Obława na Grzegorza Borysa. Śledczy przekazał bardzo niepokojące wieści
Po dwóch tygodniach poszukiwań Grzegorza Borysa służby poinformowały o zawężeniu obszaru działań do 2 hektarów. Zdaniem policji, 44-latek znajduje się właśnie na tym terenie, dlatego wszystkie siły zostały rzucone na rejon zbiornika wodnego Lepusz. Czy to oznacza, że wkrótce usłyszymy przełomowe informacje o odnalezieniu mężczyzny? Niestety, eksperci nie mają dobrych wieści.
Służby zawężają obszar poszukiwań Grzegorza Borysa
Najnowsze informacje w sprawie poszukiwań Grzegorza Borysa są jasne. Policja i Żandarmeria Wojskowa podjęły decyzję o zawężeniu obszaru poszukiwań z 8 tys. hektarów do zaledwie 2 hektarów . To właśnie na tym kawałku ziemi ma znajdować się żywy lub martwy 44-latek . Zmiana taktyki podyktowana jest zdobytymi informacjami i zabezpieczonymi śladami.
Na piątkowej konferencji prasowej rzeczniczka prasowa gdańskich policjantów nie zdradziła zbyt wielu szczegółów, nie chciała także spekulować na temat tego, jakie konkretnie działania zostaną podjęte. Jak tłumaczyła, przeszukiwany teren jest dość wymagający, obfitujący w grzęzawiska oraz mokradła i wymaga współpracy wielu ekspertów. Nieoficjalnie mówi się nawet o osuszaniu. To nie zwiastuje dobrze szybkiemu finałowi obławy.
Akcja może jeszcze długo potrwać
Portal WP rozmawiał z jednym ze śledczych znających kulisy poszukiwań Grzegorza Borysa. Informator potwierdził, że akcja poszukiwawcza może jeszcze potrwać , głównie dlatego, że teren wcale nie jest mały, a do tego podmokły, przypominający bagna.
ZOBACZ: Wielkopolska. Nie żyje 3-miesięczna dziewczynka. Matka usłyszała już zarzuty
- Jest tam dużo wody, która utrudnia poszukiwania. Dodatkowo przez sporą część poszukiwań padał deszcz. Jakiś czas temu w Małopolsce była podobna sytuacja, gdzie na tak podmokłym terenie policjanci szukali zaginionego chłopaka i nie znaleźli. Okazało się później, że popełnił samobójstwo. Dopiero późną wiosną, jak już woda opadła, odsłonięte zostało ciało. Tu może być podobnie - dodał.
Teren jest wyjątkowo trudny i niebezpieczny
O tym, że prace wymagają szczególnej ostrożności i wielkiej odwagi najlepiej świadczą wydarzenia z mijającego tygodnia. 1 listopada podczas akcji przeczesywania dna stawu w okolicach Źródła Marii zmarł 27-letni strażak-nurek Bartosz Błyskal.
Na ten moment policja konsultuje kolejne działania m.in. z ekspertami z zakresu hydrologii. Niezaprzeczalnie konieczne będzie wykorzystanie przez służby specjalistycznego sprzętu.
ZOBACZ: Rodzina nadal nie może pochować 6-letniego Olka. Przykry powód
- Na wyznaczonym terenie znajdują się też tzw. wyspy torfowe, sporo gęstych traw, mułu i podwodnych korzeni. Jeśli przy użyciu specjalistycznego sprzętu nie uda się dokładnie przeszukać tych bajor, konieczne będzie ich osuszenie - zdradził informator WP.
Źródło: WP