Sąsiad Jacka Jaworka ujawnił prawdę o kulisach zbrodni. "Mówił, że ma wszystkiego dość"
Sąsiad Jacka Jaworka pił z nim alkohol tuż przed dokonaniem potrójnego morderstwa we wsi Borowce. Mężczyzna ujawnił, że podejrzewany zabójstwo mężczyzna na kilka dni przed zbrodnią skarżył się na problemy. Pan Tomasz rzucił na sprawę nowe światło?
Jacek Jaworek pozostaje nieuchwytny, sąsiad podzielił się ważnymi słowami
Od zbrodni we wsi Borowce pod Częstochową minęły dwa lata, a Jacek Jaworek nadal pozostaje nieuchwytny . Na początku czerwca niespodziewanie prokuratura prowadząca śledztwo wydała komunikat, gdzie wyznała, że to śledztwo przeciwko 54-letniemu mężczyźnie zostało zawieszone . - W sprawie kontynuowane są czynności poszukiwawcze za podejrzanym ukrywającym się przed organami ścigania - podkreślił jednak Tomasz Ozimek z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
Chociaż wszyscy zastanawiają się, gdzie jest Jacek Jaworek, warto spojrzeć na to, co działo się z mężczyzną tuż przed potrójnym morderstwem. Sąsiad rodziny Jaworków rozmawiał z dziennikarką se.pl i ujawnił, że widział się z nim niedługo przed tragedią . Jego słowa dają do myślenia na temat możliwych motywów działania podejrzanego.
Sąsiad Jacka Jaworka opowiedział o jego problemach
Pan Tomasz postanowił przerwać milczenie i jakiś czas temu zdradził , że nie tylko znał Jacka Jaworka. Mężczyźni byli sąsiadami. W wieczór poprzedzający brutalne zabójstwo trzech osób w Borowcach Pan Tomasz i Jacek Jaworek pili razem alkohol.
Sąsiad Jacka Jaworka jasno podkreślił jednak, że ich spotkania nie można określić mianem libacji. Mężczyźni rozstali się około północy, a pan Tomasz wskazał, że jego towarzysz był wtedy spokojny i nic nie wskazywało, że jest w tym momencie zły na bliskich.
Pan Tomasz ujawnił jednak, że Jacek Jaworek zmagał się z problemami z byłą żoną . - Kilka dni wcześniej mówił, że ma wszystkiego dość, a sytuacja zaczyna go przytłaczać . Miał problemy ze swoją byłą żoną, założyła mu sprawę o alimenty na dzieci - mówił sąsiad Jacka Jaworka w rozmowie z dziennikarką se.pl. To jednak nie wszystko.
Alimenty i brak pieniędzy doprowadziły do zbrodni w Borowcach?
Alimenty na trójkę dzieci mogły nie podobać się Jackowi Jaworkowi, który w czasie pandemii zmagał się z bezrobociem . Nie mógł znaleźć pracy ani w Niemczech, ani w Szwajcarii. Nie dokładał się nawet do rachunków w domu, w którym mieszkał z bratem Januszem i jego rodziną.
Była żona dawała się we znaki podejrzanemu o potrójne morderstwo. - Nie miał stałego adresu zamieszkania, więc wszystkie dokumenty trafiały na częstochowski adres do byłej żony. Ona podobno dokumenty wyrzucała. Więc jak nie zgłaszał się na terminy rozpraw, to oni mu zasądzili alimenty . Dwa, trzy miesiące za nie przesiedział w areszcie w Częstochowie - dodawał sąsiad.
Osobistych problemów Jacka Jaworka było jednak więcej. 18-letnia córka mężczyzny również zdecydowała się szukać pomocy w sądzie . Dziewczyna założyła ojcu sprawę o alimenty, ale również tych należności nie był w stanie spłacić mężczyzna. Czy pieniądze odegrały ważną rolę w motywach i okolicznościach śmierci Janusza, Justyny i ich 17-letniego syna? Tę kwestię muszą wyjaśnić śledczy , ale wydaje się, że kluczowe do tego są zeznania i stanowisko głównego podejrzanego.
Źródło: se.pl, PAP