Ruszył wyścig zbrojeń? USA ostrzega, że NATO ma czas tylko do 2027 roku
Czy Zachód ma zaledwie kilkanaście miesięcy, by przygotować się do globalnego konfliktu? Najnowsze ostrzeżenia płynące od wysokich rangą dowódców amerykańskich oraz doniesienia niemieckiego wywiadu rysują niepokojący scenariusz. Rok 2027 może stać się punktem zwrotnym w historii świata.
W kuluarach sztabów NATO i gabinetach politycznych coraz głośniej mówi się o konkretnej dacie, która spędza sen z powiek analitykom bezpieczeństwa. To nie odległa przyszłość, a perspektywa niespełna dwóch lat. Generał Alex Grynkewich, jeden z kluczowych dowódców sił USA w Europie, stawia sprawę jasno: czas na spokojne planowanie się skończył.
Data, która budzi grozę
Według doniesień medialnych, amerykański generał wskazuje rok 2027 jako moment krytyczny. To drastyczne przyspieszenie względem wcześniejszych prognoz, które zakładały, że Rosja będzie potrzebowała dekady na odbudowę potencjału bojowego po stratach na Ukrainie.
Ostrzeżenie to oznacza, że Europa i Stany Zjednoczone mają zaledwie ok. 18 miesięcy na intensywne zbrojenia i przygotowanie społeczeństw na ewentualność wojny. Generał Grynkewich apeluje o natychmiastowe zwiększenie produkcji i gromadzenie „każdego rodzaju amunicji i uzbrojenia”, jakie tylko jest dostępne.
Koszmar dwóch frontów: Sojusz Smoków i Niedźwiedzia
Dlaczego akurat rok 2027? Analitycy wskazują na potencjalną koordynację działań dwóch mocarstw autorytarnych: Chin i Rosji.
Scenariusz, którego obawia się Pentagon, zakłada, że przywódca Chin, Xi Jinping, może w tym czasie podjąć decyzję o inwazji na Tajwan. Aby rozproszyć siły Stanów Zjednoczonych – głównego gwaranta bezpieczeństwa zarówno na Pacyfiku, jak i w Europie – Pekin może działać w ścisłym porozumieniu z Władimirem Putinem.
Jedoczesny atak na Tajwan oraz agresja Rosji na wschodnią flankę NATO postawiłyby Zachód w sytuacji wojny na dwa fronty, drastycznie przeciążając zasoby militarne i logistyczne Sojuszu.
Luka w bezpieczeństwie Europy
Szczególnie niepokojące są doniesienia płynące z Niemiec. Tamtejsze media, powołując się na źródła wywiadowcze, sugerują, że Rosja może chcieć wykorzystać tzw. „okno możliwości”.
Problem polega na harmonogramie: NATO planuje osiągnąć pełne zdolności bojowe i logistyczne, niezbędne do odparcia zmasowanego ataku, dopiero w 2029 roku.
Jeśli Rosja zdecyduje się na uderzenie w 2027 roku – na przykład atakując jedno z mniejszych państw bałtyckich – trafi w moment, gdy Europa będzie wciąż w trakcie procesu dozbrajania. Ta dwuletnia luka między gotowością Rosji a gotowością Europy jest obecnie największym zmartwieniem strategów w Brukseli i Waszyngtonie.
Czas na radykalne kroki
Słowa amerykańskiego generała to sygnał alarmowy dla europejskich stolic. Czas "dywidendy pokoju" definitywnie przeminął. Aby odstraszyć potencjalnych agresorów i uniknąć czarnego scenariusza w 2027 roku, państwa NATO muszą przejść w tryb gospodarki wojennej znacznie szybciej, niż pierwotnie zakładano.
Stawka jest najwyższa z możliwych – utrzymanie globalnego ładu i bezpieczeństwo granic Starego Kontynentu. Pytanie brzmi nie „czy” zagrożenie jest realne, ale czy Europa zdąży się przed nim zabezpieczyć.