Manifestanci zostali otoczeni przez funkcjonariuszy, a niektóre z ich bannerów zostały odebrane. Policja postanowiła również wylegitymować demonstrantów. Przed Sejmem odbył protest przeciwko ministrowi edukacji Przemysławowi Czarnkowi. Uczestnicy wykrzykiwali hasła takie jak "Czarnek kłamie", czy "Czarnek jest faszystą". Do protestujących wyruszyła policja.
W rozmowie z grudniowym "Zwierciadłem" Jacek Braciak wyznał, że ma transpłciowe dziecko. Aktor przyznał, że szanuje wybory swoich pociech i kocha je bez względu na wszystko. Słowa aktora ze "Zwierciadła" zostały przytoczony przez magazyn LGBTQIA "Replika". Jacek Braciak opowiada o dzieciach Odkrywanie swojej tożsamości płciowej przez dziecko potrafi być dla rodzica prawdziwym sprawdzianem z miłości. Wielu z trudem przyjmuje informacje o tym, że pociecha nie czuje się tym, kim wydawać się mogło, że się narodziła. Często rodzice nie potrafią stanąć na wysokości zadania i zaakceptować dzieci tym, kim są. Inni rozumieją sytuację, w jakiej znaleźli się ich potomkowie i z miłością oraz pomocą próbują przejść trudny etap wraz z nimi. Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo W rozmowie ze "Zwierciadłem", na którą powołał się magazyn "Replika", aktor Jacek Braciak ujawnił, że sam jest ojcem transpłciowego mężczyzny. Zapytany o to, czy jego trzy córki są wolnymi kobietami, odparł, że ma tylko dwie córki. - Jestem ojcem dwóch córek i syna - wyjaśnił artysta. - Dlatego że moja córka okazała się mężczyzną w swojej istocie, w swoim wnętrzu, myśleniu, więc w tej chwili mam syna - dodał. Syn popularnego aktora Jacek Braciak wyznał, że "miał kiedyś córkę Jadwigę, a teraz ma syna Konrada". Powiedział, że w pełni szanuje wybory swoich dzieci i uważa, że są wolnymi ludźmi. - Z tym że ktoś chce żyć na swój rachunek, mimo że jest moim dzieckiem, dla którego chcę najlepiej, bardzo je kocham, także należy się pogodzić - objaśnił aktor. - Tu kłania się zasada, której ja już też hołduję, że miłość jest bezwarunkowa - oznajmił. Jacek Braciak nie jest pierwszą osobą publiczną, która wyznała, że jest ojcem transpłciowego dziecka. Wcześniej o swojej córce opowiadał dziennikarz TVN24 Piotr Jacoń, który w związku z procedurami panującymi w Polsce, musiał zostać podany do sądu przez swoją pociechę. - Dziecko musi mnie pozwać, oskarżyć o to, że wraz z żoną źle określiliśmy jego płeć przy narodzinach - wyjawił w rozmowie z WP. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Basia Kurdej-Szatan wróciła do mediów społecznościowychMałgorzata Rozenek-Majdan opowiedziała o doświadczeniu z in vitroBlack Friday. Rossmann obniża ceny uwielbianych perfumJeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: onet.pl, facebook.com/magazynreplika, wp.pl
Na Marszu Niepodległości, który w czwartek przeszedł ulicami Warszawy, pojawiła się Kaja Godek. Działaczka antyaborcyjna szła w pochodzie, w którym nie brakowało haseł anty LGBT. Zdjęcia z obraźliwymi sloganami aktywistka zamieściła w mediach społecznościowych.Marsz Niepodległości pod hasłem "Niepodległość nie na sprzedaż" rozpoczął się w czwartek o godzinie 13. Zgromadzeni przeszli od ronda Dmowskiego do Stadionu Narodowego, niosąc liczne transparenty i polskie flagi.Podczas manifestacji swoje przemówienie wygłosił Robert Bąkiewicz, spalono także niemiecką flagę i zdjęcie Donalda Tuska. Mimo tego, obeszło się bez poważniejszych incydentów, a Policja podziękowała za pokojowy charakter uroczystości.
Telewizja Jacka Kurskiego odmówiła wyemitowania na swojej antenie reklamy biżuterii, w której występują m.in. całujące się znana wioślarka Katarzyna Zillmann i jej partnerka. Kampania "Jestem kobietą" określona została przez publicznego nadawcę jako naruszająca wrażliwość odbiorców.Katarzyna Zillmann to polska wioślarka, która zyskała rozgłos po tegorocznych Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie, gdzie wywalczyła ze swoją osadą srebrny medal. Już wtedy sportsmenka zaszła za skórę władzom TVP, dziękując na antenie stacji swojej dziewczynie.Teraz Zillmann ponownie wrzuciła kamyczek do ogródka, występując w kampanii reklamowej biżuterii Yes wraz ze swoją partnerką. To okazało się być zbyt wiele dla Jacka Kurskiego, któremu zamarzyło się ocenzurowanie reklamy.
Kaja Godek skierowała do Polaków list, w którym odtrąbiła zwycięstwo nad "homolobby". W piśmie zrelacjonowała przebieg sejmowych obrad ws. projektu ustawy "Stop LGBT" z własnej perspektywy, przekonując, że posłowie opozycji "wsparli ruch o charakterze totalitarnym". Dołączyła także pełną listę nazwisk parlamentarzystów, którzy domagali się odrzucenia dokumentu.Antyaborcyjna aktywistka wysłała komunikat za pośrednictwem newslettera Fundacji Życie i Rodzina. Jest opatrzony zdjęciami i cytatami.
Krzysztof Kasprzak z Fundacji Życie i Rodzina zaprezentował w Sejmie projekt autorstwa Kai Godek, porównując LGBT do NSDAP. Jako wyraz sprzeciwu politycy Koalicji Obywatelskiej odwrócili się od mównicy, a członkowie Lewicy opuścili salę obrad. Zdaniem wicemarszałka Włodzimierza Czarzastego było to "najbardziej obrzydliwe wystąpienie", jakie usłyszał w ciągu obecności w Sejmie.Polityk Lewicy wdał się także w słowną sprzeczkę z posłami Konfederacji. Dobromir Sośnierz otrzymał od niego zaproszenie na Paradę Równości.
To, co miało wczoraj miejsce w Sejmie przy pierwszym czytaniu tzw. projektu ustawodawczego "Stop LGBT", było jakimś potwornym koszmarem. Projekt ma na celu zakazanie marszów równości, propagowania związków jednopłciowych i wykorzystania symboliki religijnej i narodowej, także w celu artystycznym. Ale w trakcie przemówienia reprezentanta ustawodawców mieliśmy do czynienia z jawnie dehumanizującą propagandą przeciwko osobom LGBTQ, robioną przy użyciu fałszywych informacji, doprowadzania wyjątków do miana reguły, i manipulacji. A także z pomocą zdjęć z memów i demotywatorów przedstawianych przez posłów i ustawodawców jako zupełnie prawdziwe dowody na "dewiację" osób LGBTQ. Od reprezentanta ustawodawców usłyszeliśmy, że osoby LGBT są jak naziści. Że są totalitarną ideologią. Że to gwałciciele, pedofile, że nie mają prawa nie tylko wchodzić w związki i kochać czy adoptować dzieci, ale także edukować. Żyć. Że mają się leczyć z orientacji psychoseksualnej terapią konwersyjną, która jest po prostu torturami. Osoby nieheteronormatywne w Polsce powinny mieć powszechny dostęp do leczenia. Ale nie ze względu na to, kim one są - tylko ze względu na to, kim są potwory robiące sobie rozrywkę z dręczenia ludzi i doprowadzania ich do śmierci. Przedstawiciel ustawodawców zaczął od tego, że nie jest homofobem, bo nie ma w nim żadnej fobii, lęku. Nie boi się osób LGBTQ. To prawda. Nie boi się doprowadzać ich do kryzysów psychicznych, torturować i sprowadzać na skraj. Skraj, po którym już nic nie ma. ,,Te wszystkie samobójstwa" - z pogardą uznał ten sam człowiek, obwiniając ofiary, że same sobie są winne, bo się nie leczyły. Nie leczyły się z "choroby" miłości do drugiego człowieka. Bo w tym, co dziś usłyszeliśmy, miłość to coś złego. To grzech, to choroba. A fundamentalistyczną prawicą kieruje nienawiść i cyniczna chęć zadręczenia dwóch milionów ludzi w Polsce. Do tego tysięcy uchodźców na granicy. Dwóch milionów ukraińskich imigrantów. Ludzi do wyzyskania, wykorzystania i doprowadzenia na skraj. W imię białej, heteroseksualnej, jednolitej Polski.
W czwartek 28 października po godzinie 21:30 rozpoczęło się czytanie ustawy Kai Godek "Stop LGBT". Pod Sejmem od południa trwały protesty przeciwko projektowi złożonego przez aktywistkę prolife/anti-choice. - "Stop LGBT" powstał jako projekt troski o rodzinę i dzieci - padło z mównicy sejmowej.Projekt "Stop LGBT" reprezentował Krzysztof Kasprzak. Włodzimierz Czarzasty poinformował, że reprezentanci aktywistów nie noszą maseczek, gdyż przedstawili zaświadczenia lekarskie. - Długofalowym celem lobby lgbt jest znaczenie małżeństwa i rodziny - grzmiał Krzysztof Kasprzak z mównicy sejmowej. Wskazywał, że "pierwsze homokomando powstało w nazistowskich Niemczech"- Geje chcą adoptować dzieci, żeby je molestować i gwałcić - grzmiał z mównicy Krzysztof Kasprzak nawołując do zatrzymania "homopropagandy".Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
W czwartek w Sejmie odbędzie się pierwsze czytanie projektu "Stop LGBT". Przed budynkiem na Wiejskiej zgromadzą się uczestnicy dwóch dużych manifestacji, którzy zaprotestują przeciwko dyskryminującej ustawie. Ich organizatorzy zapraszają wszystkich chętnych do udziału w marszach sprzeciwu wobec zmian proponowanych przez Kaję Godek.Marsze zorganizowane zostaną w odpowiedzi na zapowiedziane na czwartek pierwsze czytanie obywatelskiego projektu ustawy "Stop LGBT", za którym stoją znana aktywistka Kaja Godek oraz Fundacja Życie i Rodzina.
Kaja Godek pojawiła się niespodziewanie na marszu równości w Lublinie. W jego czasie natknęła się na Barta Staszewskiego i powiedziała, że się nim "brzydzi" po tym, jak aktywista zadał jej kilka pytań w związku jej działalnością ustawodawczą. Teraz dał jej dwa dni na przeprosiny.Godek stwierdziła, że takie słowa nigdy nie padły z jej ust. Na udowodnienie swojej racji, Staszewski zamieścił fragment nagrania, na którym słychać wyraźnie tę kwestię. Sprawa może skończyć się w sądzie.
Rozpoczął się III Marsz Równości w Lublinie. Podczas pierwszego, który przeszedł ulicami stolicy województwa lubelskiego miały miejsce ataki na maszerujących. Marsz przebiega bez większych problemów, podobnie, jak poprzedni. Marsz ruszył spod Centrum Spotkania Kultur. Hasło tegorocznego przejścia brzmi "Przerażająco queerowo - idziemy dla tych, którzy się boją".
Abp Marek Jędraszewski przemawiał na inauguracji roku akademickiego Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie. W czasie jego długiej wypowiedzi pojawił się również wątek osób LGBT+. Stwierdził, że homoseksualiści w związkach "zaprzeczają godności własnego człowieczeństwa".- To z tego odwrócenia się od Boga, ludzie czynią to, czego czynić się nie godzi - mówił podczas spotkania, komentując kwestie związane z homoseksualizmem. Według arcybiskupa "ludzie odwracają się od Jezusa".
Kolejny sukces Kai Godek. Aktywistka pro-life/anti-choice cieszy się z powodu decyzji Sądu Najwyższego dotyczącego projektu ustawy "Stop LGBT". SN nie zdecydował się na wydanie żadnych uwag na temat zmian proponowanych przez Kaję Godek i fundację "Życie i Rodzina".Sąd Najwyższy nie zgłosił żadnych uwag do projektu "Stop LGBT" złożonego przez Kaję Godek. Głos na ten temat zabrała Małgorzata Manowska, Pierwsza Prezes SN.
Minister Sprawiedliwości zgłosi weto w trakcie posiedzenia Rady Unii Europejskiej "Konkluzje dot. Strategii UE na rzecz praw dziecka". Zdaniem Zbigniewa Ziobry dokument ma w istocie "promować środowiska LGBT i ideologię gender".Postawienie weta ma mieć miejsce na rozpoczynającym się 7 października posiedzeniu Rady UE ds. Wymiaru Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych – ustalił portal DoRzeczy.pl. Polski rząd reprezentuje na niej właśnie Zbigniew Ziobro.Zdaniem ministra sprawiedliwości tytuł unijnego dokumentu rozmija się z prawdą i w rzeczywistości uderzy w prawo dziecka do bycia wychowanym przez ojca i matkę.
Kaja Godek wpadła w furię po tym, jak posłanka Lewicy Beata Maciejewska zakpiła sobie z pluszowego misia, podarowanego jej przez Fundację Życie i Rodzina. Pluszak miał symbolizować ofiarę pedofilii wykorzystywaną przez "homolobby".Kilka dni temu posłanka Lewicy Beata Maciejewska otrzymała białego, pluszowego misia, do którego dołączony był list do posłów RP. Kaja Godek zwróciła się w nim bezpośrednio do Maciejewskiej z apelem o poparcie projektu "Stop LGBT", mającego na celu rzekomą ochronę dzieci i młodzieży przed "ideologicznymi atakami i propagandą" osób LGBT+. Posłanka nie potraktowała korespondencji i prezentu zbyt poważnie, czym tylko rozzłościła Godek.
Radny PiS z Lublina oraz były doradca ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka przegrał proces sądowy i został zobowiązany prawomocnym wyrokiem do zapłaty określonej kwoty na rzecz stowarzyszenia organizującego Marsz Równości. Tomasz Pitucha nie ma jednak zamiaru spełnić sądowego postanowienia.Pitucha ma zapłacić 5 tys. zł na rzecz stowarzyszenia Marsz Równości w Lublinie, a także 225 zł kosztów zastępstwa w egzekucji oraz 500 zł opłaty egzekucyjnej. To kara za jego słowa o tym, że Marsz Równości promuje pedofilię.
O godz. 14 rusza Marsz Równości w Gdańsku. Demonstracja wystartuje z aż czterech miejsc. Tegoroczne hasło marszu brzmi „Mamy tylko jedno życie”. Zgłoszone zostały także kontrmanifestacje, w tym ta organizowana przez narodowców.Tegoroczny Marsz Równości, organizowany przez Stowarzyszenie na Rzecz Osób LGBT+ Tolerado. Będzie on nie lada wyzwaniem dla sił porządkowych. Organizatorzy Marszu w ostatniej chwili ogłosili wszystkie miejsca zbiórek i trasy zgromadzeń, by utrudnić działania kontrmanifestantów, chcących zablokować pochód.
Arcybiskup Marek Jędraszewski w homilii do uczestników pielgrzymki na Jasną Górę odniósł się do niedawnych słów Donalda Tuska o macierzyństwie. Duchowny w ostry sposób skrytykował byłego premiera.Metropolita krakowski nawiązał do wypowiedzi Donalda Tuska, w której ten stwierdził, że „urodzenie dziecka, nie mówiąc już o dwójce, trójce, czwórce, to jest demograficznie fajna rzecz, ale jakże często to jest udręka na najbliższe 20 lat życia”.
W tym roku Andrzej Piaseczny zaskoczył fanów nie tylko nowym albumem, ale również swoim publicznym coming outem. Piosenkarz wyznał w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”, że zmobilizował go do tego prezydent Andrzej Duda.Gwiazdor wyznał publicznie, że jest gejem, w czasie promocji swojej nowej płyty. Choć Andrzej Piaseczny nie ukrywał przed bliskimi swojej orientacji seksualnej, zdecydował się na publiczną deklarację dopiero po skandalicznych słowach prezydenta Dudy o społeczności LGBT+.
Choć plotki na ten temat krążyły w mediach już od wielu lat, dopiero w tym roku Andrzej Piaseczny zdecydował się na publiczny coming out i wyznał, że jest gejem. Teraz gwiazdor w rozmowie z magazynem „Replika” ujawnił, jak na wiadomość o jego orientacji seksualnej zareagowali rodzice.W tym roku Andrzej Piaseczny skończył 50 lat, a także wydał swoją nową płytę. 2021 rok jest dla piosenkarza wyjątkowo ważny, bo niedawno zdecydował się również na publiczny coming out.
W minioną niedzielę po nabożeństwach w parafii Świętego Jana Chrzciciela w Legnicy odbyła się akcja zbierania podpisów pod obywatelskim projektem ustawy „Stop LGBT”. Poprosiliśmy parafię o komentarz w tej sprawie, jednak po chwili nasz rozmówca rzucił słuchawką.- Dzisiaj po wszystkich Mszach świętych są zbierane podpisy pod obywatelskim projektem ustawy „Stop LGBT”, którego celem jest ochrona przestrzeni publicznej przed propagandą LGBT, profanacją i legalizacją związków homoseksualnych - przekazano w ogłoszeniach duszpasterskich legnickiej parafii na dzień 25 lipca 2021 roku.