Wydała wszystkie oszczędności na dom. Gdy poszła się zameldować, zdębiała. Mogła tylko zapłakać

Własny dom to marzenie wielu Polek i Polaków. Niestety nieruchomość to olbrzymie kwoty, na które odkłada się latami, bądź zaciąga kredyt na dekady. Również pani Danuta marzyła o spędzeniu kolejnych lat we własnych “czterech ścianach”. Choć kobieta zapłaciła za dom, a deweloper go wybudował, to nie można w nim zamieszkać. Co się stało?
Własny dom to marzenie wielu Polek i Polaków
Własny dom od lat pozostaje jednym z największych marzeń Polek i Polaków – symbolem życiowego sukcesu, niezależności i stabilizacji. Dla wielu to coś znacznie więcej niż tylko budynek – to przestrzeń, w której można czuć się bezpiecznie, wychowywać dzieci, tworzyć wspomnienia i zapuścić korzenie. Nic więc dziwnego, że realizacja tego marzenia często wiąże się z ogromnym poświęceniem – zarówno finansowym, jak i emocjonalnym. Według badań CBOS aż 82% dorosłych Polaków deklaruje, że chce posiadać własny dom lub mieszkanie, a ponad połowa z nich jest gotowa przeznaczyć na ten cel życiowe oszczędności lub zaciągnąć wieloletni kredyt hipoteczny.
ZOBACZ: To on może być nowym papieżem. Właśnie złożył sensacyjną deklarację
W czasach niepewności gospodarczej, inflacji i zmieniających się stóp procentowych decyzja o zakupie nieruchomości staje się jeszcze trudniejsza, ale marzenie o własnym miejscu na ziemi wciąż napędza tysiące rodzin do działania. Coraz więcej osób decyduje się na budowę domu poza miastem, licząc na spokój, przestrzeń i kontakt z naturą, choć wiąże się to z dodatkowymi kosztami i wyzwaniami logistycznymi. W obliczu rosnących cen materiałów budowlanych i działek, Polacy coraz częściej szukają wsparcia w programach rządowych lub rozważają zakup mniejszych, energooszczędnych domów. Bez względu na drogę – marzenie o własnym domu pozostaje jednym z najbardziej uniwersalnych i trwałych celów w życiu wielu ludzi.

Niewiarygodna sytuacja pani Danuty. Postawiła dom, nie może w nim zamieszkać
O własnym kącie na emeryturze marzy wielu seniorów – spokojny domek z ogródkiem, z dala od miejskiego zgiełku, to dla nich często symbol długo wyczekiwanego odpoczynku i bezpieczeństwa. Taki właśnie plan miała pani Danuta, która zdecydowała się na zakup niewielkiego domu o powierzchni 35 m² w podwarszawskim Wieliszewie. Za nieruchomość zapłaciła 270 tys. zł i – co istotne – cała transakcja odbyła się zgodnie z prawem, w obecności notariusza. Wszystko wskazywało na to, że marzenie o spokojnej emeryturze właśnie się spełnia.

Niestety, problemy zaczęły się, gdy pani Danuta chciała się zameldować w nowym domu. Wtedy okazało się, że budynek, mimo legalnie zawartej umowy, został postawiony… niezgodnie z przepisami i formalnie powinien zostać rozebrany. Jak to możliwe, że doszło do takiej sytuacji?
ZOBACZ TEŻ: Żałoba narodowa w dniu pogrzebu papieża Franciszka. Wiadomo, czy w sobotę sklepy będą otwarte
Pani Danuta padła ofiarą oszustwa. Deweloper bez zgody, notariusz bez sprawdzenia
Pani Danuta padła ofiarą braku rzetelności ze strony tych, którym zaufała. Zamiast cieszyć się emeryturą w wymarzonym domu pod Warszawą, dziś walczy o sprawiedliwość w sądzie – i o prawo do zamieszkania w nieruchomości, na którą wydała całe oszczędności. Jak się okazało, domek został wzniesiony nielegalnie, na terenie objętym miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego, który jednoznacznie zakazuje budowy tego typu obiektów.
Choć pani Danuta podpisała umowę przed notariuszem i była przekonana, że wszystko odbywa się zgodnie z prawem, rzeczywistość okazała się brutalna. Jako że nie była stroną postępowania administracyjnego, przed zakupem nie miała możliwości sprawdzenia kluczowych informacji w urzędach. Deweloper – Marcin W. – nie uzyskał wymaganych pozwoleń, a notariusz nie zweryfikował zgodności inwestycji z obowiązującym planem miejscowym. Dziś kobieta nie tylko nie może zamieszkać w domu, ale musi wynajmować inne lokum, co generuje kolejne koszty.
Mówił, że złożył raz pismo, drugi raz pismo, trzeci raz pismo i wreszcie powiedział mi, że już jest wszystko na dobrej drodze, mogę tutaj wprowadzać się, robić, już kończymy wszystko. Później stwierdzili, że on żadnych wniosków nie składał, niczego. Po prostu kłamał. W żywe oczy kłamał - opowiadała pani Danuta w programie "Państwo w Państwie" na antenie Polsatu.
Władze gminy nie mają wątpliwości – domek powinien zostać rozebrany jako samowola budowlana. Tymczasem sprawa ma już swój ciąg dalszy w sądzie. Pani Danuta wytoczyła deweloperowi sprawę cywilną, a Prokuratura Rejonowa w Zgierzu postawiła mu zarzut oszustwa.





































