Groźny wirus w polskim drobiu? Jest komunikat ministerstwa
W ostatnich dniach wszyscy właściciele kotów są zaniepokojeni informacjami dotyczącymi nadmierną śmiertelnością czworonogów. Doniesienia te pojawiły się w związku pojawieniem się wirusa H5N1. Jak informuje Gazeta Wyborcza, źródłem choroby może być mięso drobiowe sprzedawane w Krakowie oraz Gdańsku. Do rewelacji dziennikarzy GW odniósł się resort zdrowia.
Gdyby nie śmierci kotów, Polacy nic by nie wiedzieli?
W związku z licznymi w ostatnim czasie doniesieniami o przypadkach ptasiej grypy, która atakuje koty, w Gazecie Wyborczej ukazał się artykuł, w którym poinformowano o przypadkach wirusa H5N1 w mięsie drobiowym sprzedawanym w sklepach. Dziennikarze powoływali się na badania naukowców z Krakowa oraz Gdańska. Zdaniem GW, gdyby nie przypadki choroby wykrytej u kotów, Polacy o niczym by się nie dowiedzieli.
Do informacji dziennikarskich odniósł się wiceminister Rolnictwa i Rozwoju Wsi, Krzysztof Ciecióra. - Są to nadinterpretacje i manipulacje wykonane przez redakcję Gazety Wyborczej, która wprowadziła miliony konsumentów w błąd - poinformował przedstawiciel resortu.
Ministerstwo Rolnictwa odniosło się do artykułu Gazety Wyborczej
Zdaniem Krzysztofa Ciecióry, materiał Gazety Wyborczej to próba podważenia zaufania Polaków do jakości krajowych produktów spożywczych. Wiceminister przypominał, że nasz kraj to największy producent drobiu w Europie. - Inne państwa, firmy i instytucje już próbują wykorzystywać ten artykuł - zaznaczył.
W artykule GW wykorzystano badania trzech naukowców: Macieja Grzybka, Łukasza Rąbalskiego i Krzysztofa Pyrcia. W trakcie konferencji odbywającej się w Ministerstwie Rolnictwa odtworzono specjalne nagranie wideo przekazane przez tego ostatniego. Naukowiec wskazywał, że nie wykazano obecności drobiu w polskim drobiu.
- Wykazaliśmy jedynie, że w jednej z pięciu otrzymanych przez nas próbek pokarmu, które spożywały koty, możemy znaleźć tego wirusa. […] Nie oznacza to jednak, że to drób był źródłem zakażenia, natomiast faktycznie wskazuje na to, że ta ścieżka powinna być bardzo dobrze zbadana przez odpowiednie służby - objaśniał Krzysztof Pyrć.
Nie ma powodów do obaw?
Na pytania dziennikarzy odnośnie zagrożenia dla ludzi, głos zabrał prof. Stanisław Winiarczyk, dyrektor Państwowego Instytutu Weterynaryjnego. - Na świecie notowanych jest mniej więcej tysiąc przypadków zakażeń człowieka wywołanych przez wirus H5N1. Żaden z tych przypadków nie miał swego źródła u kota. Potwierdzają to też nasze doświadczenia: żadna osoba, która miała kontakt z chorymi zwierzętami, nie zachorowała - poinformował ekspert.
- To znaczy, że nie ma podstaw do paniki, natomiast są podstawy do działań prewencyjnych - dodał zapewniając, że Państwowa Inspekcja Sanitarna podjęła już "pewne kroki". - Osoby, które były właścicielami, czy kontaktowały się z chorymi zwierzętami, zostały objęte nadzorem epidemiologicznym - dodawał.
Źródło: media