Ministerstwo Zdrowia planuje rewolucyjną reformę, która raczej nie spodoba się znacznej części Polaków. Adam Niedzielski wpadł bowiem na kontrowersyjny pomysł, aby powiązać wysokość składki zdrowotnej z wykonywaniem profilaktycznych badań. Wszystko przez to, że hucznie zapowiadany program Profilaktyka 40+ zakończył się fiaskiem i nijak przyczynił się do promocji zdrowia wśród Polaków po 40. roku życia.
O szczegóły dotyczące nowego pomysłu dziennikarze dopytywali ministra zdrowia podczas piątkowej konferencji, która w głównej mierze poświęcona była zniesieniu od 16 maja stanu epidemii w Polsce i wprowadzeniu, co najmniej do września, stanu zagrożenia epidemicznego.
Rewolucyjna reforma Niedzielskiego
Wszyscy doskonale pamiętamy entuzjazm, jaki towarzyszył Ministerstwu Zdrowia podczas przygotowywania i wdrażania programu Profilaktyka 40+, który był częścią równie nieudanego Polskiego Ładu.
W ramach akcji każdy Polak po 40. roku życia mógł bezpłatnie wykonać podstawowe badania, aby wykryć potencjalne nieprawidłowości i zostać skierowanym na dalszą diagnostykę. Resort szacował, że z możliwości skorzysta nawet 2 mln obywateli, jednak czas mijał, a chętnych nie przybywało.
W związku z tym Adam Niedzielski zdecydował się na dość kontrowersyjny krok, stanowiący, iż czego nie da się wprowadzić zachętą, wprowadzi się przymusem. Oczywiście, dodatkowym motywatorem mają być, jak zawsze, względy finansowe.
- Zdecydowaliśmy się dokonać oceny tego programu. Myślimy o tym, by go przeformułować. Chcemy traktować program nie tylko jako zachętę, ale np. włączyć do medycyny pracy lub powiązać z korzystaniem z usług publicznych, lub nawet wpływem na składkę zdrowotną – oświadczył minister, dodając, że chciałby, aby Polacy wreszcie zaczęli traktować profilaktykę na poważnie.
Polacy zapłacą za niebadanie się?
Dziennikarze "Fakt", zaintrygowani zapowiedziami ministra zdrowia, zwrócili się do resortu z prośbą o podanie szczegółów dotyczących planowanych zmian. Ten na wstępie zaznaczył, że jest to na razie jedynie pomysł.
Gdyby jednak udało się go wdrożyć, oznaczałby on, że jeśli ktoś nie robiłby regularnie badań albo nie uczestniczyłby w programach profilaktycznych, musiałby zapłacić wyższą składkę zdrowotną.
– Jeśli zapowiedzi ministra zdrowia się potwierdzą, niższe składki płaciłyby tylko te osoby, które badania profilaktyczne wykonają. Rozwiązanie to wydaje się być pożądane z perspektywy systemu ochrony zdrowia, jednak może się wiązać z jego zatkaniem, gdyż wiele osób będzie skłonnych do zbadania się, aby płacić niższe składki – wyjaśnia dr Antoni Kolek z Instytutu Emerytalnego.
Ekspert podaje także dokładne wyliczenia. I tak jeśli składka obniżona zostałaby np. z 9 proc. do 8 proc., to osoba zarabiająca 6000 zł brutto zyskałaby miesięcznie 51,78 zł, czyli 621,36 zł rocznie.
Wpływy ze składki zdrowotnej byłyby zatem niższe, ale patrząc na to z drugiej strony - leczenie wcześniej zdiagnozowanych chorób, wiązałoby się z niższymi wydatkami dla systemu ochrony zdrowia.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
Analityk OSW o Łukaszence: "Wysyła sygnały, ale nie rozwinie manewrów w ofensywę"
Andrzej Duda przedstawi plan ws. zbrodni katyńskiej. Data wystąpienia nie jest przypadkowa
Matura 2022. Arkusze z matury z języka angielskiego na poziomie podstawowym
Źródło: Fakt
