"Raz w tygodniu przychodziłam". Wiele osób by się wstydziło, ale nie Ewa Wachowicz
Choć dzisiaj Ewa Wachowicz jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci polskiego show-biznesu, jej droga na szczyt wiodła przez zaskakujące doświadczenia. W młodości mierzyła się z realiami codzienność, na studiach zaś ukazywały jej się jeszcze wyraźniej. Ostatecznie przeszłość wiele ją nauczyła, ale niewielu wpadłoby na to, czym się zajmowała. Po tym wyznaniu, już nigdy nie będzie postrzegana tak samo.
Ewa Wachowicz obecnie nie przypomina dawnej siebie
Panuje w społeczeństwie przekonanie, że ludzie sukcesu osiągnęli go wyłącznie dzięki kontaktom. Istotnie nikt z nas nie ma równego startu w życiu, ale początki większości są dość trudne. Tak samo w przypadku choćby gwiazd telewizji – nie da się od tak wejść do świata show-biznesu, jeśli nie udowodniło się swojej wartości. Oczywiście regułę potwierdzają wyjątki.
Natomiast o Ewie Wachowicz zdecydowanie można powiedzieć, że ciężko zapracowała sobie na to, co ma teraz. Aktualnie związana jest z Polsatem, gdzie pojawia się w programie “Ewa gotuje” czy na antenie “Halo tu Polsat”.
Przy okazji niedawnego wywiadu w podcaście “RAPtowne rozmowy” zgodziła się opowiedzieć o latach wczesnej młodości, kiedy to dopiero zaczynała poznawać zasady rządzące światem, a później starała się je respektować. Pochodzi z niewielkiej miejscowości i jako córka rolników nie miała łatwo.
Wskoczył na mównicę w przebraniu Mikołaja i wyciągnął prezent dla Tuska. Cyrk w sejmie Prokuratura wznawia śledztwo w sprawie zniszczenia dowodu z inwigilacji Krzysztofa BrejzyPierwsza praca Ewy Wachowicz. Czekało się na nią całym rokiem
Wielu młodych ludzi podejmowało prace sezonowe na wsiach, czy to zbierając owoce, czy pomagając w żniwach. Jednak Ewa Wachowicz prace sezonowe miała niemal całym rokiem, bo w gospodarstwie jej rodziców – Wiesławy i Józefa – zawsze było coś do zrobienia. Jako nastolatka mogła dzięki temu trochę dorobić, sprzedając ziemniaki na bazarku.
Gospodarstwo moich rodziców jest położone w bardzo nasłonecznionym miejscu, mamy taki bardzo nasłoneczniony stok. U nas ziemniaki wczesnej odmiany były najwcześniej, jeszcze nikt ich nigdzie nie miał. Ja byłam pierwsza, która na rynku stawała z ziemniakami. Jak miałam dwa worki, to te dwa worki sprzedawałam dosłownie w pół godziny – wspomina.
Handel bywa twardym orzechem do zgryzienia. Czy to jednak stanowiło problem dla Ewy Wachowicz? W żadnym wypadku. Gwiazda kulinariów miała łatwość w nawiązywaniu relacji z ludźmi, więc naturalnie umiała też przekonać ich do zakupu. Poza ziemniakami sprzedawała w okresie letnim mieczyki. Nie wstydziła się, bo wiedziała, że ma świetne produkty, które będą dla ludzi rzeczywistym dobrem.
Nie czuła skrępowania również później, gdy na studiach przyszło jej pracować w zdecydowanie gorszych warunkach. Bo wtedy – sprzątała toalety.
Czytaj także: Krzysztof Rutkowski zniknie z Polski? Wiadomość właśnie obiegła całą Polskę
Na studiach chciała mieć własne dochody. Ewa Wachowicz sprzątała toalety
Mimo że studenckie życie kojarzy się z zabawami i mnóstwem spotkań, wszystko ma swoją cenę. Zawsze przyda się trochę pieniędzy, żeby kupić coś do jedzenia, picia, czy nawet mieć za co wrócić domu. Kiedy Ewa Wachowicz przeniosła się na uczelnię, nie było już możliwości, aby handlować warzywami czy kwiatami; musiała znaleźć nowe źródło utrzymania.
Przyszła gwiazda telewizji zdecydowała, że będzie sprzątać toalety. Uważa, że szacunek do każdej pracy wyniosła z domu, dzięki rodzicom. Po zajęciach chodziła zatem regularnie porządkować toalety w klubach czy u swojej wykładowczyni.
Sprzątałam u pani profesor Bocheńskiej. Raz w tygodniu przychodziłam do niej wysprzątać jej dom i piekłam ciasto na niedzielę. Pani profesor po skończeniu sprzątania zakładała białą rękawiczkę i sprawdzała, czy na szafach starłam kurz – opowiedziała Ewa Wachowicz w wywiadzie.
Zobacz: Zapadła decyzja w sprawie Wolnej Wigilii. Wiemy, co teraz