Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Polsko-niemieckie spory na Odrze. Zamiast współpracy, wzajemne pretensje
Eryk Błaszak
Eryk Błaszak 13.08.2022 21:45

Polsko-niemieckie spory na Odrze. Zamiast współpracy, wzajemne pretensje

Polska Niemcy
IMAGO/Emmanuele Contini/Imago Stock and People/East News IMAGO/Emmanuele Contini/Imago Stock and People/East News

W prasie niemieckiej dominuje pogląd, jakoby polski rząd świadomie nie poinformował strony niemieckiej o skażeniu na Odrze. Nie brakuje opinii sugerujących powołanie specjalnej komisji o charakterze europejskim do zbadania tej sprawy. Po stronie polskich władz możemy z kolei usłyszeć o niemieckiej dezinformacji i braku podjęcia właściwych kroków. Wzajemne nieporozumienia na pewno nie pomogą rozwiązać zaistniałego problemu.

Skażenie Odry i polsko-niemieckie spory

Jeszcze 70 lat temu granica wyznaczona na Odrze stanowiła kość niezgody pomiędzy polskim państwem, kierowanym z Moskwy, a rządami NRD i RFN. Dzisiaj wzajemne nieporozumienia symbolicznie powracają w niepotrzebnym i sztucznie wywoływanym sporze.

Jedną z głównych niesnasek była informacja przekazana przez portal niemieckiej stacji RBB, wskazująca rtęć jako główną przyczynę skażenia rzeki. Rewelację tę powielały media i władze samorządowe w Polsce, co zdaniem. rządu PiS przyczyniło się do wprowadzenia niepotrzebnego, ale być może celowego chaosu. Już dzisiaj jednak ministra środowiska Anna Moskwa poinformowała o współpracy ze swoją niemiecką odpowiedniczką Steffi Lemke.

Strona niemiecka

W mediach niemieckich można jednak zaobserwować wyraźnie odczuwalny niepokój i te same pytania, które zadaje większość Polaków. W artykule "Der Spiegel", zwrócono szczególną uwagę na bierność polskiego rządu, który pomimo pojawiających się informacji, zignorował problem, zostawiając swoich rodaków i obywateli Niemiec w niewiedzy.

Stacja RBB z kolei cytowała szefa urzędu ochrony środowiska powiatu Maerkisch-Oderland Gregora Beyera, który jednoznacznie stwierdził, iż system alarmowy polski zawiódł - To Brandenburgia poinformowała kolegów w kraju sąsiednim - w Polsce, a nie odwrotnie, tak jak powinno było się to odbyć - mówił.

Najostrzejsze komentarze wydawał "Berliner Zeitung", w którym zarzucono stornie polskiej tuszowanie katastrofy ekologicznej. W rozmowie z aktywistką Christiane Schroeder, wnoszono o potrzebie powołania międzynarodowej komisji śledczej, bowiem rząd polski miał obowiązek poinformowania Niemców wraz z pobraniem pierwszych próbek w lipcu.

Strona polska

Będąc na miejscu skażenia w woj. zachodniopomorskim, Mateusz Morawiecki zapowiedział, iż skontaktuje się z przedstawicielami Niemiec, ponieważ jak wyraźnie widać, strona polska przedsięwzięła wszelkie niezbędne środki do zmagania się z zanieczyszczeniem, czego nie można zaobserwować po stronie zachodnich sąsiadów.

Rewelacji tej zaprzeczyła obecna wicestarosta gryfiński Ewa Dudar, która jak zapewniła, jest w stałym kontakcie z lokalnymi władzami niemieckimi, prowadzącymi na bieżąco odłowienia. Wypowiedziom premiera z kolei wtórował towarzyszący mu wojewoda zachodniopomorski, Zbigniew Bogucki.

Lokalny bohater

- Prawie tydzień wcześniej przeprowadzaliśmy już badania chemiczne, a 10 sierpnia, czyli zanim pojawiła się pierwsza śnięta ryba, ja wydałem komunikat, że rekomenduję nie zbliżać się do wody, nie kąpać się, nie korzystać z wody - mówił wybrany z ramienia PiS, Zbigniew Bogucki.

Pomyślałbyś: bohater! Problem jednak w tym, że o całej sytuacji partia rządząca wiedziała co najmniej od początku miesiąca i w tej samej wypowiedzi wojewoda dodał -  Wczoraj został wydany zakaz zbliżania się. - A więc jednak nie bohater, lecz zaraz potem ukoił swoje nerwy - Nie wiem, czy taki zakaz został wydany po stronie niemieckiej - dorzucił dumny wojewoda i uczynił zadość towarzyszom partii.

Artykuły polecane przez Goniec.pl:

Źródło: Goniec.pl