„Piekło to rutyna”. Wojtek Sokół o niedosycie, wolności i sensie życia
Wojtek Sokół, jeden z najważniejszych polskich raperów i przedsiębiorców, zaprezentował swój debiut pisarski – książkę pt. „Wesołych Świąt”. Publikacja stała się pretekstem do pogłębionej rozmowy o wolności, niedosycie i poszukiwaniu sensu życia. Artysta opowiedział o mechanizmach, które napędzają go do działania, swojej niechęci do rutyny oraz refleksjach nad przemijaniem czasu. Materiał powstał na podstawie wywiadu przeprowadzonego przez Janusza Schwertnera (Goniec.pl).
Niedosyt jako paliwo i rutyna jako piekło
Jednym z najważniejszych tematów rozmowy był niedosyt, który Sokół uznaje za główne źródło swojej motywacji. Artysta przyznał wprost, że zarówno książka, jak i wiele innych projektów w jego życiu, powstały właśnie z tego impulsu.
„Faktycznie, niedosyt – trafiłeś w sedno. Książka powstała w dużej mierze z niedosytu. W ogóle różne rzeczy, które robię w życiu, powstają z niedosytu i z takiego poczucia, że nie chcę robić jednej rzeczy w kółko, bo po prostu przestanę ją lubić.”
To właśnie lęk przed monotonią sprawia, że Sokół nieustannie szuka nowych wyzwań. W rozmowie padła także jego bardzo konkretna i dosadna definicja piekła.
„Ja zrozumiałem, na czym polega piekło. To piekło, które można sobie zaserwować tu i teraz – każdy może sobie je zafundować.”
Dla artysty największą karą jest powtarzalność – robienie wciąż tego samego, bez rozwoju i świeżości. Jako antidotum wskazuje ciągłe wchodzenie w nowe obszary, które pozwalają nie tylko zachować ciekawość świata, ale też zmienić sposób odczuwania czasu.
„Po prostu trzeba robić w kółko nowe rzeczy. Im więcej robisz rzeczy, które są dla ciebie nowe, tym czas płynie wolniej, bo nie wpadasz w rutynę.”
Z tą myślą wiąże się również jego definicja szczęścia i wolności, oparta nie na spełnianiu marzeń, lecz na świadomym odrzucaniu tego, co prowadzi do frustracji.
„Połowa szczęścia polega na tym, żeby w życiu wiedzieć, czego się nie chce robić.”
Wolność, przyjaźń i odwaga mówienia prawdy
Ważnym wątkiem rozmowy była także przyjaźń i rola szczerości w relacjach międzyludzkich. Sokół podkreślił, że nie ma przyjaciół „od wszystkiego”, a prawdziwa relacja opiera się na autentyczności i gotowości do mówienia trudnych rzeczy.
„Przyjaciel ma ci powiedzieć złe rzeczy, bo przyjaciel jest od tego, żeby mówić prawdę.”
Takiego samego podejścia oczekuje wobec własnej twórczości – także literackiej. Choć deklaruje, że ma „twardą skórę” i nie przywiązuje dużej wagi do powszechnej krytyki, zdanie bliskich i zaufanych osób pozostaje dla niego istotne.
Z tą postawą łączy się również jego silne przekonanie o znaczeniu pokory intelektualnej.
„Uważam, że to jedno z najważniejszych sformułowań, jakie może paść z ust człowieka. Przyznanie się do tego, że się czegoś nie wie, to podstawa do tego, żeby się czegoś dowiedzieć.”
Rap jako punkt zwrotny, bez misyjności i sentymentów
W trakcie rozmowy Sokół wrócił także do początków swojej drogi artystycznej i roli, jaką odegrał w niej hip-hop. Choć sam przyznaje, że brzmi to jak frazes, nie ma wątpliwości, że rap był dla niego czymś więcej niż tylko muzyką.
„To brzmi jak wyświechtany frazes, ale myślę, że jest duża szansa, że ten rap uratował mi życie.”
Jednocześnie artysta wyraźnie odcina się od poczucia misyjności. Moralizatorski ton niektórych jego dawnych tekstów był – jak podkreśla – rozmową z samym sobą i bliskimi, a nie próbą pouczania kogokolwiek.
„Ja nie mam poczucia misyjności, jeśli chodzi o to, co robię. To na pewno nie jest poczucie jakiejś misji.”
Sokół pozostaje również konsekwentnie niesentymentalny wobec przeszłości. Nie lubi idealizowania wspomnień ani zakłamywania historii, nawet jeśli bywa ona niewygodna.
„Nie możemy gloryfikować wspomnień i ich wypaczać. Ja nie lubię zakłamywania historii.”
Polska – od kompleksów do dumy
W końcowej części rozmowy artysta podzielił się refleksją na temat zmiany wizerunku Polski i Polaków na świecie. Jak przyznał, przez większość życia bycie Polakiem wiązało się raczej z poczuciem wstydu niż dumy.
„Całe życie właściwie było tak, że można się było trochę wstydzić tego, że jest się Polakiem.”
Dziś – jego zdaniem – sytuacja zmieniła się diametralnie i to szybciej, niż ktokolwiek mógł się spodziewać.
„Dzisiaj jest dokładnie odwrotnie. Ja naprawdę nie sądziłem, że dożyję momentu, w którym będzie taka zajawka na Polskę – i że stanie się to tak szybko.”
Choć Sokół docenia tę zmianę, nie traci swojego charakterystycznego dystansu i realizmu, podkreślając, że historia uczy również pokory.