Bodnar odpowiedział na słowa polityków KO. "Lepiej odnajdują się w Brukseli"
Były minister sprawiedliwości Adam Bodnar odniósł się do ostrej krytyki ze strony byłych koalicjantów i komentował pierwsze ruchy swojego następcy, Waldemara Żurka. W jego wypowiedziach wybrzmiała nie tylko polityczna gorycz, ale i potrzeba obrony własnych działań w trudnym okresie przejściowym. Czy jego słowa to gest obronny, czy zapowiedź nowej roli w debacie o reformie wymiaru sprawiedliwości?
Nowy minister, stary problem
W programie „Graffiti” Adam Bodnar odniósł się do decyzji Waldemara Żurka, który jako nowy minister sprawiedliwości rozpoczął urzędowanie od kontrowersyjnych zmian kadrowych. W czwartek ogłoszono odwołanie 46 prezesów i wiceprezesów sądów oraz cofnięcie delegacji dziewięciu sędziom. Bodnar sprostował medialne doniesienia, twierdząc, że w rzeczywistości chodzi o zawieszenie, a nie odwołanie - procedura wymaga bowiem zgody kolegiów sądów.
Były minister przypomniał, że podobne działania podejmował za swojej kadencji, również spotykając się z mieszanym odbiorem.
Bywało tak, że procedura była wszczynana, ale sędziowie w danym okręgu mówili: ten człowiek jest jednak dobry, świetnie wykonuje swoją pracę - tłumaczył.
W jego ocenie, działania Żurka są prawnie dopuszczalne, ale ich skuteczność okaże się dopiero w praktyce.
To znacznie bardziej skomplikowane, niż się wydaje - zaznaczył.
Personalna polityka i gorzkie słowa
Oprócz oceny działań następcy, Bodnar odpowiedział również na słowa krytyki, które padły pod jego adresem po odejściu z rządu. Szczególnie ostro wypowiedzieli się europosłowie Bartłomiej Sienkiewicz i Bartosz Arłukowicz. Sienkiewicz zarzucił Bodnarowi, że nie rozliczył „PiS-owskiej prokuratury”, a cały okres jego urzędowania został - jego zdaniem - „zmarnowany” z perspektywy praworządności.
ZOBACZ TAKŻE: Niespodziewany zwrot w pogodzie, IMGW bije na alarm. W tych regionach będzie najgorzej
Bodnar nie pozostawił tych oskarżeń bez odpowiedzi.
Rozumiem, że panowie lepiej się odnajdują w Brukseli w tej wojnie politycznej niż tutaj, na miejscu - skwitował.
Jak podkreślił, od początku swojej kadencji starał się działać na rzecz odbudowy państwa prawa.
Nie zmarnowałem ani dnia, aby walczyć o wartości, które są mi bliskie - dodał.
Odpowiadając na zarzuty, wyliczył efekty swojej pracy: siedem aktów oskarżenia, jedenaście uchylonych immunitetów i dziesiątki osób z postawionymi zarzutami.
Rozliczenia, które dzielą
Na koniec rozmowy Bodnar podkreślił, że spór o skuteczność jego działań nie powinien przesłaniać szerszego obrazu sytuacji. Jego zdaniem problemem jest nie tylko tempo reform, ale również brak spójności w działaniach rządu - szczególnie jeśli chodzi o media publiczne.
Do dziś nie ma ustawy medialnej. Nawet nie zreformowaliśmy Polska Press, spółki przejętej przez Orlen - przypomniał, z wyraźnym rozczarowaniem.
Choć Bodnar nie pełni już funkcji ministra, jego słowa wyraźnie pokazują, że nie zamierza wycofać się z życia publicznego. Odpowiedzi na zarzuty to coś więcej niż tylko obrona wizerunku - to próba utrzymania wpływu na kształt debaty o przyszłości polskiego wymiaru sprawiedliwości.