Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Rozrywka > Steffen Möller nagle wyjechał z Polski. Po latach wyznał, co go do tego skłoniło
Patryk Idziak
Patryk Idziak 11.09.2024 19:37

Steffen Möller nagle wyjechał z Polski. Po latach wyznał, co go do tego skłoniło

Steffen Möller
fot. KAPiF

Steffen Möller był ulubieńcem polskich widzów, którzy pokochali go za udział w programie “Europa da się lubić” i rolę w serialu “M jak miłość”. Aktor, pisarz i kabareciarz stał przed szansą na zrobienie jeszcze większej kariery w show-biznesie, jednak niespodziewanie wrócił do Niemiec. Decyzja była szybka, a wpływ na nią miała właściwie tylko jedna kwestia.

Steffen Möller stał się gwiazdą w Polsce zupełnie przez przypadek

Steffen Möller przyjechał do Polski jako student berlińskiego uniwersytetu. Przez dwa tygodnie miał pobierać w Krakowie naukę języka polskiego, ale jego pobyt znacznie się wydłużył. Decyzja, by w ogóle wziąć udział w kursie, pojawiła się u niego niezwykle spontanicznie. Któregoś dnia po prostu zauważył na stołówce ulotkę.

To rzeczywiście był ewenement. Ja studiowałem wtedy na uniwersytecie w Berlinie i pewnego dnia widziałem ulotkę przy stołówce, że "kurs języka polskiego w Krakowie, 2 tygodnie, 600 marek". I myślałem sobie - hm, Kraków, tam w życiu jeszcze nie byłem, jedźmy do Rosji! Potem się okazało, że to chyba Polska – opowiadał kilka lat później w “Dzień Dobry TVN”.

Początkowo pracował jako nauczyciel języka niemieckiego w jednym z warszawskich liceów. Wkrótce jednak otrzymał propozycję wystąpienia w programie Moniki Richardson “Europa da się lubić”, który emitowano na antenie Telewizji Polskiej. W nim przybliżył widzom kulturę Niemiec i z humorem opowiedział o różnicach, jakie nas dzielą. Szybko zyskał sympatię odbiorców, a TVP zaproponowała mu dołączenie do obsady “M jak miłość”.

Rzecznik MŚP postuluje o późniejszy termin wejścia w życie zmian dot. akcyzy, proponuje 1 stycznia '26 Boris już nad Polską. Uruchomiono alert RCB, czerwone ostrzeżenia w wielu regionach

Steffen Möller był nazywany "najsympatyczniejszym Niemcem w Polsce"

Dzięki angażowi do cieszącego się uznaniem serialu Steffen Möller został okrzyknięty “najsympatyczniejszym Niemcem w Polsce" i mógł liczyć na ciepłe słowa od swoich fanów. Z czasem jednak jego popularność zaczęła słabnąć, a w końcu scenarzyści “M jak miłość” podjęli decyzję o wymazaniu aktora z dalszej fabuły. Do dziś Steffen Möller nie kryje zdziwienia, że podjęto taki krok.

W ogóle nie wiem, jak ten serial radzi sobie bez mojej osoby – żartował jakiś czas temu w wywiadzie dla Onetu.

Przełomowym momentem, który skłonił go do zmiany swojej ścieżki życiowej, było zakończenie emisji programu “Europa da się lubić” w 2008 roku. Po zniknięciu z ekranu złapał za pióro, a już rok później wydał w Niemczech książkę “Viva Polonia”, która pchnęła jego karierę w kierunku rodzimego kraju. Nieoczekiwanie to właśnie tam zaczęto się nim interesować bardziej niż u nas.

Wydałem właśnie jednocześnie książkę w Niemczech "Viva Polonia", która się nieoczekiwanie stała bestsellerem i dzięki temu nagle dzwoniono do mnie z różnych teatrów w Niemczech i tak, ku własnemu zdziwieniu, wyjechałem do Niemiec i nagle występowałem tam i właściwie zacząłem drugą karierę – tłumaczył w “Dzień Dobry TVN”.

Pomimo przeprowadzki nie zerwał całkowicie relacji z Polską. Nadal ma mieszkanie w Warszawie i nie wyklucza, że może kiedyś się do niego przeniesie. Uważa również opanowanie języka polskiego jako swoje największe osiągnięcie.

Tęsknię za Warszawą, którą uważam za moje miasto. Spędziłem w niej najważniejsze lata, mam zresztą tutaj mieszkanie. Tęsknię też za polskim radiem i przede wszystkim za językiem – opowiadał w WP.

Czym obecnie zajmuje się Steffen Möller? Wykorzystał doświadczenia z dwóch krajów

Gdy telefony z Niemiec się urywały, Steffen Möller, jak mówi, postanowił pójść za ciosem. Dziś jest przede wszystkim stand-uperem – występuje ze swoim autorskim skeczem “Polska terapia par”, nazywając się “ekspertem od spraw polskich”.

Czytaj także: Małgorzata Kożuchowska w ogniu krytyki. Widzowie TVP mówią DOŚĆ

Oprócz tego wciąż dużo pisze. W swojej twórczości dotyka problemów małżeństw polsko-niemieckich i rozprawia się ze stereotypami. Zapewnia, że tak samo, jak Polacy mają złe zdanie o Niemcach, tak oni mają o nas.

Stopień ignorancji po obu stronach Odry jest gigantyczny. Polacy mówią "szwaby", a Niemcy mówią "polacken". W Polsce każdy taksówkarz opowiada mi niewybredne rzeczy o niemieckich kobietach – w ich oczach wszystkie mają na imię Helga i nie golą się pod pachami. W Niemczech z kolei słyszę o kradzionych przez Polaków samochodach – przytaczał w WP.