Jest reakcja Polski na zamknięcie konsulatu przez Rosjan. Ważny komunikat
Decyzja Kremla o zamknięciu kolejnego Konsulatu Generalnego RP to kolejny, choć spodziewany, etap drastycznego ochłodzenia relacji na linii Warszawa-Moskwa. Ruch ten stanowi bezpośrednią odpowiedź na zdecydowane działania polskiego rządu. Jest reakcja ze strony Polski, Tomasz Siemoniak zabrał głos.
Akty dywersji na polskiej kolei
Aby zrozumieć dzisiejszą decyzję Kremla, trzeba cofnąć się o niespełna dwa tygodnie, do dramatycznych wydarzeń z połowy listopada 2025 roku, które wstrząsnęły polską opinią publiczną. To właśnie seria aktów dywersji wymierzonych w infrastrukturę krytyczną stała się bezpośrednią przyczyną decyzji Radosława Sikorskiego o zamknięciu rosyjskiego konsulatu w Gdańsku. Służby specjalne oraz prokuratura nie miały wątpliwości, za próby destabilizacji polskiego transportu kolejowego odpowiadają ludzie działający na bezpośrednie zlecenie rosyjskiego wywiadu.
Śledztwo wykazało, że w dniach 15-17 listopada doszło do prób wysadzenia torów oraz uszkodzenia trakcji kolejowej na kluczowych szlakach transportowych. W miejscowości Mika (powiat garwoliński) eksplozja ładunku wybuchowego zniszczyła fragment torowiska, natomiast w okolicach stacji Gołąb (powiat puławski) uszkodzenie sieci trakcyjnej zmusiło pociąg pasażerski z blisko 500 osobami na pokładzie do awaryjnego hamowania. Premier Donald Tusk, informując o ustaleniach śledczych, wskazał, że sprawcami byli obywatele Ukrainy zwerbowani przez rosyjskie służby, co nadaje sprawie jeszcze bardziej tragiczny i skomplikowany wymiar.

Radosław Sikorski, ogłaszając 19 listopada decyzję o wycofaniu zgody na funkcjonowanie konsulatu w Gdańsku, określił te działania mianem "aktu terroru państwowego”. Decyzja o uderzeniu w gdańską placówkę nie była przypadkowa, to właśnie regiony północne i wschodnie są szczególnie narażone na działania hybrydowe, a obecność rosyjskich dyplomatów (często podejrzewanych o działalność wywiadowczą pod przykryciem) w Trójmieście była solą w oku polskich służb kontrwywiadowczych. Rosyjski personel z Gdańska ma czas do 23 grudnia na opuszczenie terytorium Rzeczypospolitej.
Rosyjski MSZ przekazał informację
Decyzja, która zapadła w czwartek 27 listopada, nie była dla nikogo zaskoczeniem, jednak jej symboliczny i praktyczny wymiar jest niezwykle bolesny. Do gmachu rosyjskiego MSZ wezwany został ambasador RP w Moskwie, któremu wręczono notę dyplomatyczną informującą o konieczności zamknięcia polskiej placówki w Irkucku do 30 grudnia bieżącego roku.
27 listopada Ambasador RP w Federacji Rosyjskiej został wezwany do Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rosji i otrzymał notę, w której poinformowano go, że w odpowiedzi na cofnięcie przez władze polskie zgody na działalność Konsulatu Generalnego Rosji w Gdańsku z dniem 23 grudnia 2025 r., strona rosyjska podjęła decyzję o cofnięciu zgody na działalność Konsulatu Generalnego RP w Irkucku z dniem 30 grudnia 2025 r. - przekazuje rosyjskie MSZ.
Irkucka placówka pełniła strategiczną rolę nie tylko ze względu na obsługę wizową czy prawną, ale przede wszystkim jako ostoja dla Polonii na Syberii. Konsulat ten, obejmujący swoją właściwością terytorialną ogromne obszary wschodniej Rosji, był kluczowym punktem odniesienia dla potomków polskich zesłańców, dbając o miejsca pamięci, cmentarze i dziedzictwo historyczne. Jego zamknięcie oznacza, że po 30 grudnia jedynym działającym polskim urzędem konsularnym w całej Federacji Rosyjskiej pozostanie Wydział Konsularny Ambasady RP w Moskwie. Dla Polaków przebywających za Uralem oznacza to konieczność pokonywania tysięcy kilometrów w celu załatwienia najprostszych spraw urzędowych.

Polskie władze przyjęły ten cios spokojnie. Minister koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak, komentując doniesienia z Moskwy, stwierdził wprost:
To jest reakcja na decyzję ministra Radosława Sikorskiego o zamknięciu rosyjskiego konsulatu w Gdańsku - tłumaczył.
Wypowiedź ta dobitnie pokazuje, że Warszawa wkalkulowała koszty dyplomatyczne w swoją strategię bezpieczeństwa, uznając, że zagrożenie płynące z działalności rosyjskich służb na terenie Polski wymaga najbardziej radykalnych kroków, nawet za cenę paraliżu kanałów dyplomatycznych.
Zobacz też: Rosja zamyka polski konsulat. Ambasador wezwany do MSZ. “Środki odwetowe”
Stosunki dyplomatyczne uległy ochłodzeniu
Dzisiejsze zamknięcie konsulatu w Irkucku i wcześniejsza likwidacja placówki w Gdańsku to ostatnie akty w długim dramacie zwijania relacji polsko-rosyjskich. Warto przypomnieć, że obecna sytuacja jest kulminacją procesu, który rozpoczął się jeszcze w październiku 2024 roku od zamknięcia rosyjskiego konsulatu w Poznaniu (również w reakcji na akty dywersji). Wówczas Moskwa odpowiedziała uderzeniem w polski konsulat w Sankt Petersburgu. Następnie, w maju 2025 roku, Polska zamknęła rosyjską placówkę w Krakowie po pożarze hali przy Marywilskiej, co pociągnęło za sobą rosyjską retorsję w postaci likwidacji polskiego konsulatu w Królewcu (Kaliningradzie).
Obecnie mapa dyplomatyczna wygląda dramatycznie pusto. Z trzech rosyjskich konsulatów generalnych w Polsce (Poznań, Kraków, Gdańsk) nie pozostał żaden. Analogicznie, Polska straciła swoje przyczółki w Sankt Petersburgu, Królewcu i teraz w Irkucku. Oznacza to, że kanały komunikacji zostały zredukowane do absolutnego minimum niezbędnego do utrzymania formalnych stosunków państwowych, realizowanych wyłącznie przez ambasady w stolicach. Eksperci ds. wschodnich zwracają uwagę, że taki stan rzeczy jest bez precedensu w powojennej historii i de facto cofa nas do poziomu relacji z czasów najgłębszej Zimnej Wojny, a może nawet gorszego, biorąc pod uwagę trwający konflikt zbrojny za naszą wschodnią granicą.
Wzajemne wydalanie dyplomatów i zamykanie budynków to jednak coś więcej niż tylko polityczny gest. To realne utrudnienie pracy wywiadowczej (placówki dyplomatyczne są tradycyjnym "hubem” dla oficerów wywiadu), ale też sygnał, że Polska nie zamierza tolerować fizycznych ataków na swoją infrastrukturę. Kreml, zamykając konsulat w Irkucku, pokazuje z kolei, że w swojej logice konfrontacji nie cofnie się przed odcięciem własnego terytorium od jakichkolwiek wpływów zachodnich sąsiadów, nawet jeśli uderza to w historyczne sentymenty i zwykłych obywateli. W tej dyplomatycznej partii szachów na szachownicy zostały już tylko króle, a wszystkie inne figury zostały z niej zmiecione.