Groźny wypadek w Najwyższej Izbie Kontroli. Pracownik Banasia poważnie poszkodowany
Groźne zdarzenie na terenie garażu Najwyższej Izby Kontroli. Jeden z pracowników instytucji został przygnieciony przez odjeżdżający samochód, w wyniku czego ma połamane żebra oraz kość biodrową. Sprawą zajmuje się policja.
Do niebezpiecznego incydentu doszło w ostatni dzień 2021 roku. Jako pierwszy poinformował o nim "Super Express", pisząc, że była już pracownica NIK stworzyła śmiertelne niebezpieczeństwo dla zdrowia i życia kierowcy zatrudnionego w instytucji, nieumiejętnie kierując samochodem.
Dantejskie sceny na parkingu NIK
Cała sytuacja, która rozegrała się w garażu podziemnym NIK, wyglądała naprawdę groźnie i skończyła się poważnym urazem poszkodowanego 43-latka. Sprawczynią zamieszania okazała się być Barbara K., która wraz z końcem roku żegnała się ze stanowiskiem dyrektorki Departamentu Prawnego i Orzecznictwa Kontrolnego.
Kobieta, wyjeżdżając z garażu służbowym samochodem, pechowo najechała na krawężnik, po czym uderzyła w ścianę odbijając się od niej i przyciskając do ściany Jarosława T.
Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Co gorsza, "SE" ustalił, że kierująca nie zatrzymała się, nie udzieliła pomocy mężczyźnie ani nie wezwała odpowiednich służb. Podobnie zachowała się dyrektor generalna NIK, Janina B., która jechała tuż za sprawczynią wypadku.
Jarosław T. odniósł poważne obrażenia, ale pomoc uzyskał dopiero od dyrektora Biura Gospodarczego NIK. Co prawda dyspozytor przyjmujący zgłoszenie nie wysłał na miejsce karetki, gdyż takowej akurat nie było, ale poszkodowanego dostarczono do szpitala na własną rękę.
Marian Banaś troszczy się o pracownika
Jak się okazało w placówce medycznej, zlekceważenie zajścia przez dwie pracownice NIK mogło skończyć się prawdziwą tragedią. Jarosław T. po przejściu szeregu badań przyznał, że jego zdrowie zostało mocno nadszarpnięte.
– Mam złamane dwa żebra oraz kość biodrową. Czuję się bardzo słabo. Pan prezes (Marian Banaś - red.) bardzo mi pomaga. Nie zostawił mnie samego. Zawieziono mnie na dodatkowe badania – powiedział tabloidowi.
Od komentarza powstrzymały się zaś sprawczyni i świadek wypadku. Barbara K. przebywa na urlopie i nie chce udzielić żadnych informacji, natomiast Janina B. radzi dziennikarzom kontakt z rzecznikiem prasowym NIK.
– Potwierdzam, że na terenie NIK doszło do wypadku 31 grudnia ubiegłego roku. Jeśli chodzi o okoliczności zdarzenia, to nie czuję się uprawniony do tego, aby przekazywać więcej informacji. 4 stycznia skierowaliśmy zawiadomienie na policję. Na polecenie prezesa Mariana Banasia roztoczono opiekę nad p. Jarosławem T. – przekazał Łukasz Pawelski.
Ustalenia dziennika potwierdza również oficer prasowy komendy rejonowej policji w Warszawie. Podkom. Karol Cebula zdradza, że obecnie prowadzone są czynności sprawdzające w kierunku wypadku. Janina B. poszła natomiast w ślady koleżanki i także złożyła rezygnację z pracy w NIK.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
Dramatyczny wzrost cen pochówku i kremacji. Podwyżki o nawet 1200 złotych
Żona Budki o "niszczycielskiej sile" Polskiego Ładu. Pokazała zdjęcie z Gliwic
Andrzej Duda o "niepokojących sygnałach". Sugeruje utworzenie komisji ws. Pegasusa
Jeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected] źródło: Super Express