Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Polityka > 10 tysięcy dolarów za wykolejenie pociągu. Kulisy rozbicia rosyjskiej siatki szpiegowskiej w Polsce
Krzysztof Idziak
Krzysztof Idziak 02.12.2025 11:17

10 tysięcy dolarów za wykolejenie pociągu. Kulisy rozbicia rosyjskiej siatki szpiegowskiej w Polsce

10 tysięcy dolarów za wykolejenie pociągu. Kulisy rozbicia rosyjskiej siatki szpiegowskiej w Polsce
Canva

Mieli paraliżować dostawy broni, podpalać samochody i skłócać Polaków z Ukraińcami. Rosyjski wywiad (GRU) stworzył w Polsce siatkę amatorów-dywersantów, sterowaną przez aplikację Telegram. Stawką za ludzkie życie w katastrofie kolejowej miało być 10 tysięcy dolarów. Onet ujawnił wstrząsające kulisy śledztwa, które zakończyło się serią wyroków skazujących.

Gdy w lutym 2022 roku Rosja zaatakowała Ukrainę, Polska stała się kluczowym węzłem logistycznym dla walczącego Kijowa. Aż 80 proc. zachodniego uzbrojenia przejeżdżało przez polskie tory. Kreml doskonale o tym wiedział, dlatego już dwa lata temu uruchomił machinę, która miała ten proces powstrzymać. Nie użyli do tego jednak specnazu, lecz grupy zwerbowanych przez internet cudzoziemców.

Czujność przechodnia i "oczy" w krzakach

Plan rosyjskich służb zaczął się sypać przez przypadek. Na przełomie lutego i marca 2023 roku przypadkowy przechodzień zauważył w zaroślach przy torach kolejowych dziwny obiekt – obiektyw kamery wystający z krzaków. Zawiadomienie policji uruchomiło lawinę.

Funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW) błyskawicznie przeszukali strategiczne szlaki kolejowe. Wynik był alarmujący: odnaleziono sześć zamaskowanych kamer solarnych. Urządzenia te, działające autonomicznie, przesyłały obraz na żywo do chmury, do której dostęp mieli oficerowie rosyjskiego wywiadu.

„Wielki Brat” patrzył na kluczowe punkty: węzeł w Przemyślu, okolice lotniska w Rzeszowie-Jasionce (główny hub przerzutowy NATO) oraz linie kolejowe prowadzące do Warszawy. Rosjanie chcieli wiedzieć nie tylko, co jedzie na Ukrainę, ale dokładnie kiedy i w jakiej ilości.

Cennik zdrady: Od ulotki do katastrofy

Ustalenia prokuratury, do których dotarł Onet, mrożą krew w żyłach. Obserwacja była tylko wstępem. Grupa, sterowana przez tajemniczego „Andrzeja” na Telegramie, miała przejść do dywersji fizycznej.

Członkowie siatki otrzymywali konkretny cennik za usługi (płatne w kryptowalutach):

  • 5-7 dolarów za namalowanie antyukraińskiego graffiti.
  • 300-400 dolarów za montaż kamery szpiegowskiej.
  • 400 dolarów za pobicie człowieka.
  • 10 000 dolarów – to była najwyższa stawka. Miała zostać wypłacona za wykolejenie pociągu z pomocą humanitarną lub wojskową.

Dywersanci montowali również nadajniki GPS na pociągach i transportach kołowych, co pozwalało Rosjanom na precyzyjne śledzenie ładunków. W planach były także podpalenia domów i samochodów.

Wojna o umysły: Projektor na Pałacu Prezydenckim

Równolegle do planowania zamachów, grupa prowadziła intensywną wojnę hybrydową w sferze informacyjnej. Cel był prosty: zantagonizować Polaków i Ukraińców oraz podważyć sens pomocy militarnej.

W mieszkaniach podejrzanych znaleziono sprzęt do konstruowania prowizorycznych projektorów. Plan był zuchwały – chcieli wyświetlać hasła propagandowe bezpośrednio na fasadzie Pałacu Prezydenckiego, budynkach Sejmu czy ambasadzie USA. Hasła typu „To nie nasza wojna” czy „#NATOGOHOME” miały również pojawiać się na murach i ulotkach w całej Polsce.

Kim byli dywersanci?

ABW zatrzymało łącznie 16 osób. To mieszanka narodowościowa: dwunastu Ukraińców, trzech Białorusinów i jeden Rosjanin. Co ciekawe, ten ostatni był zawodnikiem polskiej drużyny hokejowej (klub z Sosnowca).

Werbunek odbywał się zdalnie. Rosyjski wywiad szukał osób młodych, często w trudnej sytuacji finansowej, oferując szybki zarobek. Komunikacja odbywała się przez szyfrowane komunikatory, a zlecenia wydawali użytkownicy o nickach takich jak „Andrzej”, „Barbados” czy „Secret Chat”.

Mimo prób zachowania anonimowości (płatności w krypto, zacieranie śladów), polskie służby rozpracowały strukturę grupy. Śledczy ustalili, że większość zatrzymanych miała świadomość, iż pracuje na rzecz Federacji Rosyjskiej, działając na szkodę Polski i Ukrainy.

W grudniu 2023 roku przed Sądem Okręgowym w Lublinie zapadły wyroki. 14 oskarżonych dobrowolnie poddało się karze. Usłyszeli wyroki od roku do sześciu lat pozbawienia wolności za szpiegostwo i udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Muszą również zwrócić brudne pieniądze zarobione na zdradzie.

Sprawa ta, choć zakończona sukcesem polskich służb, pozostaje ostrzeżeniem. Pokazuje, jak głęboko rosyjskie służby są w stanie penetrować zaplecze frontu, wykorzystując do tego cywilną infrastrukturę i zwerbowanych w sieci amatorów.

Bądź na bieżąco - najważniejsze wiadomości z kraju i zagranicy
Google News Obserwuj w Google News