Równo za tydzień zmiana czasu. Jednak nie ostatnia, UE bezradna
Już za tydzień, 28 marca, zmienimy czas na letni. W nocy z 27 na 28 marca przesuniemy zegarki o godzinę do przodu, z 2:00 na 3:00. Tegoroczna zmiana czasu miała być ostatnią na Starym Kontynencie, jednak z powodu pandemii koronawirusa Unia Europejska wciąż nie postawiła kropki nad „i”. Ekonomiści wskazują, że dalsze utrzymywanie podziału na czas letni i zimowy jest nieuzasadnione gospodarczo, a pracodawcy ponoszą ogromne koszta zmian czasu, które odbywają się dwa razy do roku. Co na to Unia? Okazuje się, że jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa.
Zmiana czasu bolesna dla portfela
Najbliższa zmiana czasu odbędzie się równo za tydzień. W nocy z 27 na 28 marca przestawimy nasze zegarki. O godzinie 2:00 (28 marca) będziemy musieli „popchnąć” wskazówki naszych zegarów o godzinę do przodu, czyli na 3:00. Od tego momentu przez najbliższe pół roku obowiązywać będzie czas letni. A może pozostanie on z nami na zawsze?
Unijna dyrektywa z 2019 roku wskazuje, że letnia zmiana czasu w 2021 roku miała być ostatnią na terytorium Unii Europejskiej. Problem w tym, że od momentu jej wydania nie pojawiły się żadne dodatkowe rozporządzenia, które by ten przepis wcielały w życie. Unia wskazuje jednak, że to nie jest ostatnie słowo w kwestii „ostatniej” zmiany czasu.
Jak wskazuje portal Money.pl, przedstawiciele Komisji Europejskiej przerzucają temat zmiany czasu na państwa członkowskie. Jak wykazuje KE dalsza inicjatywa i dalsze procedowanie dyrektywy jest w kwestii członków UE. Natomiast pamiętać należy, że w tym momencie większość krajów Unii ma inne, większe problemy i zmartwienia niż zmiana czasu. Chodzi o kryzys związany z pandemią koronawirusa.
Już za tydzień zmiana czasu
W Polsce kwestię stosowania czasu letniego i zimowego reguluje rozporządzenie premiera. Pochodzi ono z 2016 roku, co do nowego niewiele wiadomo. Olga Semeniuk, wiceministra rozwoju wskazywała w jednym z wywiadów, że losy nowego, które znosiłoby zmianę czasu, są niepewne na tę chwilę.
Eksperci wskazują, że zmiana czasu obecnie nie wpływa w żaden pozytywny sposób na oszczędność energii. Jak mówią ekonomiści, jest wprost przeciwnie - zmiana czasu to dodatkowy koszt dla pracodawców. Posiłkują się tutaj casusem pracowników zagrafikowanych na nocne zmiany.
Jak wskazują, osoby pracujące nocą z 27 na 28 marca spędzą realnie w pracy godzinę dłużej. W związku z tym należy im się dodatkowe wynagrodzenie za nadgodziny lub dodatkowy czas wolny. To jednak niejedyne koszta, jakie ponoszą pracodawcy. Dla wielu zmiana czasu oznacza przestawienie produkcji, zmiany w systemach, ale także chodzi o czynnik ludzki.
Jak wskazała Fundacja Republikańska, na którą powołuje się money, pracownik w czasie aklimatyzacji do nowego czasu jest mniej wydajny. Proces przywyknięcia do nowego czasu może potrwać nawet kilka tygodni.
Pierwszy raz czas letni został wprowadzony w XX wieku w III Rzeszy i terenach okupowanych. Tłumaczono to chęcią efektywniejszego wykorzystania światła słonecznego. I o ile w poprzednim stuleciu argument gospodarczy miał uzasadnienie, o tyle w XXI wieku, gdy jesteśmy coraz mniej uzależnienie od nafty, węgla czy innych paliw kopalnych zdaje się to nietrafioną argumentacją. Pozostanie przy czasie letnim przez cały rok ma ogromne grono zwolenników w całej Europie. Kiedy nastąpi ostatecznie ostatnia zmiana czasu? Niestety, na pewno nie w tym roku.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
Syn Beaty Szydło wydał oświadczenie. Prawda jest jasna. Kto stoi za jego posadą?
Minister zdrowia wyjaśnia co z kościołami na Wielkanoc. „Będą kontrolowane”
Podatki pożerają emerytury. Wiemy, jak tego uniknąć i odliczyć ulgi
Źródło: Money.pl