Niecodzienne sceny na pogrzebie papieża Franciszka. Doszło do złamania protokołu, chodzi o Zełeńskiego

Wczorajsze uroczystości pogrzebowe papieża Franciszka przyciągnęły do Watykanu światowe elity duchowe i polityczne. Wśród ponad 160 delegacji znaleźli się m.in Donald Trump, Emmanuel Macron, Andrzej Duda, a także Wołodymyr Zełenski. Jednak to właśnie obecność prezydenta Ukrainy wywołała poruszenie. Według brytyjskiej prasy, doszło do złamania protokołu. Czy był to celowy gest Watykanu? Co tak naprawdę się wydarzyło? Mówi o tym cały świat.
Pogrzeb papieża Franciszka przyciągnął tłumy
Sobota, 26 kwietnia - ten dzień przeszedł do historii i stał się jednym z najważniejszych we współczesnej historii Kościoła katolickiego. Na Placu Świętego Piotra odbył się pogrzeb papieża Franciszka, który zmarł w Poniedziałek Wielkanocny. Ojciec Święty był postacią, która niezależnie od przekonań budziła na świecie powszechny szacunek, co potwierdziła skala udziału w jego ostatnim pożegnaniu.
W ceremonii uczestniczyli przywódcy z całego świata, nie tylko z krajów katolickich. Wśród obecnych byli m.in. prezydent USA Donald Trump, prezydent Francji Emmanuel Macron, prezydent Argentyny Javier Milei oraz prezydent RP Andrzej Duda.
Uroczystość miała charakter nie tylko religijny, ale również głęboko symboliczny, stanowiła pożegnanie człowieka, który przez lata pełnił funkcję moralnego kompasu dla milionów ludzi.

Protokół poszedł na bok. Zełeński w samym centrum uwagi
Jak podaje ,,The Telegraph" - decyzja o umieszczeniu Wołodymyra Zełenskiego w pierwszym rzędzie podczas pogrzebu papieża Franciszka była nie tylko zaskoczeniem, ale i jawnym odstępstwem od obowiązującego protokołu. Zgodnie z przyjętymi zasadami, delegacje są usadzane według alfabetycznego porządku nazw krajów w języku francuskim. Ukraina, jako ,,Ukraine”, powinna była znaleźć się znacznie dalej, prawdopodobnie dopiero w trzecim rzędzie.
Tymczasem Zełenski, zasiadający wraz z małżonką zaledwie kilka miejsc od Donalda Trumpa i w pobliżu prezydenta Francji Emmanuela Macrona, znalazł się w gronie najważniejszych światowych liderów. Ruch ten został odczytany jako świadome złamanie protokołu - nie przez przypadek, a jako mocny gest symboliczny.
Watykan, pytany o sprawę, nie zaprzeczył. Rzecznik Matteo Bruni jedynie lakonicznie skomentował, że „przypuszczalnie zajęto wolne miejsce”. Jednak trudno nie odczytywać tej decyzji jako wyrazu wsparcia dla Ukrainy w obliczu wojny i uznania dla jej przywódcy na arenie międzynarodowej.
Symboliczny gest czy polityczny sygnał?
Choć Watykan nie potwierdził wprost, że miejsce Zełenskiego było celowo wybrane, trudno uznać to za przypadek. W świecie dyplomacji takie decyzje nie są bez znaczenia. Każda zmiana w układzie miejsc może być odebrana jako sygnał.
Uhonorowanie ukraińskiego prezydenta obecnością w pierwszym rzędzie, wśród liderów największych państw, to gest, który może symbolizować wsparcie i uznanie dla Ukrainy w czasie wojny.
W kontekście ścisłych zasad protokolarnych Watykanu, odstępstwo nabiera dodatkowej wagi. To ciche, lecz wymowne przypomnienie, że świat nie odwraca wzroku od toczącego się konfliktu. W świecie, gdzie symbole często znaczą więcej niż słowa, taki gest nie pozostał niezauważony.





































