20 grudnia ubiegłego roku doszło do napadu na konwojenta w Płocku. Łupem złodziei padła suma określana na 2-3 miliony złotych. We wtorek, 22 marca br. policjanci z płockiej komendy zatrzymali sprawców rozbojuPolicjanci z Wydziału do walki z Przestępczością Przeciwko Życiu i Zdrowiu płockiej komendy zatrzymali podejrzanych o udział w rozboju na konwojencie i kradzież ponad 2 mln złotych. Funkcjonariusze odzyskali część skradzionych pieniędzy, które odnalazł specjalnie szkolny pies. Sąd zdecydował o aresztowaniu jednego z zatrzymanych.Do rozboju doszło wieczorem 20 grudnia 2021r. na terenie jednej z firm kurierskich w Płocku. Sprawcy zaatakowali konwojenta, który przenosił do samochodu zabezpieczoną gotówkę. Po napadzie napastnicy szybko uciekli dostawczym renaultem, który kilka ulic dalej porzucili i spalili. Według ustaleń śledczych sprawcy długo i skrupulatnie przygotowywali się do planowanego napadu na konwojenta. - Sprawcy byli przebrani za kurierów. W trakcie napadu na konwojenta użyli paralizatora i gazu łzawiącego. Kwota, która została skradziona to około 2 mln 800 tys. złotych - mówi w rozmowie z Goniec.pl prokurator Iwona Śmigielska-Kowalska z Prokuratury Okręgowej w Płocku.We wtorkowe popołudnie funkcjonariusze na terenie Płocka zatrzymali 46- i 58-latka. - W trakcie przeszukania domu młodszego z zatrzymanych, Adso pies wyszkolony do wyszukiwania walut z przewodnikiem z Mazowieckiego Urzędu Celno-Skarbowego, odnalazł ukrywaną pod drewnianą podłogą torbę z zawartością kilkuset tysięcy złotych. W działaniach uczestniczył także drugi z przewodników z MUCS z psem Kodi - przekazała podkom. Marta Lewandowska z Komendy Powiatowej Policji w Płocku.Podejrzewani o udział w rozboju trafili do policyjnego aresztu. W środę, na podstawie zebranego materiału dowodowego usłyszeli w Prokuraturze Okręgowej w Płocku zarzut rozboju. Prokuratura wystąpiła z wnioskami do sądu o tymczasowe aresztowanie podejrzanych. Sąd przychylił się do jednego z wniosków i zastosował areszt wobec 46-letniego płocczanina.- Śledztwo jest nadal w toku, prowadzone są nadal czynności procesowe, o których na ten moment nie możemy informować - dodaje w rozmowie z naszą redakcją prokurator Iwona Śmigielska-Kowalska.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Kaczyński o katastrofie smoleńskiej: "Mam wyjaśnienie całości"Białorusini nie chcą wojny w Ukrainie. Wysłali Putinowi jasny sygnałNiespodziewany sojusznik Putina z ogromnymi wpływami. W tle ogromne pieniądzeŹródło: Goniec.pl
W czwartek wieczorem doszło do kradzieży z włamaniem do samochodu przy centrum handlowym Promenada na Gocławiu. Policja na razie nie ujawnia o jaką kwotę chodzi. Funkcjonariusze użyli na miejscu psa tropiącego. Trwa policyjna obława na sprawców.Miejsce zdarzenia zabezpieczały radiowozy oznakowane i nieoznakowane. Jak relacjonuje reporter TVN Warszawa, przy centrum handlowym Promenada od strony wejścia od ulicy Nowaka-Jeziorańskiego został wygrodzony taśmami teren. Stała tam furgonetka ochrony. Dodatkowo na początku ulicy stał bus, również zabezpieczony przez policyjny radiowóz. Policja nie potwierdza czy był to napad na konwojentów oraz w jakim pojeździe doszło do kradzieży.- W czwartek około 19.30 otrzymaliśmy zgłoszenie o kradzieży z włamaniem do samochodu, gdzie łupem sprawców padły pieniądze. Sprawdzamy okoliczności w jakich doszło do tego zdarzenia. Sprawdzamy monitoring, przesłuchujemy świadków oraz staramy się ustalić podejrzanych. Suma pieniędzy nie została jeszcze oszacowana - przekazała w rozmowie z Goniec.pl nadkom. Joanna Węgrzyniak z Komendy Rejonowej Policji VII w Warszawie.Jak dodaje, funkcjonariusze na miejscu użyli przewodnika z psem tropiącym. Jest to standardowa czynność w tego typu przypadkach. Zdarza się, że pies podejmuje trop i doprowadza śledczych do podejrzanych lub miejsc, które mogą mieć znaczenie w toku śledztwa.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.plMazowsze. 32-latek zabił swoją teściową. To jej ciało znaleziono w sobotę w lesieTragiczny wypadek pod Błoniem. Ściana osunęła się na robotnika, mężczyzna nie żyjeWawer. Morderstwo znanego biznesmena. Tadeusz K. był milioneremJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Warszawy lub Mazowsza, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Goniec.pl, "TVN Warszawa"
W Płocku, 20 grudnia wieczorem, doszło do napadu na pracownika jednej z firm zajmujących się transportem pieniędzy. Napastnicy ukradli ponad 2 miliony złotych. Jak wynika z nowych doniesień, sprawcy byli przebrani za kurierów, a konwojenta obezwładnili gazem łzawiącym. "To nie byli amatorzy" - mówią świadkowie napadu. Do zdarzenia doszło po godzinie 19:00 na ulicy Kutnowskiej na obrzeżach Płocka na terenie sortowni jednej z firm kurierskich. Nieznani sprawcy napadli na mężczyznę, który sam konwojował pieniądze. Jak udało nam się oficjalnie ustalić w prokuraturze - konwojentem, który został napadnięty, był mężczyzną w starszym wieku. Skradziona została kwota powyżej 2 milionów złotych. <<<WIĘCEJ PRZECZYTASZ O TYM TUTAJ>>>Nowe światło na sprawę rzucają dziennikarze programu "Alarm!", którzy dotarli do świadków napadu oraz do policjanta, który miał bezpośrednio po zdarzeniu brać udział w obławie na potencjalnych sprawców. Według ustaleń dziennikarzy śledczych TVP, złodzieje wjechali na teren sortowni białym samochodem dostawczym przebrani w ubrania pracowników firmy kurierskiej, na której terenie się znajdowali.- W samochodzie były osoby, które były w uniformach, kurtkach tej firmy. Prawdopodobnie trzy osoby. Otworzyli busa i przekładali paczki. Wyjmowali i wkładali. W pewnym momencie, gdy pracownik firmy odpowiedzialnej za konwój pieniędzy wyszedł z budynku, potraktowali go najprawdopodobniej gazem łzawiącym i wyszarpali torbę z gotówką. Ten konwojent był sam. Przewoził prawie 3 mln złotych - powiedział w rozmowie z dziennikarzami programu "Alarm!" świadek zdarzenia.Dziwi fakt, że tak ogromną sumę pieniędzy miał transportować jeden mężczyzna w podeszłym wieku. Dodatkowo sprawcy byli bardzo dobrze przygotowani do napadu. Dokładnie wiedzieli, że akurat tego dnia konwojent będzie miał przy sobie ponad 2 mln złotych.- Ukradli od 2 do 3 mln złotych. Dyżurny podczas rozmowy sam się dziwił, że konwojent w pojedynkę konwojował tyle pieniędzy. Około 15-20 minut po zgłoszeniu otrzymaliśmy informację o palącym się samochodzie. W środku były dwie różne tablice rejestracyjne. Najprawdopodobniej na wjazd i wyjazd z miasta. Sprawcy mogli przemieszczać się nawet trzema pojazdami - powiedział anonimowo policjant w rozmowie z reporterami programu "Alarm!".