Nie żyje jedna osoba, trzy są ranne. Tragedia w polskiej miejscowości
Na pozór spokojny poranek w mazowieckiej miejscowości został brutalnie przerwany dramatem na drodze. W Bolęcinie doszło do wypadku, który z minuty na minutę przybierał coraz bardziej tragiczny wymiar. Mimo natychmiastowej reakcji służb, nie wszystkich udało się uratować.
Dachowanie na prostej drodze
Wszystko wydarzyło się na pozornie nieskomplikowanym odcinku drogi wojewódzkiej nr 632, w pobliżu miejscowości Bolęcin. Toyota, którą podróżowały cztery osoby - trzech mężczyzn i jedna kobieta - niespodziewanie zjechała z jezdni. Następnie samochód dachował i z ogromną siłą uderzył w drzewo. Zatrzymał się dopiero w przydrożnym rowie. To, co miało być zwykłą jazdą, skończyło się dramatem, który rozegrał się na oczach służb i świadków.
Na miejsce niemal natychmiast przybyły trzy zastępy straży pożarnej oraz kilka zespołów ratownictwa medycznego, a sytuacja była na tyle poważna, że do wypadku zadysponowano również śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Jedna z osób pomimo akcji reanimacyjnej zmarła - potwierdziła płońska policja w oficjalnym komunikacie.
Walka o życie poszkodowanego trwała kilka długich minut, jednak obrażenia okazały się zbyt poważne. Pozostała trójka została zabrana do szpitala z poważnymi obrażeniami. Ich stan zdrowia nie został jeszcze podany do wiadomości publicznej.

Droga zablokowana
Do wypadku doszło w godzinach porannego szczytu - około 8:15. To czas, kiedy na drogach w regionie ruch jest największy. Z uwagi na działania ratowników droga wojewódzka nr 632 została całkowicie zablokowana. Ruch kierowano na trasy objazdowe, a policjanci apelowali o cierpliwość i ostrożność. Utrudnienia trwały kilka godzin, a miejsce zdarzenia zabezpieczały wszystkie służby - od straży pożarnej, przez policję.
Zgodnie z ustaleniami funkcjonariuszy, pojazd poruszał się w kierunku Nowego Miasta.
Na prostym odcinku drogi auto prawdopodobnie zjechało na pobocze - przekazano w komunikacie zamieszczonym przez policję na Facebooku.
Ten niespodziewany manewr, w tym przypadku zakończył się śmiercią. Śledczy badają teraz, czy zawiódł człowiek, czy technika - czy może doszło do nagłego zasłabnięcia lub utraty koncentracji przez kierowcę. Pełne okoliczności zdarzenia będą znane dopiero po analizie dowodów, przesłuchaniach i badaniach biegłych.
Policja apeluje do kierowców. Liczba wypadków wciąż zatrważająca
To nie jest odosobniony przypadek. Tragedia w Bolęcinie to kolejny dramat na polskich drogach, który wpisuje się w niepokojący trend. Liczba wypadków - również tych śmiertelnych - systematycznie rośnie. Służby alarmują, że najczęstszymi przyczynami są nadmierna prędkość, rozproszenie uwagi i brawura. Do wielu zdarzeń dochodzi na prostych, teoretycznie bezpiecznych odcinkach dróg - co tym bardziej powinno być sygnałem ostrzegawczym.
Funkcjonariusze nie ukrywają frustracji. Ich apele powtarzają się po każdym wypadku, a mimo to statystyki rosną. Jak podaje Polska Policja - tylko wczoraj doszło do 61 wypadków drogowych, w których rannych zostało łącznie 69 osób, a dwie z nich zginęły na miejscu.
Choć każda tragedia jest inna, jedno pozostaje niezmienne: to kierowcy mają w rękach największą odpowiedzialność. Dlatego służby po raz kolejny wzywają do rozwagi. Nie tylko na zakrętach, nie tylko w deszczu. Ale zawsze - nawet tam, gdzie droga wydaje się prosta i spokojna.