Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Polityka > "Prezydent Nawrocki znowu wskazał". Donald Tusk nie powstrzymał się od komentarza
Weronika Cibor
Weronika Cibor 28.12.2025 13:14

"Prezydent Nawrocki znowu wskazał". Donald Tusk nie powstrzymał się od komentarza

"Prezydent Nawrocki znowu wskazał". Donald Tusk nie powstrzymał się od komentarza
fot. KAPiF

Premier Donald Tusk odniósł się do jednej z najbardziej zapalnych debat ostatnich dni, która wyraźnie poruszyła całą klasę polityczną. Jego reakcja na sobotnie wystąpienie prezydenta Karola Nawrockiego pokazuje, że spór ten wykracza daleko poza bieżące komentarze i dotyka fundamentalnych pytań o kierunek, w jakim zmierza państwo. Wpis szefa rządu opublikowany w mediach społecznościowych szybko stał się punktem odniesienia w szerszej dyskusji o przyszłości Polski.

Premier rysuje wyraźną linię podziału. Jedna narracja, jeden przeciwnik

W swoim zwięzłym, lecz mocno nacechowanym politycznie wpisie Donald Tusk zaproponował jednoznaczny podział sceny politycznej. Wskazał grupę aktorów, których połączył w jeden obóz ideowy, określając go mianem „antyeuropejskiego”. W tej konstrukcji znaleźli się prezydent Karol Nawrocki, Grzegorz Braun, Sławomir Mentzen oraz Prawo i Sprawiedliwość. Dla premiera nie są to już odrębne środowiska czy partie o różnych akcentach programowych, lecz elementy jednego politycznego układu, który – w jego ocenie – podważa sens zachodniego kursu Polski.

Takie ujęcie problemu ma istotne znaczenie strategiczne. Tusk świadomie rezygnuje z niuansowania stanowisk i różnic ideowych między wymienionymi politykami. Zamiast tego buduje obraz zwartego frontu, którego wspólnym mianownikiem ma być dystans wobec Unii Europejskiej, sceptycyzm wobec Zachodu i kwestionowanie dotychczasowych filarów polskiej polityki zagranicznej. To zabieg retoryczny, który upraszcza przekaz, ale jednocześnie nadaje mu większą siłę oddziaływania.

Premier podkreśla przy tym, że stawka tego sporu jest wyjątkowo wysoka. Określając konflikt jako „śmiertelnie poważny”, sugeruje, że nie chodzi o standardową rywalizację partyjną, lecz o fundamenty państwa. W jego narracji przedmiotem debaty są kwestie podstawowe: bezpieczeństwo, suwerenność i system wartości. Zachód – rozumiany jako wspólnota NATO i Unii Europejskiej – jawi się jako gwarant stabilności i bezpieczeństwa, a każda próba jego relatywizowania zostaje przedstawiona jako zagrożenie dla interesów państwa.

"Prezydent Nawrocki znowu wskazał". Donald Tusk nie powstrzymał się od komentarza
fot. X/ @donaldtusk

Wschód czy Zachód. Spór sprowadzony do jednego wyboru

Centralnym punktem przekazu Donalda Tuska jest sprowadzenie całej debaty do symbolicznej alternatywy: Wschód albo Zachód. To celowe uproszczenie, które ma zmusić odbiorców do opowiedzenia się po jednej ze stron. W tej narracji nie istnieje przestrzeń na balansowanie, neutralność czy budowanie „trzeciej drogi”. Polska, zdaniem premiera, musi jasno określić swoją przynależność cywilizacyjną.

Taki sposób stawiania sprawy jest odpowiedzią na krytykę Unii Europejskiej i Zachodu, która regularnie pojawia się w wypowiedziach polityków prawicy. Zarzuty o utratę suwerenności, narzucanie obcych wartości czy ograniczanie niezależności państw narodowych Tusk odwraca, wskazując, że prawdziwe zagrożenie pojawia się wtedy, gdy Polska zaczyna dystansować się od zachodnich sojuszy. W jego ujęciu osłabienie więzi z UE i NATO oznacza nie wzmocnienie, lecz osłabienie państwa.

Odwołanie do osi Wschód–Zachód ma również silny kontekst geopolityczny. W realiach wojny w Ukrainie „Wschód” nie jest pojęciem abstrakcyjnym, lecz kojarzy się z autorytaryzmem, agresją i imperialną polityką Rosji. Tusk wykorzystuje ten kontekst, by podkreślić, że każda narracja podważająca sens zachodnich sojuszy może prowadzić do strategicznej izolacji Polski. W jego przekazie Zachód nie jest zagrożeniem dla suwerenności, lecz jej warunkiem.

Eskalacja sporu i polityczna kalkulacja premiera

Wpis Donalda Tuska należy postrzegać jako element szerszej sekwencji wydarzeń, a nie oderwany komentarz. Jest on bezpośrednią odpowiedzią na wcześniejsze wypowiedzi prezydenta Karola Nawrockiego, który podczas uroczystości rocznicowych mówił o gotowości do obrony zachodniej granicy. Następnie głos zabrał minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, starając się uspokoić nastroje i wskazując na stabilizującą rolę NATO oraz UE. Premier poszedł jednak krok dalej, nadając całej sprawie wymiar fundamentalnego sporu o kierunek państwa.

Ten ruch ma wyraźny wymiar polityczny. Po pierwsze, pozwala Tuskowi skonsolidować własne zaplecze i jasno zdefiniować oś konfliktu, wokół której może być budowana narracja rządowa i kampanijna. Spór o podatki, programy społeczne czy reformy schodzi na dalszy plan, ustępując miejsca debacie o cywilizacyjnym wyborze Polski. Po drugie, premier próbuje narzucić przeciwnikom ramy, w których będą postrzegani jako część jednego, radykalnego obozu.

Nie bez znaczenia jest także moment, w którym pojawia się ten wpis. Na prawicy trwa bowiem intensywna rywalizacja między Konfederacją a środowiskiem Grzegorza Brauna. Łącząc wszystkich tych aktorów w jeden „blok”, Tusk może liczyć na to, że taki obraz zniechęci umiarkowanych wyborców i wzmocni przekonanie, że tylko obóz rządzący gwarantuje stabilność oraz jednoznaczne zakotwiczenie Polski na Zachodzie.

Ostatecznie przekaz premiera to próba przejęcia inicjatywy i zdefiniowania głównego konfliktu politycznego na własnych warunkach. Nie jest to już spór o bieżące decyzje czy personalia, lecz opowieść o historycznym wyborze, który – w tej narracji – ma zdecydować o przyszłości państwa na długie lata.

"Prezydent Nawrocki znowu wskazał". Donald Tusk nie powstrzymał się od komentarza
Donald Tusk, fot. KAPiF
Bądź na bieżąco - najważniejsze wiadomości z kraju i zagranicy
Google News Obserwuj w Google News