Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Osoby pomagające migrantom na granicy zostały zaatakowane
Irmina Jach
Irmina Jach 10.11.2021 09:49

Osoby pomagające migrantom na granicy zostały zaatakowane

Migranci
LEONID SHCHEGLOV/AFP/East News

Joanna Jacel, właścicielka agroturystyki na Podlasiu, wraz z mężem i znajomymi niosą pomoc migrantom koczującym na granicy. Podczas nocnej akcji partner kobiety został zaatakowany przez nieznanych sprawców. Napastnicy podawali się za funkcjonariuszy.

Joanna Jacel prowadzi w Siemianówce na Podlasiu agroturystkę Dom na Wschodzie. W rozmowie z Wirtualną Polską przyznała, że wraz z mężem pomagają migrantom koczującym w lesie. - Kupowaliśmy im jedzenie i wodę, ponieważ najczęściej byli głodni i spragnieni - zdradziła. Małżeństwo ogłosiło także zbiórkę ubrań i innych podstawowych produktów.

Zaatakowano ich, gdy pomagali uchodźcom

Właściciele agroturystyki nie śledzą losów osób, którym udzielają wsparcia. - Nie mogliśmy dać im swojego numeru telefonu, to było dla nas zbyt ryzykowne. Wiemy, że służby mogą to wykorzystać, a my będziemy odpowiadać za udział w przemycie ludzi, co jest nieprawdą - mówiła Joanna Jacel, przyznając jednocześnie, że widywała w mediach znajomych migrantów, którzy zostali wywiezieni z powrotem na Białoruś.

Rozmówczyni Wirtualnej Polski w rozmowie z dziennikarzami opowiedziała także o ataku na grupę osób pomagającym migrantom. Anonimowi napastnicy pod osłoną nocy napadli na męża Joanny Jacel i jego znajomych.

Pozostała część artykułu pod materiałem wideo

- Gdy wsiedli do samochodu zaparkowanego na parkingu przy lesie, nagle zaatakowali ich inni ludzie. Wyciągnęli mojego męża z samochodu siłą i rzucili na ziemię. Wyzywali koleżankę. Zachowywali się bardzo agresywnie. Krzyczeli do nich, że robią nielegalne rzeczy, są przemytnikami i pójdą do więzienia - relacjonowała kobieta.

Agresorzy twierdzili, że są funkcjonariuszami, ale odmówili okazania legitymacji. Zdaniem Joanny Jacel nie byli to uzbrojeni przedstawiciele lokalnej społeczności. - Miejscowi nie biegają tutaj z karabinami - zaznaczyła właścicielka agroturystyki.

Na miejsce zdarzenia wezwano funkcjonariuszy Straży Granicznej. Joanna Jacel twierdzi, że sprawcy ataku nie zostali wylegitymowani. Zajście nie zostało oficjalnie odnotowane.

Miejscowi niosą pomoc

Rozmówczyni Wirtualnej Polski donosi, że mieszkańcy pasa przygranicznego robią wszystko, by pomóc potrzebującym migrantom. Nie brakuje jednak osób - szczególnie starszych - którzy boją się uchodźców wywodzących się z krajów o innej kulturze.

Mieszkańcy terenów przygranicznych nie dostają także konkretnych informacji od lokalnej władzy. Nie powstały żadne wytyczne, które umożliwiłyby bezpieczną pomoc. Brakuje także kampanii społecznej, która pogłębiłaby wiedzę o migrantach.

Pani Joanna wspomniała, że wiele osób dzwoniło po Straż Graniczną, myśląc, że w tej sposób pomaga uchodźcom. Później okazało się jednak, że funkcjonariusze wywożą migrantów do lasów po stronie białoruskiej.

Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:

Jeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres redakcja@goniec.pl

Źródło: Wirtualna Polska