Niedługo przed śmiercią zapytali Sławomira Wałęsę o ojca. Odpowiedź jest druzgocąca

W czwartek, 1 maja całą Polskę obiegła przykra wiadomość o śmierci syna Lecha Wałęsy, Sławomira. Tragicznego odkrycia dokonały służby na jednym z toruńskich osiedli. Niedługo przed śmiercią 53-latek udzielił wywiadu, podczas którego wypowiedział się o swoim ojcu. Jego słowa zaskakują.
Sławomir Wałęsa nie żyje
Ciało syna byłego prezydenta zostało odnalezione w środę przed godziną 18 w jego mieszkaniu w Toruniu. “Policjanci otrzymali zgłoszenie od zaniepokojonych sąsiadów, dotyczące jednego z lokatorów bloku przy ulicy Dziewulskiego w Toruniu. 52-latek, który zajmował wskazany lokal, w ostatnich dniach nie był przez nich widziany. Funkcjonariusze, którzy przybyli na miejsce skorzystali z pomocy strażaków, by dostać się do wnętrza, ponieważ drzwi były zamknięte na klucz. W środku znaleźli zwłoki mężczyzny” - przekazała w rozmowie z TVN24 asp. Dominika Bocian, oficer prasowy KMP w Toruniu.
Syn Lecha Wałęsy od lat zmagał się z poważną chorobą, co miało wpływ na jego życie osobiste i relacje z rodziną.
"Nie da się pić i mieć rodzinę"
Sławomir Wałęsa był dwukrotnie żonaty. Z pierwszego małżeństwa miał córkę. Z drugiego - synów. Miał w sumie czworo dzieci, jednak nie płacił na nie alimentów. Robił to za niego ojciec. Mężczyzna od kilkunastu lat mieszkał w Toruniu. Od swojej rodziny w Gdańsku trzymał się z daleka.
Nie da się pić i mieć rodzinę. Ja wybrałem alkohol - przyznał w jednej z rozmów z “Super Expressem” Sławomir Wałęsa.
Do końca swoich dni żył więc w samotności, w swojej małej kawalerce. Żadne terapie odwykowe nie dawały rezultatów. Jego warunki życiowe były koszmarne. Brakowało mu pieniędzy na podstawowe potrzeby. Jak to możliwe, że osoba z takim nazwiskiem upadła tak nisko? Syn lidera "Solidarności" wyjaśnił to w rozmowie z “Super Expressem”.
Tak Sławomir Wałęsa wypowiedział się o swoim ojcu
W 2021 roku Sławomir Wałęsa udzielił wywiadu dla “Super Expressu”. Wypowiedział wówczas zaskakujące zdanie: “Przez ojca prezydenta jestem bezrobotny” - mówił o swoim dramacie. “Wezmę każdą pracę. Może być najniższa krajowa. Moje nazwisko przeszkadza mi w znalezieniu pracy. Przez nie żadnej roboty nie mogę znaleźć. Bycie synem Lecha Wałęsy ma plusy i minusy. W moim przypadku tych minusów chyba jest jednak więcej" - wyznał w rozmowie z dziennikarzem ”SE". Sławomir Wałęsa był z wykształcenia informatykiem. Od lat jednak pracował w domu.
“Przez swoje nazwisko nie mogę znaleźć pracy. Byłem na kilku rozmowach kwalifikacyjnych i dobrze jest i jestem brany pod uwagę dopóki nie zaczną się przyglądać mojemu nazwisku. Patrzą, patrzą i pytają się mnie jak się nazywam. Gdy odpowiadam, bo przecież pracy szukam w Toruniu, to następnie pytają się mnie skąd pochodzę. Jak ja mówię, że z Gdańska, to wtedy u nich pojawia się konsternacja. Gdy orientują się, kto jest moim ojcem, to rozmowa się kończy i po pracy. To nazwisko wcale nie pomaga. Wręcz przeszkadza” - twierdził syn Lecha Wałęsy.
ZOBACZ: Przykre, co syn Wałęsy zrobił ze swoimi dziećmi. Wszystko zapowiadało tragedię
53-latek przekonywał, że posiada spore umiejętności. Nie miał za to dużych wymagań. To jednak nic nie dawało.
“To nazwisko wcale nie pomaga. Wręcz przeszkadza. Ludzie przez nie boja się mnie zatrudnić. Ja jestem informatykiem. Mogę przy komputerach robić wszystko. Umiem też sieć zakładać. Nie mam dużych wymagań finansowych. Prace wezmę za najniższą krajową. I co i nic. Nikt nawet nie daje mi szansy aby zobaczyć co umiem” - podkreślał Sławomir Wałęsa.
Z powodu problemów z zatrudnieniem nasiliły się u niego nałogi. Odwieść go od tych praktyk próbowała rodzina, na czele z Lechem Wałęsą. Niestety jednak, bezskutecznie. W 2022 roku Sławomir Wałęsa został skierowany przez bliskich na przymusowy odwyk.
“Niebiescy przewieźli mnie do Świecia. Zostawili mnie u pielęgniarek. Zamknęły się drzwi. Panie nie wiedziały, co mają ze mną zrobić, bo dałem dzidę. One nie miały prawa mnie zatrzymać. Ja sobie wyszedłem z tego oddziału, zjadłem coś i wróciłem do Torunia. Jak nie będę chciał pójść na odwyk, to nie pójdę” - mówił syn byłego prezydenta po ucieczce.





































