Wypadek w Szczecinie. Ujawniono nowe szczegóły ws. sprawcy
Dramatyczny wypadek ze Szczecina wstrząsnął niemal całą Polską. Policja poinformowała, że ze wstępnych ustaleń wynika, iż 33-letni kierowca, który doprowadził do zdarzenia "od czterech lat leczył się psychiatrycznie". Przekazano szczegóły.
Dramatyczny wypadek w Szczecinie. Poszkodowanych 19 osób
Wypadek w Szczecinie miał miejsce w piątek 1 marca po godzinie 15.00. Na Placu Rodła w godzinach szczytu rozpędzony samochód osobowy wjechał w grupę osób na przystanku tramwajowym. Kierowca po chwili zbiegł z miejsca, jednak bardzo szybko został zatrzymany. To 33-letni Polak .
W wyniku wypadku poszkodowanych zostało aż 19 osób, w tym dzieci. Pomoc rannym udzielana jest w trzech szpitalach. Wiadomo, że dwie osoby są w ciężkim, ale stabilnym stanie.
Osoba w stanie ciężkim znajduje się na bloku operacyjnym. Przechodzi operację neurochirurgiczną - przekazał Wirtualnej Polsce Rzecznik Szpitala Wojewódzkiego w Szczecinie Tomasz Owsik-Kozłowski, do którego trafiły 4 ranne osoby z wypadku.
Sprawca miał leczyć się psychiatrycznie od 4 lat
Policja prowadzi śledztwo w sprawie wypadku. Również Prokuratura Okręgowa w Szczecinie wszczęła śledztwo w sprawie spowodowania katastrofy w ruchu lądowym. Jak zapewnił zastępca komendanta wojewódzkiego policji Marek Jasztal, wypadek nie był aktem terrorystycznym. Według ustaleń funkcjonariuszy sprawca wypadku miał od 4 lat leczyć się psychiatrycznie . To 33-letni mieszkaniec Szczecina.
ZOBACZ: Awantura na szpitalnym oddziale. Straty wynoszą ponad 12 tys. zł
Wstępne czynność procesowe prowadzone pod nadzorem prokuratora wskazały, że sprawcą jest osoba, która od czterech lat leczy się psychiatrycznie. W tej chwili te informacje są weryfikowane w placówkach służby zdrowia - przekazał zastępca Komendanta Wojewódzkiego Policji w Szczecinie.
Wypadek w Szczecinie. Wstrząsające relacje świadków
Mundurowi będą analizować zapisy z miejskiego monitoringu, a także przesłuchiwać świadków zdarzenia. Ich relacje są wyjątkowo wstrząsające.
Jak przyszedłem, to trwała akcja ratownicza. Ludzie byli porozrzucani na chodniku, jak klocki leżeli - relacjonował w TVN24 pan Marcin. - Na pewno nie było sprawy takiego kalibru. Coś strasznego - dodał.
W podobnym tonie wypowiadali się także inni mieszkańcy Szczecina. Panowie Marek i Norbert pojawili się na miejscu zdarzenia chwilę po tragedii.
Jak żyję, to nie widziałem takich rzeczy. Weszliśmy do sklepu, obsługująca nas pani powiedziała, że kierowca miał czerwone światło i taranował ludzi. Więcej nie wiemy - mówili.
Źródło: Goniec.pl/TVN24