Donald Tusk wbił szpilę Kaczyńskiemu. Na sali od razu wybuchł śmiech
Podczas wewnętrznego spotkania jednej z głównych sił politycznych padły słowa, które na chwilę zmieniły poważny ton obrad w coś zupełnie innego. Szef rządu postanowił publicznie zaadresować kwestię, która od miesięcy elektryzuje środowiska opozycyjne. Jego wypowiedź, rozpoczęta w tonie pozornie życzliwym, szybko odsłoniła ukrytą ironię i wywołała głośną reakcję zebranych.
Tusk o „schedzie” i życzenia dla Kaczyńskiego
W piątkowy wieczór na Radzie Krajowej Koalicji Obywatelskiej Donald Tusk skomentował wewnętrzne spory trawiące obóz opozycyjny. W swoim wystąpieniu nawiązał do gorącego posiedzenia Sejmu i zgodnego głosowania PiS z Konfederacją, pomimo licznych publicznych kłótni. „Ja już nawet nie jestem w stanie spamiętać tych nazw, tych frakcji […] jacyś maślarze pojawiają się w przestrzeni publicznej” – mówił, odnosząc się do doniesień o podziałach w największej partii opozycyjnej. Zasugerował, że walka wewnątrz PiS może dotyczyć „schedy”, by po chwili się z tego wycofać. Zamiast tego, z pełną powagą oznajmił: „Nie, życzę zdrowia jak najdłuższego panowania Jarosławowi Kaczyńskiemu w PiS”.

„Gwarant naszego sukcesu” - puenta, po której sala wybuchła śmiechem
Klimat na sali zmienił się diametralnie po tym, co premier dodał chwilę później. Po złożeniu życzeń prezesowi PiS, Tusk dokończył swoją myśl stwierdzeniem: „Jest jednym z gwarantów naszego sukcesu”. Te słowa, wypowiedziane z charakterystycznym dla niego uśmieszkiem, zostały odebrane jako celna i ironiczna szpila pod adresem długoletniego przeciwnika politycznego. Na sali, wypełnionej działaczami KO, wybuchła głośna salwa śmiechu i oklasków. Tusk, kontynuując, ocenił, że wewnątrz PiS „pod dywanem te partyjne buldogi naprawdę wzięły się […] za poły marynarek”, obrazowo opisując zażartość wewnętrznych sporów.
Tajne obrady i weto, które połączyło opozycję
Cała wypowiedź premiera nie była oderwana od kontekstu bieżących wydarzeń politycznych. Tusk przemawiał tuż po burzliwym piątkowym posiedzeniu Sejmu, które rozpoczęło się od utajnionej części dotyczącej bezpieczeństwa państwa, a zakończyło nieudaną dla rządu próbą odrzucenia prezydenckiego weta. Fakt, że PiS i Konfederacja zagłosowały w tej sprawie razem, stał się dla premiera punktem wyjścia do refleksji nad „kłótniami w opozycji”. Jego słowa były więc nie tylko żartem, ale także politycznym komunikatem, mającym podkreślić postrzeganą przez koalicję rządzącą słabość i niejednolitość obozu przeciwników. W ten sposób Tusk połączył bezpośredni reportaż z gorącego dnia w parlamencie z charakterystyczną dla siebie publiczną grą słów i budowaniem narracji.
