Nie żyje Jerzy Bzdęga
Nie żyje polski piłkarz, Jerzy Bzdęga. Sportowiec zasłużył się w swoim czasie strzelaniem goli, mimo tego że był bramkarzem. Zmarł w wieku 65 lat. Jako przyczynę podaje się zawał serca.
Rodzina przekazała również datę pogrzebu. Chętni pożegnać dawnego bramkarza Warty Poznań i Olimpii Poznań będą mogli przyjść w najbliższy piątek na cmentarz na Miłostowie w Poznaniu.
Nie żyje Jerzy Bzdęga, bramkarz, który wsławił się strzelaniem goli
- Ze smutkiem przyjęliśmy wiadomość o śmierci Jerzego Bzdęgi. Były bramkarz Warty Poznań zmarł w czwartek, w wieku 65 lat. W imieniu całej Zielonej Rodziny składamy wyrazy współczucia rodzinie i bliskim - informowała na swoim Twitterze Warta Poznań, żegnając wieloletniego gracza.
Przez pięć lat Bzdęga był również głównym bramkarzem Olimpii Poznań - zagrał z nią nawet w ekstraklasie, kiedy wymieniał się ze Zbigniewem Zakrzewskim. Potem odszedł do Warty Poznań.Ze smutkiem przyjęliśmy wiadomość o śmierci Jerzego Bzdęgi. Były bramkarz Warty Poznań zmarł w czwartek, w wieku 65 lat.
— Warta Poznań (@WartaPoznan) October 4, 2021
W imieniu całej Zielonej Rodziny składamy wyrazy współczucia rodzinie i bliskim.
➡️ https://t.co/VQ43sxo0YM pic.twitter.com/LqdWzaryI1
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Niestety, rywalizacja nie zadziałała dobrze na Jurka, mam wrażenie, że wtedy przestał się rozwijać jako bramkarz - mówił o jego odejściu jego kolega z drużyny, Ryszard Rybak.
Przede wszystkim jednak Bzdęga wsławił się strzeleniem gola z własnej bramki. Zdarzyło się to w 1979 roku i na długo zapisało się w pamięci fanów sportowych emocji.
Magiczny mecz z Górnikiem Wałbrzych
O meczu z 15 sierpnia 1979 roku doszło ligowego meczu między Olimpią Poznań a Górnikiem Wałbrzych. W tym meczu grał również Ryszard Rybak, który opowiedział o jego niesamowitych okolicznościach, o których rozpisywano się również w zagranicznych agencjach.
- Pogoda była już mocno jesienna: mokro, wiał mocny wiatr. Pierwszego gola dla nas - bezpośrednio z rzutu rożnego - zdobył Andrzej Wojciechowski. Potem było jeszcze lepiej - zaczął Rybak.
- Jurek Bzdęga umiał mocno wybijać piłkę tzw. dropsztykiem, kopał ją od razu po tym, jak odbijała się od ziemi. Graliśmy wtedy jeszcze starymi piłkami-biedronkami, to też miało znaczenie. W tamtym meczu jeszcze wiatr i Zięba, bramkarz Górnika Wałbrzych, został totalnie zaskoczony wybiciem Jurka Bzdęgi. To był rzadki wyczyn, pamiętam, że nawet zagraniczne agencje wspominały potem o tym golu - mówił.
- W drużynie z Wałbrzycha grał wtedy Henryk Janikowskiego, ojciec zawodnika NFL Sebastiana Janikowskiego. Po golu naszego bramkarza kręcił głową z niedowierzaniem i powtarzał: "jeśli tracimy gola z rogu i od bramki to bramki, to nie mamy prawa dziś wygrać" - wspominał, żegnając zasłużonego kolegę z drużyny.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
Jeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres redakcja@goniec.pl
źródło: goniec.pl, interia.pl