Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Non-fiction > Prawdziwa historia Megakota. Tajemnica śmierci czterech partnerek [ODCINEK DRUGI]

Prawdziwa historia Megakota. Tajemnica śmierci czterech partnerek [ODCINEK DRUGI]

Megakot
Instagram

- W sumie to cztery moje byłe dziewczyny nie żyją. To jest wynik! - mówi rozbawiony Arkadiusz Zgorzelski, znany bardziej jako Megakot, influencer uwielbiany przez dzieci.

Ewa

UWAGA: Efekty naszego dziennikarskiego śledztwa na temat Arkadiusza Zgorzelskiego - influencera, gwiazdy Instagrama i bohatera programu “Królowe życia” - publikujemy w 3 odcinkach. Wczoraj opublikowaliśmy odcinek pierwszy: "Seks, dragi i małolaty. Jutro u nas część trzecia: “Edyty bitwa o życie”.

Chcesz porozmawiać z autorami? Napisz! [email protected], [email protected]

1.

W warszawskim Teatrze Dramatycznym rośnie podniecenie, ale i zdenerwowanie. To osiemnasta odsłona wydarzenia, wejście w pełnoletniość, a wszystko pokazywane jest na żywo w telewizji Polsat.

Gwiazdy wieczoru od dwóch tygodni pracowały pod okiem choreografa i instruktorów fitness. Kotary rozsuwają się o godz. 20. Na scenę wchodzą 23 piękne, młode kobiety. Rozpoczyna się finał konkursu Miss Polska 2006.

Wśród nich jest 19-letnia Ewa. Nie znalazła się tu przypadkiem, wcześniej zdobyła już kilka tytułów.

"Dość niespodziewanie dostała zaproszenie na konkurs Foto Models Poland. Wyjechała nad Zalew Zegrzyński i... od razu rzuciła widzów koncertu na kolana. Nic dziwnego, że przyznali jej własny tytuł - miss Publiczności i nie byle jaką nagrodę, wczasy na Krecie" - pisze o niej jeden z lokalnych tygodników niemal 20 lat temu.

Ewa
Ewa, w czasach konkursu Miss Polska

- Ja wszystko miałam z Chanel, Diora, Louis Vuittona, a ona zawsze chodziła ubrana w normalne rzeczy. Była bardzo wrażliwa i grzeczna. Chudziutka blondyneczka o chłopięcej figurze, piękna sama z siebie. Bardzo naturalna, z piegami na nosku. Włosy kręciły jej się tak, że wyglądała jak niewinna Marilyn Monroe - wspomina ją Justyna, koleżanka ze szkoły piękności.

W jednym z internetowych formularzy dla modelek nastoletnia Ewa wpisuje: wzrost 176 cm, waga 50 kg.

Tytułu Miss Polski nie zdobywa, ale po zasmakowaniu wielkiego świata nie chce już wracać do swej niewielkiej wsi leżącej u stóp Beskidów. Wie, że nie może wszystkiego oprzeć na karierze modelki, bo ta jest i niepewna, i dość krótka. Opuszcza dom rodzinny i za kierunek obiera leżący na drugim końcu Polski Szczecin, a w nim studia ekonomiczne.

PRAWDZIWA HISTORIA MEGAKOTA. ZOBACZ WIDEO!

2.

Poza byciem influencerem Megakot ma dziś jedno zajęcie, z którego zarabia.

- Deweloperka - to mnie jara. Przyjeżdżam, osiedle stoi, ludzie mieszkają, ja to wymyśliłem. Mam dużą wiedzę, ale to czasochłonny biznes - mówi w wywiadzie z Winim w samochodzie.

Na swoich social mediach regularnie wrzuca reklamy nieruchomości, które sprzedaje. Pod koniec sierpnia 2024 w filmikach na Instagramie zachęca do sprawdzenia ofert kupna lokali w Szczecinie i kilku miejscowościach nad morzem.

I choć nie można mu odmówić posiadania majątku oraz pracowitości, to Zgorzelski nie jest takim bogaczem, na jakiego się kreuje. Żeby to zrozumieć, trzeba się cofnąć do 2007 r. i jego pierwszej deweloperskiej inwestycji o nazwie Apartamenty Leśna 17 we wsi Wisełka nad Bałtykiem.

To przytulone do parku narodowego, zamknięte osiedle składające się z 50 mieszkań o powierzchni od 40 do 120 m2.

wieś Wisełka nad Bałtykiem, apartamenty Megakota

- To były tereny blisko plaży ze starym budynkiem szkolnym. Zgorzel umie dogadywać się z burmistrzami takich mieścin i udało mu się kupić to za grosze. Starą szkołę przerobił na apartamenty i zaczął je sprzedawać. Może nie poszło idealnie, ale kasę na tym zrobił - mówi Jacek, pomorski deweloper.

W 2024 r. na stronie Megakota wciąż widnieją oferty sprzedaży dwóch apartamentów na osiedlu Leśna 17.

Inwestycję w 2007 r. rozpoczęła firma Meritum z prezesem Arkadiuszem Zgorzelskim na czele. Po 4 latach nową szefową została Krystyna Zgorzelska Lasek. W 2016 r. już pod jej wodzą postawiono ostatni pawilon z apartamentami. W biznesie i nie tylko - o czym później - to dla Megakota bardzo ważna postać.

3.

Po przyjeździe do Szczecina 19-letnia Ewa zaczyna się spotykać ze znajomym Arkadiusza Zgorzelskiego. Jego samego poznaje kilka miesięcy później na imprezie - daje jej numer i zachęca, by spotkali się w spokojniejszym miejscu. Dziewczyna przystaje na propozycję.

Pierwsza randka robi wrażenie: 37-latek zabiera ją do Wenecji na kolację i romantyczny wieczór. Ewa rzuca chłopaka i wiąże się ze starszym Zgorzelem, poznaje jego imprezowe towarzystwo.

Jedna z osób z tego towarzystwa i organizator imprez, Michał, wspomina, że na początku znajomości Ewa “w żaden sposób nie była od niczego uzależniona, chyba nawet alkoholu nie piła”.

- Grzeczna, empatyczna dziewczynka, bardzo w nim zakochana. Zresztą on ją też chyba pokochał. W końcu, gdy zaczęli się spotykać, Ewa miała 20 lat. Była jedną z jego najstarszych dziewczyn. Arek nie mógł tego przeżyć, bo przecież “babci”, jak mówił na kobiety w takim wieku, normalnie by sobie nie wziął.

- Ale cóż, jak zaczynasz obcować z Arkiem, to kończy się to raczej w jeden sposób - dodaje Michał. - Pamiętam, że jak już byli razem, to Arek kupił jej samochód, ale Ewy nigdy za kółkiem nie widziałem. Była ciągle w takim stanie, że nie mogła prowadzić fury.

Ewa wpada w tryb życia Zgorzelskiego, który w dużym stopniu toczy się pod dyktando imprez. 20-latka na drugim końcu Polski, z dala od rodziców, szybko ulega towarzystwu.

Bierze, co proponują. Alkohol, dragi, a wśród nich ten najgroźniejszy - palony crack. Ewa w końcu poznaje dorosłe życie, nowych ludzi, wrażenia i używki. Czasem dni zlewają się ze sobą w jednej wielkiej imprezie.

Czasem zlatują na poszukiwaniu wyimaginowanych drobinek spalonego cracku.

crack.png

Drzwi wejściowe u Arka się nie zamykają. Mija tydzień, miesiąc, rok, dwa. Od imprezy do imprezy. Aż przychodzi ta, w trakcie której Ewa wykona najdziwniejszy telefon w życiu.

- Halo, to ja, poznajesz mnie? Ewa, ta od Arka. Możesz mi coś przywieźć? Co? No koks przywieźć, bo Arek nie chce mi dać. Bo mówi, że ćpam za dużo. No, byliśmy dzisiaj u ciebie i koks braliśmy z Arkiem. Dzisiaj byliśmy, ale Arek mi nie chce dać. Możesz mi coś przywieźć? Proszę!

- Halo, Ewuniu, to ty? Co tam się dzieje?

4.

Sukces z ziemią w Wisełce nie był tak duży, by w kolejną inwestycję wejść samodzielnie.

W 2011 r. apartamenty w Łukęcinie nad morzem (niska zabudowa, otoczone sosnowym lasem) Zgorzelski postawił razem z dwojgiem wspólników. Każde z nich ma po 33 proc. udziałów.

- Jak zobaczył, że to idzie, to zaczęli kupować więcej ziemi w różnych miejscowościach -  mówi deweloper Jacek.

I wyjaśnia, na czym to polega: - Najpierw kupujesz ziemię, najlepiej na licytacji u znajomego komornika, dostajesz warunki zabudowy, bo się dogadałeś z miejscowym szeryfem, robisz projekt koncepcyjny i już. Ruszasz ze sprzedażą mieszkań, nawet nie zaczynając budowy. Łopatę wbijasz w momencie, gdy sprzedasz 2-3 mieszkania, masz za nie zaliczkę ze 300-400 tys. zł i jesteś w stanie budować dalej. A potem sprzedajesz kolejne apartamenty, aż na ostatnich dziesięciu jesteś do przodu. I idziesz w następną inwestycję.

Wygląda na to, że patent działa do dziś. Od kilku miesięcy w szczecińskich mediach można przeczytać, że Zgorzelski wraz z Magnusem Isakssonem planują odrestaurować zrujnowaną “szczecińską Wenecję”.

To dawna wytwórnia alkoholi tuż przy Odrze, jej budynki wyglądają jakby wystawały z rzeki - stąd nazwa. Isaksson - jak czytamy w szczecińskim bezpłatnym magazynie “Prestiż” - ponad 10 lat temu “z Goteborga ściągnął do Szczecina kilkaset milionów złotych”. Od tamtej pory próbuje dawać drugie życie zniszczonym miejskim budynkom i zwykle robi to w sposób kontrowersyjny.

Na przykład w 2015 r. - jak informowała “Gazeta Wyborcza” - miasto tak rozpisało przetarg na działkę leżącą przy akademikach Uniwersytetu Szczecińskiego, by wygrać mógł go tylko Isaksson lub sama uczelnia, ale ta w przetargu nie startowała. W atmosferze skandalu przetarg odwołano.

W tym samym roku Isaksson kupił bez przetargu dwie kamienice w ścisłym centrum od miejskiej spółdzielni. Jej prezes stracił za to pracę. Z kolei w 2019 r. miasto odebrało mu dwie inne kamienice - także w centrum - bo przez 6 lat nie zaczął przy nich prac, jak obiecał.

Teraz Isaksson i Zgorzelski próbują szczęścia z pofabrycznymi budynkami “szczecińskiej Wenecji”.

W artykule z maja 2024 r. w “Super Expressie” można przeczytać, że Megakot już próbuje sprzedawać lokale w zamkniętej ruinie.

“Plotki o tej inwestycji krążyły w Szczecinie już od kilku dni, po tym jak słynny "Megakot" zamieścił na Instagramie relację ze zdjęciem "Szczecińskiej Wenecji" i ofertę sprzedaży lokali. Jednak dopiero teraz potwierdził, że stoi za tą inwestycją. (...) Na efekty inwestycji, przede wszystkim ze względu na ogrom zniszczeń i duży nakład pracy, będzie trzeba jeszcze długo poczekać” - czytamy.

To nie jedyna inwestycja, jaką reklamuje Arkadiusz Zgorzelski. Jest też Baltic Luxury Residence, ale tam stracił wspólników w zastanawiających okolicznościach.

5.

- No koks, bo Arek nie chce mi dać. Możesz mi coś przywieźć? Proszę! - Ewa bełkocze, próbując przez telefon przekonać dealera.
- Ewusiu, córuniu, to ty? Co tam się dzieje? - odpowiada kobiecy głos w słuchawce.

Gdy mieszkający w górach rodzice Ewy dowiadują się, że ich córka w Szczecinie imprezuje i bierze narkotyki, chcą ją ratować. Zanim jednak dziewczyna wróci w rodzinne strony, dochodzi do kolejnego kryzysu.

Ewa, z czasów konkursu Miss Polska
Ewa - w czasach konkursu Miss Polska

Jest 2011 r. W otoczeniu jej partnera pojawiły się nowe kobiety, razem ćpają i się bawią. Arkowi wpadła w oko m.in. pewna pojawiająca się na imprezach blondynka o imieniu Amelia. W końcu Zgorzelski traci zainteresowanie ukochaną na rzecz nowych koleżanek. Ewa ma już 24 lata. Dla Arka dawno zrobiła się za stara.

Po rozstaniu interweniują rodzice i Ewa trafia na pierwszy odwyk. Tam niespodziewanie zakochuje się w poznanym chłopaku. - Chyba ze wzajemnością, choć długo to nie trwało. Zaszła w ciążę, on wziął na nią kredyty i się zmył, a Ewa została z dzieckiem i długami. Więc wyjechała, bo co, miała zostać u rodziców i w Żabce pracować, jak była alkoholiczką? - mówi Justyna, koleżanka z nastoletnich czasów i wybiegów dla miss.

Ewa wraca do Szczecina i wiąże się z lokalnym dilerem. Jego profesja nie ułatwia wyjścia z nałogu. Wkrótce jednak zostaje zatrzymany, zabierają mu mieszkanie, pieniądze, idzie siedzieć. Ewa znów musi się tułać. Od czasu do czasu jeździ do Zgorzelskiego po narkotyki. On czasem ją poczęstuje, ale robi to bardziej z litości - ma już wokół siebie nowe dziewczyny.

6.

Baltic Luxury Residence to dwa XIX-wieczne wolnostojące budynki po dawnym wojskowym domu wypoczynkowym w Międzyzdrojach, które od morza dzieli 150 metrów lasu i plaży. Kosztowały 3 mln zł. To architektoniczna perła. Pierwszy budynek ma układ rotundy, drugi - skrzydła. Powstają tam 52 apartamenty, restauracja, basen i SPA.

Po raz pierwszy Zgorzelski zapowiadał tę inwestycję w kwietniu 2017 r. w artykule “Głosu Szczecińskiego”. Można w nim wyczytać, że obiekt kupiła firma Meritum, ale sam Zgorzelski przedstawiany jest nie jako właściciel, lecz “reprezentujący nowego właściciela”.

Baltic Residence w 2017 roku

Konserwator zabytków mówi w artykule, że budynek to totalna ruina i w środku nie ostała się nawet sztukateria. Jednak 5 lat później w “Głosie Szczecińskim” możemy już przeczytać, że aż 70 proc. budynku i wyposażenia “nadawało się do ponownego wykorzystania”. Skąd to “zmartwychwstanie” budynku?

Być może był to blef, bo w międzyczasie inwestycja była zagrożona. 24 stycznia 2022 r., a więc 8 miesięcy przed wspomnianym wyżej artykułem, ze spółki Baltic Residence wycofał się wspólnik Zgorzelskiego mający połowę udziałów. Tego samego dnia spółka została wykreślona z KRS.

Stało się to 12 dni po tym, jak aktywista Jan Śpiewak napisał post o Megakocie i oskarżył go o zażywanie narkotyków, romanse z “małolatkami” i co najmniej pośredni wpływ na śmierci byłych partnerek. Jeszcze tego samego dnia telewizja TTV ogłosiła, że w związku z kontrowersjami usuwa Megakota z “Królowych Życia”.

Czy ta koincydencja zdarzeń to przypadek? Według naszych informatorów nie, zwłaszcza że ten sam wspólnik trzy dni później wyszedł z jeszcze innej inwestycji i zamknął spółkę Stettiner Business Center, w której miał 63 proc. udziałów przy 15 proc. Megakota.

Zgorzelski został sam z nieruchomością Baltic Luxury Residence, ale bez pieniędzy. Musiał znaleźć nowych inwestorów. Z pomocą przyszła mu mama Krystyna, Barbara Plewko - wspólniczka z inwestycji w Łukęcinie oraz małżeństwo Gołębiowskich, do którego należy firma zajmująca się przeładunkiem w porcie nad Zalewem Szczecińskim. W w lipcu 2022 r. założyli nową spółkę. Zgorzelscy wnieśli do niej nieruchomość, nowi inwestorzy swoje pieniądze.

Wracamy do artykułu w “Głosie Szczecińskim” z września 2022 r., gdy inwestycja jest opisana po raz pierwszy, odkąd weszli w nią nowi inwestorzy. To z tej publikacji wynika, że aż 70 procent konstrukcji i wyposażenia budynku nadaje się do ponownego wykorzystania. W tym samym artykule reprezentujący właściciela Arkadiusz Zgorzelski zapowiada, że obiekt będzie oddany do użytku w grudniu 2023 r.

7.

Gdy diler narkotykowy jest już za kratkami, Ewa wraca do rodzinnego domu. Próbuje szukać pracy, prowadzi warsztaty modelingu, ale głównie siedzi z rodzicami i dzieckiem. W międzyczasie ma jeszcze kilku partnerów, jednak szczecińskie czasy już nie wracają.

- Gdy była w związku z Arkiem czy z tym dilerem, była dzień w dzień na haju. Żeby dobrze naćpać się crackiem, potrzebowała z 6-7 gramów kokainy, a to nie są tanie rzeczy. Policz sobie, ile kosztuje jedna imprezka, jeśli za grama musisz dać 300-400 zł - kreśli sytuację Michał, znajomy z imprezowych szczecińskich czasów.

- A mówimy o osobie, która potrzebowała tego codziennie. Po rozstaniu z Arkiem nie stać jej było na to, dlatego tak łatwo uzależniła się od alkoholu. I nagle trafia do rodziców, którzy ją pilnują, by nie piła. Skończył się hajs, skończyły dragi, skończyło się wszystko - dodaje.

Kilka odwyków, które przechodzi Ewa, nie pomaga. - Z południa Polski pojechała do Szczecina szukać lepszego życia. Była dziewczyną o cudownym sercu, każdemu pomogła, do rany przyłóż. Bardzo pragnęła miłości, ale była też bardzo podatna na uzależnienia - mówi jej koleżanka Justyna.

Gdy kilka lat później Ewa wraca w rodzinne strony, jest zniszczona, całkowicie samotna.

- Ale ja wspominam ją najpiękniej na świecie -.podkreśla Justyna.

- Historia Ewy jest taka jak wiele innych z kręgu Arka. On uzależniał dziewczyny od cracku, a potem zaczynał się upadek takiej osoby. Dziewczyna przestaje być atrakcyjna, Arek ją odstawia, a ona nie może sobie poradzić z poznanymi przez niego demonami. Ewa zaczęła u niego, a skończyła nie lepiej, trafiając do dilera - mówi Michał.

8.

Baltic Residence Luxury nie jest ukończony do dziś. 27 sierpnia 2024 r. Megakot opublikował filmik, na którym widać budowlane tablice informacyjne, ogrodzenia, rusztowania, wystające ze ścian kable. Jak jednak przekonuje, inwestycja jest "zrobiona" i zaprasza do zakupu apartamentów.

Brak chętnych widać w wynikach finansowych. Spółka Baltic Luxury 2 zakończyła rok 2023 ze stratą 18 tys. zł. To jednak sztuczka księgowa, strata jest dużo większa. Spółka zapisała bowiem w kosztach 330 tys. zł, co prawdopodobnie oznacza koszty remontu obiektu. W przychodach za to wpisała 312 tys. zł, ale w rubryce oznaczającej nie przypływ gotówki, lecz zwiększenie wartości produktu, czyli właśnie samego obiektu.

Różnica między kosztami remontu a fikcyjnym przychodem związanym z tym, że obiekt lepiej wygląda, wynosi rzeczone 18 tys. zł. Jeśli jednak spojrzymy na faktyczny zarobek, czyli “przychody netto ze sprzedaży produktów” - apartamentów, widnieje tam okrągłe zero złotych.

Z kolei spółka-matka Meritum - ta, którą kieruje Krystyna Zgorzelska Lasek - w lutym 2023 roku sięgnęła po pomoc publiczną. Bank Gospodarstwa Krajowego udzielił jej 310 tys. zł na zabezpieczenie spłaty kredytu. Rok ten firma skończyła z zyskiem 340 tys. zł.

W Krajowym Rejestrze Sądowym można znaleźć w sumie kilkanaście spółek-córek, w których Zgorzelscy mają udziały lub nadzorują je przez spółkę Meritum. Większość to firmy z branży deweloperskiej zakładane przy okazji kolejnych inwestycji. W części z nich przewijają się te same nazwiska wspólników.

rejestrio zgorzel.png

Jacek: - Zgorzelski w tym systemie nie funkcjonuje sam, asekuruje się bogatszymi ludźmi i jest trochę pośrednikiem między nimi a rynkiem. Zamożni ludzie kupują - z nim albo bez niego - grunt, chcą postawić ileś tam mieszkań i mówią: “Arek, zajmij się tym”. I on pilnuje inwestycji, zajmuje się sprzedażą, marketingiem, reklamuje to sam sobą i czasem ma za to jakieś udziały. Nie można mu odmówić tego, że do biznesu podchodzi bardzo profesjonalnie. Nie pamiętam, żeby spóźnił się na spotkanie. Zwykle przychodzi nawet kilka minut wcześniej.

Spółką Meritum dowodzi najważniejszy ze wspólników Megakota, 76-letnia dziś matka. Krystyna. Co prawda cały pakiet udziałów w firmie ma Arkadiusz, co ma być księgowym zabezpieczeniem dla dziecka na przyszłość, jednak faktycznie to matka rządzi w tym biznesowym duecie.

Z kilku niezależnych źródeł usłyszeliśmy, że jest ona kluczem do majątku MegaKota. - Matka tego pilnuje prawnie i formalnie. Nie wiem, jak jest obecnie, ale przez lata ona mu wydzielała pieniądze. Bywało tak, że Arek nie miał na benzynę i auto stawało mu w środku miasta. Są bardzo zżyci, dzwonią do siebie codziennie. Inne dzieci czy wnuki mniej ją interesują. No i to od niej się wszystko zaczęło, jeśli chodzi o te nieruchomości - mówi deweloper Jacek.

A zaczęło się na początku XX wieku.

9.

Ciało Ewy znaleziono na strychu w jej rodzinnym domu w górach. W dniu śmierci ma 32 lata.

Jest druga połowa 2019 r. Megakot pojawia się na pogrzebie i wygląda na wstrząśniętego tym, co się zdarzyło. Ewa jest jedną z czterech jego ex-partnerek, które zmarły. Nie jest to więc dla niego pierwszy taki wstrząs.

megakot.png
W pierwszym odcinku opisaliśmy historię Amelii
Prawdziwa historia Megakota. Seks, dragi i małolaty [ODCINEK PIERWSZY] Morawiecki, Śpiewak i inni. Fala komentarzy po reportażu Gońca

Ola

1.

- Doświadczenie zdobyłem w polskich i niemieckich klubach. Chodzę głównie do Bergheim w Berlinie. To klub sado-maso, trochę zboczony, jest trochę przemocy, ale zajebisty. Każdy robi, co chce. Tam nie musisz się od razu grzmocić, można robić wszystko - mówi Megakot w jednym z wywiadów zapytany o doświadczenie imprezowe. Rozmowa odbywa się przed wydarzeniem AlkoMaster, które polega na piciu alkoholu na czas przez (pato)influencerów.

Megakot jest jednym z “zawodników”.

Drugim jego ukochanym miastem jest Szczecin. Stąd pochodzi i tu żyje. Najstarsze pokolenie mieszkańców pamięta czasy, gdy miasto nie było jeszcze polskie - należy do Rzeczpospolitej ledwie chwilę, od 1945 r. Leży w samym jej lewym, górnym rogu. Ze szczecińskiego Rynku do najbliższego przejścia granicznego z Niemcami jest trzy godziny drogi. Na piechotę.

Przez dekady Pomorze było punktem styku komunistycznej Polski z kolorowym Zachodem. Gdy w PRL-u dzieci marzyły o pomarańczach na wigilię, na Pomorzu wujkowie marynarze co kilka tygodni przywozili je do domów.

Gdy w demokratycznej Polsce nastolatki urządzały sobie osiemnastki, w szczecińskich liceach panowała moda na huczne obchodzenie Sweet Sixteen. Tutaj zawsze szybciej docierały zachodnie pieniądze, moda, muzyka, wolność obyczajowa i narkotyki.

Złote klubowe czasy dla Megakota, a wtedy po prostu “Zgorzela”, to pierwsza dekada lat 2000 i niesiony z Berlina klimat Love Parade - niedawno reaktywowanego pod inną nazwą festiwalu muzyki elektronicznej.

Już wtedy Zgorzel był znaną osobą w Szczecinie. W tamtym czasie trudno go nie zauważyć - z natury jest ekspresyjny, w towarzystwie zawłaszcza przestrzeń swym zachowaniem. Gdy do szczecińskich klubów przyjeżdżają gwiazdy sceny techno, zdarza się, że nocują u niego w domu. To czas, gdy niemal wszyscy - didżeje, imprezowicze, ale i małolaty - na umór jedzą tabletki.

“17-letnia E. miała przy sobie butelkę z płynem, w którym prawdopodobnie rozpuścili narkotyk. W nocy wyszła przed lokal. Świadkowie mówili, że wyglądała strasznie. Miała dreszcze, mdlała. Przyjechało pogotowie. Lekarze nie mieli wątpliwości – zatruła się narkotykami. Badanie krwi wykazało, że wzięła 6 tabletek z amfetaminą” - czytamy w artykule pt. “Winny, ale nie śmierci” z 2007 r. w serwisie “Szczecin Nasze Miasto”.

To skutek jednego z wyjść na imprezę towarzystwa Megakota z nim włącznie do szczecińskiego klubu Lokomotywa. Chłopak nastolatki dostał rok i 2 miesiące w zawieszeniu na 4 lata za podanie jej narkotyków. Jedna z osób, z którą rozmawiamy, podaje nam tę historię jako przykład “czasów, jakie wtedy były, gdy wszyscy brali tabsy i to tak dużo, że czasem zdarzył się nawet jakiś zgon”.

Sportowe buty Buffalo na wysokim koturnie, spodnie z ognistymi wzorami, gwizdki w ustach, a reszta garderoby - im bardziej ekstrawagancka, tym lepiej. Choć akurat w klatce na środku Lokomotywy najlepiej być bez garderoby, zwłaszcza tej górnej - dziewczyny, które odważą się w niej pokazać piersi, dostają po 50 zł.

- Na klatki zwykle był szturm. Zresztą tam niejedna osoba w pewnym momencie zaczynała się rozbierać - wspomina jeden z bywalców ówczesnej Lokomotowy.

2.

Ola pochodziła z Warszawy. Też była modelką o blond włosach do pasa. Szczupła, chłopięca budowa ciała, niemal anorektyczna, ponoć źle widziane było przez partnera, gdy chciała coś zjeść. Zresztą sam Megakot powiedział o tym w wywiadzie w listopadzie 2021 r.: - Dla mnie najważniejsze, żeby [dziewczyna] była rozrywkowa i szczuplutka. Jak mam dziewczynę, to zawsze jej narzucam, żeby mało jadła, autentycznie!

Jednak historia z Olą wydarzyła się dużo wcześniej, w okolicach 2009 r. Jest najbardziej tajemnicza, bo najkrótsza - od poznania się ze Zgorzelskim do śmierci minęło mniej więcej trzy miesiące. Nie wszyscy znajomi Zgorzela zdążyli ją poznać. Ona za to szybko poznała crack i od razu zaczęła się w nim pogrążać.

“Crack jest najbardziej uzależniającą formą kokainy, a jego zażywanie skutkuje poważnymi, bo nawet śmiertelnymi konsekwencjami zdrowotnymi. To narkotyk, który łatwo przedawkować i może spowodować uszkodzenia dróg oddechowych” - czytamy na stronie Ośrodka Terapii Uzależnień Freedom.

Relacja Oli ze Zgorzelskim szybko zaczyna się toczyć pod dyktando wypalanego cracku. Gdy on nie ma lub nie chce jej dać, szuka pomocy u dilerów. Błąka się po przypadkowych imprezach w poszukiwaniu towarzystwa do ćpania. Choć relacja z Arkadiuszem Zgorzelskim raczej nie ma przyszłości, nie kończą jej, silniejsza jest wspólna zabawa.

Na przykład jak wtedy, gdy jadą wspólnie do Warszawy załatwić jakieś sprawy Zgorzelskiego. Na miejscu meldują się w hotelu, idą do klubu, tam Ola kogoś poznaje, później ląduje na jakiejś obcej imprezie, dzwoni po dilerach, bo Zgorzel nie chce jej “pomóc”.

Megakot, fot. Instagram/Królowe życia
Megakot, fot. Instagram/Królowe życia

3.

Między Olą a Zgorzelskim dochodzi w Warszawie do ciągłych sprzeczek. Ona chce imprezować na miejscu, on sprawy w stolicy już załatwił i zamierza wracać. Ona jest na ostrym haju, w zasadzie od kilku tygodni rzadko trzeźwieje. Odkąd poznała Zgorzela i crack, chce ciągle więcej. Zapada decyzja: Zgorzelski wyjeżdża, Ola zostaje.

- Prawdopodobnie przy nim wystartowała w tym “sporcie”. Gdyby startowała wcześniej, znałaby umiar i umiałaby poradzić sobie na zjeździe po cracku. Tymczasem ona umiaru nie znała i próbowała brać dawki takie jak Zgorzelski. Tylko że po dawce, jaką normalnie przyjmuje Zgorzelski, inni lądują na OIOM-ie - mówi nam osoba znająca tę sprawę.

Kilka dni później Ola zostaje znaleziona martwa w pokoju hotelowym w Warszawie. W momencie śmierci ma 19 lat.

Według naszych informacji przyczyną śmierci było przedawkowanie narkotyków, jednak Arkadiusz Zgorzelski publicznie podał inną wersję wydarzeń. W wywiadzie udzielonym w samochodzie mówi, że Ola sama odebrała sobie życie. Dodaje, że na jej cześć nadał swojej wietnamskiej śwince imię Ola.

- Moja dziewczyna popełniła samobójstwo kiedyś dawno temu i na jej cześć nazwałem świnię moją Olcia. Ta prawdziwa Ola była bardzo rozrywkowa, cholernie, więc pasowały do siebie temperamentem. Świnia przeżyła najwięcej imprez na świecie. W dzień spała jak ja i nocami ze mną grasowała, bo byłem bardzo rozwiązły i rozrywkowy, codziennie była u mnie impreza - mówi Megakot.

Choć Olę wspomina w tym wywiadzie trzema zdaniami, wietnamskiej śwince poświęca kilka minut: - Była nie do zajechania, ale jednak padła. Dostała zawału, zresztą myślę też, że czasem coś podjadała - bo wtedy byłem niegrzeczny - coś tam leżało, z nieba spadło…

Imprezowicz Michał: - Podjadała? Arek tę świnie głodził, zresztą tak jak swoje dziewczyny, i dmuchał w nią crackiem. Musiała paść.

Znęcanie się nad zwierzętami potem przestaje uchodzić mu na sucho. W lipcu 2021 r. Zgorzelski chwali się na TikToku nagraniami kolejnej świni. Świnia na nagraniach jest wyraźnie zaniedbana.

Zwraca to uwagę Fundacji Prosiaczka Eugeniusza "Gieniutkowo", która składa zawiadomienie do prezydenta Szczecina. W jego imieniu wiceszef wydziału ochrony środowiska w szczecińskim ratuszu wszczyna postępowanie w sprawie odebrania zwierzęcia Zgorzelskemu.

"Szczeciński patocelebryta doprowadził świnkę, którą ma pod opieką, do karygodnego stanu. Celebryta nie krył się ze złym traktowaniem zwierzęcia, upubliczniając filmiki w social mediach. Z pomocą adwokat Sary Balcerowicz, posłanki Katarzyny Kotuli oraz sztabu ludzi złożyliśmy zawiadomienie w celu odebrania temu panu świnki. Prosimy o udostępnienia, aby ta sprawa nie została zamieciona pod dywan, a Świnka trafiła do Gieniutkowa" - pisze Fundacja na Facebooku.

- Faktycznie podjęłam wtedy interwencję - przypomina sobie Katarzyna Kotula, obecnie ministra ds. równości w rządzie Donalda Tuska. 

- Wszystko wskazuje na to, że podobnie, jak traktował kobiety, traktował również zwierzęta. To przerażające, że tacy ludzie jak są dziś wzorcem dla dzieci - mówi ministra Kotula.
 

4.

- Z używkami miałem problemy, chodziłem do lekarza - mówi Megakot w wywiadzie samochodowym. W rewanżu prowadzący rozmowę Wini opowiada historię, którą słyszał przed laty.

- Pojechałeś z chłopami na jakieś Miss Polonia i w trakcie tego wstałeś i powiedziałeś: panowie, nam już nic nie pomoże, kto chce, to zapraszam do pokoju - opowiada. Chodziło o zaproszenie na narkotyki. Zgorzelski śmieje się i przytakuje: - Musiało tak być.

- Byłem taki dusza towarzystwa, wariowałem ze wszystkimi. (...) Gdybym mógł cofnąć czas, to nie chciałbym nie mieć takiego epizodu, ale bałem się o zdrowie psychiczne, że zgłupieję. I rodzina też zauważyła to. Moja mama płakała. Miałem swoje jakieś różne zjebane fazy. Nie mogłem o tym mówić. Jak tylko o tym mówiłem, to trzeba było po to jechać. Czułem, że jestem uzależniony - tłumaczy Megakot Winiemu, ale zaraz sugeruje, że było to uzależnienie od marihuany.

winikotskrin3.png

Znajomi pamiętają to inaczej. - Byłem na imprezie, na której after trwał do 7 rano, a potem poszliśmy spać. Jak wstaliśmy koło południa, to on dalej siedział na balkonie i walił crack. Wszystkie zapalniczki wypalone do zera zostawił, a było ich w domu kilkanaście.

W kuchni wszystkie, ale to dosłownie wszystkie łyżki osmolone, powyginane, bo on ten crack palił na łyżkach. W całej chacie jedno wielkie pobojowisko, a naćpany Zgorzel pyta, czy ktoś nie m jeszcze jakiejś działającej zapalniczki, bo on by bociana sobie zapodał. No, kurwa, dramat - mówi jeden ze znajomych Zgorzelskiego, który prosi o anonimowość.

Megakot w samochodowym wywiadzie w 2021 r. zapewnia: - Z używek został mi trochę alkohol i jednak jestem delikatnie erotomanem. I szybkie samochody.
 

Aldona i Joanna

1.

W tej samej rozmowie Megakot wspomina o kolejnych byłych partnerkach, które nie żyją. Mówi m.in. o kobiecie, która miała zginąć w wypadku samochodowym. Jak udało nam się ustalić, do tragedii miało dojść kilka lat temu. Zmarła Aldona była matką Konrada, jednego z jego synów. Od dawna ze sobą nie byli, syn to owoc znajomości sprzed prawie 30 lat.

Jeszcze wcześniej, bo w latach 80., spotykał się z Joanną. Gdy urodziła mu syna Norberta, oboje mieli po 19 lat. Megakot w wywiadzie samochodowym powiedział, że została zamordowana, a on był przez policję podejrzewany. Nie zdradził jednak szczegółów, zasłaniając się niepamięcią.

Jedziemy do Szczecina, by przeczytać sądowe akta tej sprawy z 2005 r. Joanna od dawna nie jest już wtedy z Arkadiuszem Zgorzelskim. Na co dzień pracuje w Hamburgu w gastronomii. On z kolei żyje swoim życiem, biznesami i imprezami. Syna, 16-letniego Norberta, wychowują dziadkowie ze strony Joanny.

Dużo czasu spędza z rówieśnikiem Pawłem mieszkającym blok obok. Znają się od dzieciństwa. Jeszcze w gimnazjum prawie wszystko robili razem: grali w gry wideo, słuchali głośno muzyki, pili razem pierwszy alkohol, palili marihuanę, potem doszła amfetamina, kokaina, aż w końcu tabletki zakrapiane heroiną, tzw. Mitsubishi. Kilka razy wykradli matce Norberta biżuterię, sprzedali w lombardzie i poszli się za to napić.

Po gimnazjum kontakt trochę się urwał. Pawła zaczął męczyć imprezowy tryb życia Norberta. Za dużo picia i ćpania. Nawet jak na jego standardy.

„Chwalił się, że jest taki bonzo, jeździł z tatusiem na balety. Znam to z jego opowiadań, chwalił się wszystkim dookoła” – wspomni później Paweł, który rzuca naukę w zawodówce i ląduje na bezrobociu. Norbert zezna potem, że owszem, kiedyś był pod wpływem narkotyków i spotkał swojego ojca Arkadiusza w dyskotece. Od tamtej pory miał już wziąć tylko raz.

18 stycznia 2005 r. ok. godz. 13 Paweł zakłada na ręce narciarskie rękawice, chwyta za rozkładany nóż, tzw. motylka, i rusza w kierunku domu Norberta. Babcia kolegi przed chwilą odjechała samochodem, dziadek jest w pracy, a sam Norbert i młodsza przyrodnia siostra w szkole. Pozostaje Joanna, która niedawno przyjechała z Hamburga.

Wita go w progu jeszcze w pidżamie. Paweł wyjaśnia, że przyszedł po płytę, którą pożyczył Norbertowi. Gdy Joanna szuka krążka w szafce, Paweł wyciąga nóż i żąda pieniędzy, a po chwili zadaje nim kilkadziesiąt ciosów. Wbija ostrze głęboko w brzuch, klatkę piersiową, twarz i szyję Joanny. Nie przestaje nawet wtedy, gdy kobieta upada na rozłożone w pokoju łóżko. Jedną ręką zadaje ciosy, drugą trzyma ją za szyję. Po kilku minutach ciało osuwa się z łóżka, więc Paweł w końcu przestaje.

Policja w pierwszej kolejności prześwietla partnerów Joanny, w tym Arkadiusza Zgorzelskiego jako biologicznego ojca Norberta. Ten jest tak samo zszokowany jak reszta rodziny. Z byłą partnerką utrzymywał dobre relacje, regularnie płacił alimenty, pożyczył jej nawet 20 tys. złotych na rozruch knajpy w Hamburgu.

Nie zwierzali się sobie ze spraw intymnych, ale często rozmawiali na temat syna. W 2004 r. wybrali się razem na rozmowę do szkoły Norberta, gdy okazało się, że ma „problemy natury wychowawczej”. Chodziło o zażywanie narkotyków.

„Jak wyszliśmy z tego spotkania, przeprowadziłem rozmowę z Joanną, prosząc ją, aby została w Polsce i zajęła się synem. Ona powiedziała, że nie może, bo musi z czegoś żyć. Ja powiedziałem, że od ręki załatwię jej pracę, ale nie chciała. Stwierdziła, że warunki finansowe nie będą jej odpowiadać” – zeznawał Zgorzelski w prokuraturze.

Nie wytłumaczył jednak, dlaczego sam nie chciał zająć się synem. „Potem, jak się spotkaliśmy, to aby wywrzeć na niej mocniejsze wrażenie, wyolbrzymiałem problem związany z narkotykami. Mówiłem, że zażywanie może zakończyć się przedawkowaniem, a co za tym idzie, śmiercią (…) Ta moja taktyka odniosła skutek. Praktycznie cała rodzina zajęła się Norbertem. Był sprawdzany próbnikami, czy nie zażywa narkotyków” – powiedział w prokuraturze.

Niedługo po tragedii policja zatrzymuje 17-letniego Pawła. Ten przyznaje się do zabójstwa mamy swojego kolegi. Motyw: potrzebował pieniędzy na narkotyki. Joanna w chwili śmierci ma 36 lat. Rok po zabójstwie Paweł dostaje wyrok 25 lat więzienia.

2.

Cztery nieżyjące ex-partnerki MegaKota to matki jego dzieci Joanna (zmarła w wieku 36 lat) i Aldona (wiek nieznany) oraz partnerki z życia pełnego imprez, czyli Ola (19 l.) i Ewa (32 l.).

- W takim razie Amela była piątą, choć oni nie byli parą. No i jest jeszcze Edyta, ale ona akurat jeszcze żyje. Raczej żyje. Podobnie jak zapewne wiele innych nieznanych dziewczyn, które zaczynały od cracku - wylicza Kasia, która sporo przeimprezowała w tym towarzystwie.

Imprezowicz Michał: - Skąd to wszystko się wzięło? To jest tak naprawdę akceptacja nas i naszego szczecińskiego środowiska, które przez lata uczestniczyło w tych imprezach. Zgorzel coraz bardziej przesuwał granice, ale nikt nie reagował. Nie było osób, którym to nie pasowało, bo każdy chciał być na jego imprezie. Każdy chciał tego dziwaka pooglądać, bo to jest inne, kolorowe, to nie ta nuda w domu, z dziećmi, z pracą… Idziesz do Arka i tego, czego się naoglądasz u niego na imprezie, nie zobaczysz w żadnym filmie.

Imprezowiczka Kasia: - To, co jest chujowe u niego, to że podaje ten crack bardzo młodym dziewczynom. Ogólnie wszyscy biorą koks, nic nie jest czarno-białe, ale faktycznie wielkim pechem w życiu było wejść na imprezę u Arka. Ja się jakoś odnalazłam w rzeczywistości, ale wiele dziewczyn nie miało tyle szczęścia.