MZ zabrało głos w sprawie ciężarnej, otoczonej w szpitalu przez policyjny kordon. Sprzeczne komunikaty z policją
Według Ministerstwa Zdrowia, lekarz, który wezwał policję do pani Joanny, zawiadomił mundurowych o zagrożeniu jej życia, a nie o przyjęciu tabletki poronnej czy aborcji - tak relacjonuje dziennikarz WP Patryk Michalski. Komunikaty resortu i policji są jednak sprzeczne, bowiem z informacji służb wynika, że słowa o aborcji padły.
Wstrząsająca historia pani Joanny
Skandaliczna sprawa pani Joanny nie schodzi z ust niemal całej Polski od wczoraj 18 lipca, kiedy to we wtorkowym wydaniu „Faktów” wyemitowano reportaż dotyczący jej szpitalnej historii. Według relacji kobiety, ta została otoczona kordonem policjantów, zabrano jej rzeczy osobiste i przeprowadzono rewizję.
- Kazano mi się rozebrać, robić przysiady i kaszleć. [...] Rozebrałam się. Nie zdjęłam majtek, ponieważ wciąż jeszcze krwawiłam i było to dla mnie zbyt upokarzające, poniżające, i wtedy właśnie pękłam, wtedy wykrzyczałam im w twarz: "czego wy ode mnie chcecie?" - opowiada pani Joanna w materiale.
Wszystko to było następstwem tego, że kobieta chciała zażyć tabletkę poronną, bowiem ciąża zagrażała jej zdrowiu i życiu. Pani Joanna przyznała, że cała sytuacja ją złamała i przygniotła psychicznie.
Dramatyczne sceny na koncercie Janna. Nagle musiał przerwać występResort zdrowia reaguje na sprawę pani Joanny
Z informacji pełnomocniczki pani Joanny, Kamili Ferenc wynika, że to lekarka wezwała funkcjonariuszy policji do szpitala. Prokuratura oświadczyła, że "obecność funkcjonariuszy wynikała z konieczności asystowania Zespołowi Ratownictwa Medycznego, i że prowadzi śledztwo z artykułów mówiących o pomocy w aborcji i namowie do samobójstwa". Pani Joanna zapewnia jednak, że tabletkę poronną kupiła sama, a „hasło "aborcja" uruchomiło niemalże obławę”.
- Przede wszystkim zwracamy uwagę na fakt, że policję poinformował lekarz leczący pacjentkę. Informacja nie dotyczyła aborcji, czy też przyjęcia środka wczesnoporonnego, ale zagrożenia życia pacjentki - pisze w oświadczeniu przesłanym Wirtualnej Polsce Ministerstwo Zdrowia.
Sprzeczny komunikat policji
Komunikaty resortu zdrowia oraz krakowskiej policji różnią się jednak od siebie. Z informacji przekazanych przez służby wynika, że lekarka podała funkcjonariuszom informację zarówno w sprawie aborcji, jak i zagrożenia życia.
- 27 kwietnia br. na numer 112 zadzwonił lekarz psychiatra, zgłaszając, że jego pacjentka dzwoniła do niego, że 'dokonała aborcji' i 'chce odebrać sobie życie'. Dyspozytor skierował do miejsca zamieszkania kobiety policję i pogotowie - czytamy w komunikacie policji.
Źródło: Wirtualna Polska/Fakty TVN