Dziennikarze Gazety Wyborczej ujawnili, w jakich warunkach Tomasz M. przebywa w więzieniu
Sosnowiecki sąd skazał Tomasza M. na 3 miesiące pozbawienia wolności w oczekiwaniu na proces. Początkowo 41-latek miał trafić do aresztu śledczego w Mysłowicach, jednak szybko zdementowano te informacje. Oskarżony o zabójstwo chłopca trafił do najcięższego więzienia na Śląsku - do zakładu karnego w Raciborzu.
Mężczyzna jest całkowicie izolowany
Po wydaniu decyzji o zatrzymaniu Tomasza M. w areszcie wiele osób sądziło, że zostanie on umieszczony w zwykłym areszcie, a jedynie będzie bardziej pilnowany przez służbę więzienną. Jak się okazuje, jest całkowicie izolowany w zakładzie karnym kategorii pierwszej. Przebywają tam skazani za najgorsze przestępstwa.
Umieszczenie Tomasza M. bez całkowitej izolacji skutkowałoby natychmiastowym linczem ze strony więźniów - pedofile oraz zabójcy dzieci są traktowani przez współosadzonych w najgorszy możliwy sposób. Zdecydowano się więc na zakład karny w Raciborzu. 41-latek ma pojedynczą, monitorowaną celę o wielkości ok. 7-8 m kw.
Co ciekawe, 41-latek nie otrzymał statusu „N”, czyli niebezpiecznego, jednak dla jego własnego bezpieczeństwa i tak trafił na taki oddział. Zajął jedno z 800 miejsc dla osadzonych, w całym obiekcie pracuje 250 strażników i cywilów. Dziennikarze dotarli do szczegółów:
[EMBED-243]
- Na zwykłych oddziałach posiłki, czy książki roznoszą więźniowie. Na oddziale „N” robią to strażnicy. Jego pensjonariusze mają też własny spacerniak i monitorowane cele. Tak naprawdę to więzienie w więzieniu, reszta osadzonych nie ma pojęcia, co tam się dzieje - czytamy zeznania osoby znającej sprawę w Gazecie Wyborczej.
Z racji tego, że Tomasz M., tak jak wyżej wspomnieliśmy, nie ma statusu „N”, nie będzie on rewidowany przy opuszczaniu i powrocie do celi. Rzecznik prasowy zakładu w Raciborzu nie wypowiada się na temat sprawy. Major Tomasz Brzozowski mówi jedynie o zapewnieniu pełnego bezpieczeństwa.
Przypomnijmy, że 41-letniemu optykowi z Sosnowca grozi najwyższa kara pozbawienia wolności - dożywocie za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Ma też postawiony drugi zarzut, którego śledczy nie ujawniają. Sekcja zwłok 11-latka wykazała, że chłopiec został uduszony.
Następnie Tomasz M. chciał szybko i sprawnie pozbyć się śladów. Wywiózł ciało nastolatka na budowę swojego domu i planował zabetonować je w piwnicy lub w garażu. Zapis z kamer pomógł szybko ująć oprawcę.
O swoim czynie miał mówić sucho, bez uczuć, emocji. Miał też nie wyrazić skruchy, ale przyznał się do winy. Był dobrze znany lokalnej policji - w 2008 roku uprowadził chłopca, któremu robił zdjęcia w negliżu. Miał też stosować przemoc wobec swojej byłej żony. Był ojcem dwójki dzieci.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
Jeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]
Źródło: Gazeta Wyborcza