Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Wiadomości > Nie żyją dwie osoby, zatruły się czadem. Dramatyczna relacja straży pożarnej
Krzysztof Górski
Krzysztof Górski 06.10.2024 11:34

Nie żyją dwie osoby, zatruły się czadem. Dramatyczna relacja straży pożarnej

strażacy
Fot. Pixabay @FUHMariaM (zdj. ilustracyjne)

W domu jednorodzinnym na terenie Śląska doszło do zatrucia czadem. W środku znajdowało się sześć osób. Jak relacjonują strażacy, nieprzytomnych rodziców z budynku wyniósł ich syn. Następnie ratownicy rozpoczęli walkę o życie poszkodowanych.

 

Zatrucie czadem na Śląsku

Do zdarzenia doszło w niedzielny poranek (6 października) w Jaworznie (woj. śląskie) na ulicy Laskowiec. Tamtejsi strażacy o godzinie 6:19 otrzymali zgłoszenie o dwóch osobach zatrutych czadem. W domu jednorodzinnym, w którym doszło do zatrucia, miało znajdować się więcej osób.

Po przyjeździe na miejsce okazało się, że chodzi o dom jednorodzinny, w którym łącznie mieszkało sześć osób - dziadkowie na parterze, a ich syn wraz z żoną i ich wnuczkami nad nimi. Nieprzytomnych rodziców z domu ewakuował syn - powiedział w rozmowie z polsatnews.pl mł. kpt. Michał Dyl, oficer prasowy KM PSP w Jaworznie.

Nie żyje jedna osoba. Popełnił tragiczny błąd, wstrząsające ustalenia policji Tragedia na torach. Samochód 50-letniej kobiety zmiażdżony przez pociąg

Nie żyją dwie osoby

Strażacy po dotarciu na miejsce zdarzenia natychmiast przystąpili do reanimacji poszkodowanych. Następnie kontynuowały ją służby ratownicze. Niestety życia 68-letniego mężczyzny i 64-letniej kobiety nie udało się uratować.

Według relacji strażaków, syn ofiar poprosił swoją żonę, aby wraz z dziećmi schowali się na balkonie i okryli kocem. Mieli nie schodzić z piętra na parter, gdzie stężenie tlenku węgla mogło być wyższe. Pomocy udzielili im strażacy za pomocą specjalnej drabiny. Następnie cała czwórka trafiła do szpitala.

Służby badają przyczyny tragedii

Zobacz: Nie żyje jedna osoba. Samochód roztrzaskał się o drzewo i rozpadł na kawałki

Na miejscu zdarzenia wciąż pracują policjanci i strażacy, którzy badają przyczyny tragedii. Możliwe, że policja będzie chciała sprawdzić przewody spalinowe, wówczas będziemy im pomagać, a więc zostajemy na miejscu, gotowi do wszelkich działań” - zaznaczył w rozmowie z serwisem mł. kpt. Michał Dyl.