Posłanka PiS-u o oburzeniu po śmierci ciężarnej 33-latki: "To jest taka propaganda przedwyborcza"
Nie milkną echa po śmierci ciężarnej 33-latki z Nowego Targu. Wczoraj (14.06) ulicami kilkudziesięciu polskich miast przeszły protesty pod hasłem “Ani jednej więcej”. Sprawę skomentowała m.in. posłanka PiS-u Ewa Szymańska, która uznała, że całe to zamieszanie to tylko przedwyborcza propaganda opozycji.
Śmierć ciężarnej 33-latki. Politycy komentują sprawę
Pod koniec maja br. w szpitalu w Nowym Targu zmarła będąca w ciąży 33-letnia Dorota. Kobieta została przyjęta do placówki w piątym miesiącu ciąży po wystąpieniu odpływu wód płodowych. Niestety, po trzech dniach pobytu zmarła z powodu wstrząsu septycznego. Do sprawy odniósł się już m.in. minister zdrowia Adam Niedzielski. - Każda kobieta w tym kraju ma prawo, w przypadku zagrożenia zdrowia lub życia, do przerwania ciąży, czyli do aborcji. Te dwa warunki powinny być traktowane rozłącznie - oświadczył.
Mateusz Morawiecki złożył wyrazy współczucia rodzinie zmarłej, a potem nieoczekiwanie zaatakował… PO. - Chciałbym też zwrócić uwagę na to, tę informację otrzymałem z Ministerstwa Zdrowia, że takie zgony okołoporodowe po prostu również i w czasach Platformy Obywatelskiej miały miejsce. Niestety także to, do czego odnoszą się osoby protestujące, jest rzeczą jak najbardziej niesłuszną, niewłaściwą - powiedział premier.
Kolejną osobą, która zabrała głos w sprawie, był Jarosław Kaczyński. Prezes PiS-u jest przekonany, że oburzenie jest związane z celami wyborczymi opozycji. - To jest jedno wielkie oszustwo z waszej strony. Ani we wniosku, ani oczywiście w orzeczeniu Trybunału, bo Trybunał jest związany wnioskiem, nie było ani słowa o sprawie zagrożenia życia i zdrowia kobiet. Tu się nic nie zmieniło. Cała akcja jest propagandowym nadużyciem. Takiej sprawy nie ma, ona jest wymyślona przez propagandę, to jest część tej urojonej rzeczywistości - mówił prezes partii rządzącej.
Prezenter TVP stracił pracę. Program, który prowadził, znika z antenyPosłanka PiS-u zabrała głos
Wczoraj (14.06) w kilkudziesięciu miastach w całej Polsce odbyły się protesty związane z tragicznymi wydarzeniami w Nowym Targu, a także wyrażające oburzenie wieloma innymi przypadkami kobiet, które zmarły w szpitalach w związku z patologią ciąży.
Tuż po posiedzeniu klubu PiS-u dziennikarz Wirtualnej Polski zapytał o sprawę posłankę Ewę Szymańską. Polityczka nie zgodziła się z opinią, jakoby za śmiercią ciężarnej 33-latki mógł stać wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2020 roku w sprawie przerywania ciąży.
- Prawo się nie zmieniło, a błędy w sztuce lekarskiej zdarzają się. Ja nie wiem, co było w tym ostatnim przypadku, gdzie zmarła pani Dorota, a przynajmniej tak piszą, że miała na imię. Być może błąd lekarski, być może błędna diagnoza - twierdziła posłanka.
"To jest taka propaganda przedwyborcza"
Szymańska zasugerowała, że protesty pod hasłem "Ani jednej więcej" nie były spontaniczne. Jej zdaniem "ktoś bardzo nakłaniał do protestu". - Nawet z mównicy sejmowej padały takie rzeczy... Żyję już na tym świecie tyle, po prostu bym takich rzeczy nie odważyła się mówić, że to przez prawo. To jest taka propaganda przedwyborcza - oceniła posłanka.
Polityczka tłumaczyła, że “ludzie protestują w różnych sprawach”, a dziennikarzowi, który drążył temat, poradziła, by zajął się tym, co się dzieje w Ukrainie, gdzie "ludzie giną". Orzekła też, że sprawa aborcji to nie wyłącznie "problem kobiet". - A gdzie są faceci, czemu nie protestują? Kobiety z powietrza nie zachodzą w ciążę - podsumowała Szymańska.
Źródło: WP