Zespół disco polo po raz pierwszy w swojej karierze nie dojechał na koncert. Członkowie grupy muzycznej Playboys mieli wypadek samochodowy. W ich auto wjechał pijany kierowca. W niedzielę 25 lipca artyści mieli zagrać przed publicznością w Sierpcu. Skład opublikował już wyjaśnienia za pośrednictwem mediów społecznościowych.Fani disco polo długo czekali na koncert w Sierpcu. Niestety ostatecznie zespół Playboys nie pojawił się na miejscu. Zgromadzona publiczność nie kryła rozczarowania tym faktem. Jak się później okazało, grupa muzyczna miała bardzo poważny powód. W samochód artystów uderzył kierowca, który miał być pod wpływem alkoholu.Jak donoszą media, w okolicach Żyrardowa grupa disco polo miała ulec wypadkowi. Do zdarzenia miało dojść późnym wieczorem. Wówczas w samochód muzyków uderzył kierowca, który prowadził renault. Zarówno on, jak i pasażerowie mieli być nietrzeźwi. Podobno u sprawcy stwierdzono ponad dwa promile alkoholu.
1,5 roczna dziewczynka wypadła z okna mieszkania w miejscowości Dwikozy w województwie świętokrzyskim. Dziecko zostało przetransportowane śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do jednego ze szpitali w Kielcach.Do dramatu doszło wczoraj około godziny 15:00 w Dwikozach. Dziewczynka wypadła z okna na wysokości drugiego piętra. W chwili zdarzenia w mieszkaniu znajdowała się jej matka oraz rodzeństwo.
W nocy z soboty na niedzielę (24 na 25 lipca) w Warszawie doszło do poważnego wypadku z udziałem księdza. Duchowny, który prowadził samochód osobowy, nie zdążył wyhamować i potrącił dwóch motocyklistów. To ojciec z synem, którzy wybrali się na nocną przejażdżkę. Młodszy z poszkodowanych został przetransportowany do szpitala. Zszokowany kapłan w milczeniu przyglądał się zniszczonym pojazdom, gdy na miejscu pojawiła się policja.Ojciec z synem, którzy przemieszczali się motocyklami przed księdzem, zatrzymali się na światłach przed ulicą Orzechową w kierunku Al. Jerozolimskich. Duchowny, który prowadził samochód osobowy, nie zdążył zareagować w odpowiednim momencie i doszło do wypadku.Przemieszczający się skodą octavia ksiądz potrącił motocyklistów, którzy stali na światłach na ulicy Łopuszańskiej. W wyniku uderzenia pojazdy jednośladowe zostały przewrócone. Starszy poszkodowany nie odniósł poważnych obrażeń, ale jego syn musiał zostać przetransportowany do szpitala.
W piątek 23 lipca odbył się pogrzeb Tomasza D. 31-latek zginął podczas wypadku na ulicy Modlińskiej w Warszawie. Chociaż motocyklista przemieszczał się w kasku, obrażenia głowy, które odniósł, okazały się tak poważne, że ratownicy nie byli w stanie mu pomóc i mężczyzna zmarł. Niespodziewanie na jego grobie pojawił się wieniec ze skandalicznym przesłaniem politycznym. Rodzina natychmiast usunęła szarfę, odcinając się od jej treści.Pogrzeb Tomasza D. rozpoczął się nabożeństwem w warzsawskim Kościele pw. Matki Bożej z Lourdes. Ostatnie pożegnanie wywołało silne emocje wśród bliskich 31-latka, którzy nadal nie mogą pogodzić się ze stratą. Mężczyzna miał przed sobą jeszcze całe życie.Po mszy żałobnej pogrzeb zakończył się na cmentarzu Bródnowskim. Trumna z ciałem Tomasza D. została złożona w grobie rodzinnym. Po chwili na mogile pojawiło się morze kwiatów, które złożyli wzruszeni bliscy. Niestety doszło też do nieprzyjemnego incydentu. Ktoś ze znajomych zmarłego motocyklisty zostawił wieniec z napisem „Je**ć PiS”.
W niedzielę rano na autostradzie A3 w pobliżu Slavonskiego Brodu w Chorwacji doszło do tragicznego wypadku, w którym zginęło co najmniej 10 osób. Autokar z pasażerami z nieznanych przyczyn wypadł z drogi i przewrócił się na bok. Jak przekazał dyrektor szpitala okręgowego w mieście Slavonski Brod, dr med. Josip Samardżić, pomocy medycznej udzielono 45 osobom. Na miejscu wypadku wciąż trwa akcja ratunkowa.
W sobotę 24 lipca doszło do tragicznego wypadku na drodze nr 784. W miejscowości Wygoda pod Radomskiem samochód osobowy zderzył się z busem. W wyniku zdarzenia 10 osób zostało przetransportowanych do szpitala. Po kilku godzinach od zdarzenia jedna z ofiar zmarła. Pierwsze badanie trzeźwości kobiety, która prowadziła auto i miała spowodować zderzenie, wykazało 4 promile alkoholu.Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że do sobotniego wypadku na drodze nr 784 doszło po godzinie 6:00. Na trasie między Radomskiem i miejscowością Gidle bus, którym podróżowało dziewięć osób, zderzył się z nissanem quashquai prowadzonym przez 36-letnią kobietę.W wyniku wypadku oba pojazdy wpadły do rowów i przewróciły się. Policjanci i strażacy, którzy pojawili się na miejscu zdarzenia, natychmiast przystąpili do ratowania poszkodowanych. Aż 10 osób zostało przetransportowanych do szpitala. Podczas operacji zmarła jedna z ofiar.
Dziś nad ranem na drodze nr 784 w miejscowości Wygoda pod Radomskiem doszło do wypadku, w którym rannych zostało dziesięć osób. Trzy są w ciężkim stanie. Osobówka zderzyła się z busem, kierująca pierwszym pojazdem była pijana.Policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Radomsku ok. godziny 6:20 otrzymali zgłoszenie o wypadku. Bus marki volkswagen i nissan qashqai leżały w rowach po przeciwnych stronach jezdni.
13-letnia rowerzystka nie przeżyła wypadku, do którego doszło na przejeździe pieszo-rowerowym na trasie Leszno-Nowa Wieś w Wielkopolsce. Nieprzytomna dziewczynka została przetransportowana do szpitala w Poznaniu, jednak lekarze nie zdołali uratować jej życia.Nastolatka została śmiertelnie potrącona przez 30-letniego kierowcę skody. Mężczyzna w chwili zdarzenia był trzeźwy, jednak policjanci nie wykluczają, że mógł znajdować się pod wpływem substancji psychoaktywnych.
Do wstrząsającej tragedii doszło nad jeziorem Derinoz Dam pod miejscowością Amasya w Turcji. Rodzina Cenik świętowała tam urodziny 3-letniego Leventa. W pewnym momencie chłopiec wpadł do wody, a na ratunek dziecku rzuciła się jego 9-letnia siostra. Rodzeństwo utonęło wraz z trzema innymi członkami rodziny.Gdy 9-letnia Havvanur Cenik zauważyła, że jej młodszy brat wpadł do wody, bez wahania ruszyła mu na pomoc. Po chwili oboje zaczęli się topić, a za nimi do jeziora wskakiwały kolejne osoby.
W środę 21 lipca 2021 roku na drodze krajowej nr 11 pod Budzyniem w województwie wielkopolskim doszło do tragicznego wypadku. Nie żyje 6-letnie dziecko, które podróżowało samochodem osobowym wraz z rodzicami.Po godzinie 14:00 na drodze pod Budzyniem doszło do zderzenia samochodu osobowego marki Opel z pojazdem ciężarowym. Na miejsce wypadku natychmiast skierowano służby ratunkowe, w tym śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Nad zalewem Nakło-Chechło w powiecie tarnogórskim policja zatrzymała jednego z wypoczywających mężczyzn. 46-latek spożywał alkohol w barze, podczas gdy jego syn omal się nie utopił. Jak później tłumaczył ojciec, był przekonany, że dziecko jest bezpieczne pod okiem ratowników Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Podczas badania okazało się, że miał blisko dwa promile alkoholu.Oddział prewencji policji z Katowic sprawdzał bezpieczeństwo nad brzegiem zalewu Nakło-Chechło, poruszając się rowerami. Sprawdzając okolicę popularnego „Chechła”, zauważyli, że 4-letnie dziecko znalazło się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Wówczas zaalarmowali ratowników.Na szczęście dzięki sprawnej pracy policji oraz Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego 4-letni chłopak został wyciągnięty z wody na brzeg. Jego życiu nic już nie zagraża. Mundurowi znaleźli ojca chłopaka w pobliskim barze. 46-letni mężczyzna spożywał alkohol i był nietrzeźwy. Służby doprowadziły go do prokuratury.
19 lipca przed południem na drodze krajowej nr 50 w Grębiszewie doszło do poważnego wypadku. Zderzenie osobówki z wywrotką przeżyła tylko kobieta, która w krytycznym stanie została przetransportowana do szpitala. Zginęli obaj kierowcy oraz dwoje dzieci. Świadkowie relacjonują, co dokładnie widzieli.Mieszkańcom Grębiszewa pod Mińskiem Mazowieckim trudno przypomnieć sobie większą tragedię. Informację o wypadku oraz relację z miejsca zdarzenia jako pierwszy udostępnił m.in. portal TVN24 Warszawa. Relacja dwóch mężczyzn, którzy akurat rozpalali grilla na pobliskiej posesji, jest iście przerażająca.
Do tragedii w gminie Wąsewo w województwie mazowieckim doszło w miniony piątek. 16 lipca 2021 roku w godzinach wieczornych 17-letni motocyklista potrącił dwie nastolatki. Jedna z nich zginęła na miejscu, a druga z poważnymi obrażeniami trafiła do szpitala.Do tragicznego zdarzenia doszło po godzinie 22:00 na drodze w miejscowości Trynosy Osiedle. Niepełnoletni kierowca motocykla na zakręcie zjechał na pobocze i uderzył w dwie 17-latki, które siedziały na ławce przy miejscowej kapliczce.
W poniedziałkowy poranek 19 lipca 2021 roku doszło do śmiertelnego wypadku na odcinku A4 na trasie pomiędzy Mysłowicami a Katowicami. Bus, którym podróżowały dwie osoby, uderzył w tył samochodu ciężarowego, nie żyje jedna osoba.Z informacji przekazanych nam przez bryg. Szczepana Komorowskiego, oficera prasowego Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Tychach, wynika, że w chwili zderzenia samochód ciężarowy prawdopodobnie stał na poboczu.
W miejscowości Trynosy Osiedle w powiecie ostrowskim doszło do tragicznego wypadku. 17-latek, który jechał na motorze, potrącił dwie nastolatki. Dziewczyny siedziały przy kapliczce. Jedna z nich zginęła na miejscu, druga walczy o życie w szpitalu. Funkcjonariusze badają okoliczności dramatycznych wydarzeń.Wypadek w miejscowości Trynosy Osiedle na Mazowszu miał miejsce na lokalnej drodze. W piątek 16 lipca późnym wieczorem motorzysta potrącił dwie dziewczyny w wieku 17 lat. Jedna z nich zginęła mimo tego, że podjęto próbę reanimacji. Druga została przetransportowana do szpitala, gdzie walczy o życie.Funkcjonariusze z Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu otrzymali zawiadomienie o wypadku w piątek około godziny 22:00. Zgodnie z informacjami przekazanymi przez Norberta Cibora w rozmowie z Polską Agencją Prasową 17-latek wjechał motorem w dwie nastolatki, które siedziały na ławce przy kapliczce.
W niedzielę 11 lipca policja w Tychach rozpoczęła poszukiwania 63-letniej mieszkanki, która nie wróciła do domu. Podejrzewano, że kobieta cierpi na zaniki pamięci i mogła zgubić się w terenie leśnym. Na drugi dzień została znaleziona przez służby, które korzystały ze specjalnego drona. Utknęła w rowie melioracyjnym. Trafiła już pod opiekę medyczną.Po tym, jak 63-letnia kobieta z Tychów wyszła z domu w niedzielę i nie wróciła do wieczora, policja została zawiadomiona o podejrzeniu zaginięcia. W akcji wzięły udział wszystkie patrole miejskie oraz zespołu poszukiwań KMP Tychy. Zgłoszenie otrzymały również jednostki ościenne.Policjanci wiedzieli, że zaginiona wyszła z domu w godzinach popołudniowych i najprawdopodobniej miała na sobie koszulę nocną oraz niebieską kurtkę. Funkcjonariusze sprawdzali miejsca, w których może przebywać i weryfikowali informacje. Poszukiwania zakończyły się w poniedziałek po południu.
W piątek 16 lipca w Nysie w województwie opolskim doszło do tragicznego wypadku. Jedna z uczestniczek wieczoru panieńskiego wypadła z kolejki turystycznej. Następnie została przejechana przez pojazd. Zmarła w szpitalu.Tuż przed godziną 22:00 uczestniczki wieczoru panieńskiego przejeżdżały wycieczkową kolejką ulicą Bolesława Krzywoustego w Nysie. Z relacji świadków wynika, że kobiety doskonale się bawiły i tańczyły, siedząc w wagonach.
W mediach pojawiło się ciało kobiety, która podczas burzy została porażona piorunem. W wyniku zdarzenia na jej skórze pojawiły się niesamowite znamiona w kształcie gałęzi. To tzw. figury Lichtenberga, które powstają wskutek pękania naczyń włosowatych, do którego dochodzi podczas dyfuzji prądu podczas wyładowania elektrycznego.Podczas burzy służby wielokrotnie apelują o pozostanie w domach i nieprzebywanie na otwartej przestrzeni. Przypomina się też o tym, by nie szukać schronienia pod drzewami. Porażenie piorunem może wiązać się z szeregiem bardzo niebezpiecznych objawów. Każdy poszkodowany powinien natychmiast otrzymać pomoc medyczną.Choć rzadkością jest, by podczas burzy piorun uderzył bezpośrednio w człowieka, takie sytuacje się zdarzają. Do szczególnych objawów porażenia należą brunatne lub sinoczerwone znamiona, które przypominają gałęzie. Figury Lichtenberga pojawiają się przez uszkodzenie naczyń włoskowatych wskutek przepływu prądu o wysokim napięciu.
W pierwszy weekend lipca, podczas hucznych obchodów Nocy Kupały na Białorusi, doszło do wypadku. W mieście Aleksandria w obwodzie mohylewskim silny wiatr porwał dmuchane zamki, w których bawiły się dzieci. Siedem osób, w tym czwórka dzieci, zostało rannych. Użytkownik REFORM BY udostępnił w serwisie YouTube nagranie z tego dnia.Na nagraniu udostępnionym w serwisie YouTube można usłyszeć krzyki i piski dzieci. Dmuchane zabawki szarpane gwałtownym wiatrem uniosły się kilka metrów w górę, po czym z dużym impetem opadły na ziemię.
W parku rozrywki Energylandia w Zatorze (województwo małopolskie) doszło w środę do wypadku. 18-letnia dziewczyna nagle zasłabła czekając w kolejce do rollercoastera. Ratownicy nie mogli nawiązać z nią żadnego kontaktu. Na miejsce wezwano śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.W środę do popularnego parku rozrywki Energylandia przybyło kilka tysięcy osób. Ludzie postanowili spędzić czas w tym miejscu, mimo ostrzeżeń pogodowych, które ostrzegały przed gwałtownymi burzami i ulewnym deszczem.
Dzisiejszego poranka w Krakowie doszło do wypadku. Kobieta upadła na tory tramwajowe na przystanku „Czyżny” po tym, jak została potrącona przez samochód osobowy. Siła uderzenia była bardzo duża. Poszkodowana trafiła do szpitala.Z ustaleń policji wynika, że osoba, która prowadziła samochód osobowy, w chwili zdarzenia była trzeźwa. Potrącona kobieta trafiła do szpitala, gdzie stwierdzono u niej uraz ramienia. Jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Rodzeństwo z Wielkiej Brytanii zostało rażone piorunem podczas próby wykonania wspólnego zdjęcia. Do wypadku doszło 12 lipca 2021 roku w miejscowości East Molesey, niedaleko Londynu. Aparat uchwycił moment trafienia pioruna w młodych ludzi.Isobel, Rachel i Andrew Jobson wybrali się na wspólną przejażdżkę rowerową, jednak w czasie wycieczki pogoda uległa zmianie i zaczął padać deszcz. Rodzeństwo postanowiło przeczekać ulewę pod drzewem, a w międzyczasie jedna z sióstr wpadła na pomysł, by uwiecznić tę chwilę za pomocą aparatu w telefonie.
Na autostradzie A2 doszło do tragicznego wypadku. Dwa samochody osobowe zderzyły się na odcinku w kierunku Poznania w nocy z poniedziałku na wtorek (12 na 13 lipca). Do zdarzenia doprowadził kierowca, który jechał pod prąd. 68-letni mężczyzna zginął na miejscu. Czynności w tej sprawie prowadzą funkcjonariusze z Komendy Powiatowej Policji w Grodzisku Mazowieckim.Do wypadku na odcinku A2 doszło we wtorek około godziny 2:00. Do tragicznego zdarzenia doprowadził 68-letni kierowca volkswagena. Z niewiadomych przyczyn mężczyzna jechał pod prąd w kierunku Poznania. W wyniku zderzenia czołowego z innym samochodem osobowym zginął na miejscu.W wypadku uczestniczyła także rodzina z trojgiem dzieci, która jechała volvo. Wszyscy zostali przetransportowani do szpitala. Po przeprowadzeniu badań kontrolnych lekarze zdecydowali, że jedynie kierowca musi pozostać na oddziale. Ze wstępnych ustaleń służb wynika, że zanim doszło do zdarzenia, jechał prawidłowo.
W niedzielę 11 lipca nad Zalewem Zegrzyńskim doszło do śmiertelnego wypadku. Mężczyzna w wieku około 40 lat utonął w Nieporęcie. Na plaży lądował śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Mimo reanimacji poszkodowany zmarł.- Niestety, mieliśmy w niedzielę ofiarę śmiertelną wakacyjnych, wodnych atrakcji. Utonął mężczyzna w wieku około 40 lat - przekazał Tomasz Wołoszyn z legionowej straży pożarnej.
Na drodze krajowej nr 74 doszło do tragicznego wypadku. Na wysokości miejscowość Wielopole zderzyły się trzy samochody osobowe. W wyniku zdarzenia cztery osoby odniosły poważne obrażenia i zostały przetransportowane do szpitali. Niestety lekarzom nie udało się uratować 63-letniego kierowcy. Policja nadal wyjaśnia okoliczności.Z nieznanych przyczyn w miejscowości Wielopole doszło do tragicznego wypadku. Na drodze krajowej nr 74 zderzyły się trzy samochody osobowe – ford fiesta, seat ibiza oraz lexus. Niestety jeden z uczestników zdarzenia zmarł po tym, jak został przetransportowany do szpitala.W wyniku wypadku życie stracił 63-letni kierowca seata ibizy. Mężczyzna został przetransportowany do szpitala w Łodzi śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Również przy współpracy LPR do jednostki medycznej w Sieradzu trafiła 20-letnia pasażerka lexusa.
W niedzielę 11 lipca służby powiadomiły o zakończeniu akcji poszukiwawczo-ratowniczej 52-latka, który zaginął w okolicach zalewu w Siemiatyczach. Dzisiaj ciało mężczyzny zostało wyłowione z akwenu. Doniesienia potwierdziła podlaska policja. Ofiara zaginęła w sobotę 10 lipca. Czynności śledcze trwały dwa dni.Niedzielnym popołudniem rzecznik podlaskiej policji Tomasz Krupa wydał komunikat, z którego wynika, że z zalewu w Siemiatyczach wyłowiono ciało mężczyzny. Okazało się, że to zwłoki 52-latka, który dzień wcześniej pływał w akwenie. Poszukiwania rozpoczęły się w sobotę 10 lipca wieczorem.Jednostka Ratowniczo-Gaśnicza Sokołów Podlaski znalazła ciało mężczyzny w niedzielę po południu. W poszukiwaniu zwłok, służby przeszukiwały obszar, który wcześniej wskazali świadkowie. Przyczyną utonięcia był niefortunny wypadek. 52-latek najprawdopodobniej opadł z sił.
Straż pożarna zakończyła swój udział w poszukiwaniach 16-latka, którego w okolicach Oławy porwała Odra. Akcja jednak nadal trwa, ponieważ jak dotąd nie odnaleziono nastolatka, którego zabrał silny nurt. Czynności prowadzi policja. W działania zaangażowali się też ratownicy wodni ze specjalistycznym sprzętem.W rozmowie z naszą redakcją oficer prasowy Komendanta Powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Oławie potwierdził, że strażacy nie prowadzą już czynności związanych z poszukiwaniami 16-latka, który zaginął po tym, jak wszedł do Odry i został porwany przez silny nurt rzeki.Brygadier magister inżynier Krzysztof Gielsa z Państwowej Straży Pożarnej w Oławie oświadczył, że strażacy zakończyli już wszelkie działania. Akcję poszukiwawczo-ratowniczą nadal prowadzi policja, ponieważ nie odnaleziono ciała 16-latka. Wsparcie funkcjonariuszom udzielili również ratownicy wodni na łodziach i z dokładniejszymi sonarami.
W sobotę późnym wieczorem w gminie Wilkowice nieopodal Bielska-Białej (województwo śląskie) doszło do wypadku. 13-latek został poparzony w wyniku wybuchu substancji łatwopalnej. Chłopiec został odwieziony do szpitala w Krakowie.Do zapłonu doszło podczas zabawy rozpuszczalnikami. Dwójka rodzeństwa prawdopodobnie nieostrożnie obchodziła się z substancjami łatwopalnymi, co doprowadziło do dramatycznego zdarzenia.