Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Chcieli się przeprowadzić, brutalnie zatrzymała ich policja. Fatalna pomyłka krakowskich funkcjonariuszy
Ada Rymaszewska
Ada Rymaszewska 09.07.2022 14:33

Chcieli się przeprowadzić, brutalnie zatrzymała ich policja. Fatalna pomyłka krakowskich funkcjonariuszy

Chcieli się przeprowadzić, brutalnie zatrzymała ich policja. Fatalna pomyłka krakowskich funkcjonariuszy
Marek BAZAK/East News, Gazeta Krakowska

Fatalna pomyłka krakowskiej policji. Uzbrojeni funkcjonariusze chcieli z sukcesem schwytać potencjalnych włamywaczy, ale sprawy nie potoczyły się tak, jak powinny. Co prawda podejrzanych zatrzymano, ale zajście miało niezwykle brutalny charakter, a po wielu godzinach przesłuchiwań okazało się, że mężczyźni nie mają niczego na sumieniu. Teraz mundurowi tłumaczą się z wpadki, ale bez wątpienia nie przyczyni się ona do polepszenia nadwątlonej już opinii o polskich służbach.

To nie była bynajmniej wzorcowa interwencja policji ukierunkowana na schwytanie groźnych złodziei. Owszem, niczym w dobrym filmie akcji, funkcjonariusze brawurowo dotarli do podejrzanych, przewieźli ich na komendę i zmusili do złożenia obszernych zeznań, jednak ostatecznie wszystkim zrzedła mina, bo całe zamieszanie okazało się być niepotrzebne. Zatrzymani Iqbal i Jahid nie ukrywają, że są zszokowani tym, co ich spotkało.

Fatalna pomyłka przy przeprowadzce

Absurdalne zdarzenie miało miejsce w niedzielę 3 lipca. Tego dnia pochodzący z Bangladeszu 34-letni Iqbal w końcu miał przeprowadzić się do swojego nowego mieszkania przy ul. Obozowej.

Operacja nie była łatwa, bo obcokrajowiec przez 15 lat zamieszkiwania w Polsce zgromadził już spory dobytek, który trzeba było przewieźć z dotychczasowego lokalu. Z uporaniem się z nie lada wyzwaniem miał mu pomóc przyjaciel, Jahid.

- Razem z kolegą podjechałem pod blok i się pomyliłem. Wszedłem do nie swojej klatki i próbowałem wsadzić klucz do zamka obcych drzwi - powiedział w rozmowie z portalem Onet.pl Iqbal.

Po chwili walki z zamkiem, 34-latek zorientował się, że najprawdopodobniej pomylił klatki. Ostatecznie, właściwe lokum udało się znaleźć, ale fakt, że do złego mieszkania próbowało dostać się dwóch mężczyzn o ciemnej karnacji, mocno zaniepokoił jednego z mieszkańców bloku.

Poczuwający się do obywatelskiego obowiązku i niezwykle czujny lokator uznał, że ma do czynienia z włamywaczami, chwycił więc za telefon i zaalarmował służby. Na miejscu szybko pojawili się nieumundurowani policjanci, którzy ruszyli w ślad za mercedesem Iqbala.

Brutalna interwencja

Napięcie towarzyszące mundurowym rosło z każdą minutą i w końcu musiało znaleźć swój upust. Gdy auta stanęły na ul. Chmieleniec było już około godziny 22 i właśnie wtedy nastąpił nagły zwrot akcji.

Jahid, który wyszedł sam z samochodu został brutalnie zaatakowany przez policjantów, zaś siedzącego w aucie i wyraźnie skonfundowanego Iqbala wyciągnięto z niego siłą, posuwając się nawet do wybicia szyby i innych szokujących czynów.

- Po wyciągnięciu mnie z samochodu, wiele minut leżałem na ulicy. Policjanci na mnie klęczeli. To było straszne. Nie wyszedłem sam z auta, bo ci ludzie byli w cywilnych ubraniach, mieli broń i było ich kilkunastu. Myślałem, że to bandyci, którzy chcą mnie okraść lub zabić. Już na samym komisariacie, gdy wielokrotnie próbowaliśmy im wytłumaczyć, że zaszła pomyłka, byli w stosunku do nas agresywni i wulgarni. Jeden z nich pytał, czy jesteśmy muzułmanami. Odparłem na to, że co to za różnica - mówił Iqbal.

"Przepraszam" to zdecydowanie za mało

Podejrzanych, niczym groźnych złodziei zakuto w kajdanki i zawieziono na komendę, gdzie rozpoczął się nocny maraton przesłuchiwań. Wolność odzyskali dopiero w poniedziałek około godziny 14, ponieważ czekali, aż policja potwierdzi ich zeznania i przeszuka mieszkania.

Iqbal i Jahid, cali obolali i poobijani, udali się wprost do lekarza, który wykonał im obdukcję. Specjalista stwierdził m.in. liczne ślady pobicia od policyjnej pałki. Mężczyźni podkreślają, że nie mają pretensji do osoby, która zadzwoniła na policję, ale uważają, że zdawkowe "przepraszam" rzucone w ich stronę po tym, jak okazało się, że wszystko jest mało śmieszną farsą, to zdecydowanie za mało.

Zawiłe tłumaczenie policji

Sami policjanci wydali oświadczenie, w którym uzasadniają swoje działania w malo przekonujący sposób. W tłumaczeniach posługują się dobrze znanymi formułkami, dotyczącymi dbania o bezpieczeństwo mieszkańców miasta i przeciwdziałania przestępczości.

Mundurowi twierdzą również, że zatrzymani nie zastosowali się do wydawanych im poleceń, jeden z nich uciekał i był agresywny, utrudniali też przeprowadzenie działań.

Tych argumentów nie przyjmuje Piotr Kładoczny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, który miażdży przebieg interwencji i mówi, że za niesłusznie zatrzymanie należą się odszkodowanie i zadośćuczynienie.

- Działanie funkcjonariuszy, państwa, powinno być proporcjonalne do niebezpieczeństwa. W tym przypadku niebezpieczeństwa ze strony tych osób nie było - stwierdził. 

Artykuły polecane przez Goniec.pl:

Źródło: Onet, Goniec.pl, Polsat News

Tagi: policja