytała obsługę bydgoskiego sklepu o pochodzenie sprzedawanych ubrań. - Nasz towar pochodzi z zagranicy. Z tego, co wiem, m.in. z Anglii. Nie skupujemy używanych ubrań od prywatnych osób, chociaż niektóre sklepy tak robią. Nie mam pojęcia, jak kurtka, która miała być dla Ukraińców, trafiła do nas - odparła ekspedientka lumpeksu.
W internecie niemal natychmiastowo pojawiły się liczne teorie dotyczące pochodzenia kurtki oraz odręcznej notatki.
- Tak się czasem robi, że ciuchy zebrane od darczyńców sprzedaje się do szmateksów, a dopiero później pieniądze przeznacza na pomoc. W punktach pomocowych zalega mnóstwo ubrań i innych rzeczy, których nikt nie weźmie, bo mają nietypowe rozmiary, bo nie przydadzą się (typu suknie odświętne, szpilki, torebeczki kopertowe) albo akurat pora roku nie ta. Magazyny mają swoją pojemność, jakoś trzeba tym dysponować. Za pieniądze ze sprzedaży na lumpy można kupić artykuły potrzebne teraz, zamiast trzymać szmatki na święte nigdy - pisze jedna internautek cytowana przez lokalny portal.
- To prowokacja - zaopiniował jeden z komentatorów. - Zwyczajna kurtka, do kieszeni której ktoś specjalnie włożył kartkę, aby inni myśleli, że to dar dla uchodźców - czytamy. Ktoś inny dodaje. - Może Ukrainka albo Ukrainiec dostali tę kurtkę z magazynu darów, ale od razu ją sprzedali - komentują internauci.
Śledź najnowsze newsy na Twitterze Gońca.
Źródło: Gazeta Pomorska