Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Wiadomości > Dramatyczny apel Aleksandra Łukaszenki. Dyktator nie mógł ukrywać druzgocącej prawdy
Ada Rymaszewska
Ada Rymaszewska 20.08.2022 13:39

Dramatyczny apel Aleksandra Łukaszenki. Dyktator nie mógł ukrywać druzgocącej prawdy

Dramatyczny apel Alaksandra Łukaszenki. Zachodnie sankcje dotkliwie uderzają w Białoruś
PAVEL ORLOVSKY/AFP/East News

Aleksandr Łukaszenka znalazł się w prawdziwych opałach. Dyktator, który prężnie wspiera krwawe działania Putina w Ukrainie, w końcu się doigrał i za swoje poparcie dla rosyjskich zbrodni płaci najwyższą cenę. Przyparty do muru przez zachodnie sankcje, zamiast kolejnych gróźb i buńczucznych oświadczeń, wygłosił dramatyczny apel do białoruskich mechaników. Ci od miesięcy walczą z brakiem części zamiennych do swoich maszyn, niezbędnych przy pracach w polu i zbiorach plonów.

Czyżby Alaksandr Łukaszenka przyznał w końcu, że Białoruś, wbrew jego własnej propagandzie, nie pławi się w dobrobycie? To być może zbyt śmiałe stwierdzenie, jednak ostatnie wyznanie dyktatora mocno odbiega od tego, do czego zdążył nas już przyzwyczaić.

Samozwańczy prezydent Białorusi do tej pory z chęcią promował się na prawdziwego ojca narodu, podróżując po licznych zakładach produkcyjnych i gospodarstwach, zwłaszcza w sezonie letnim, kiedy to z dumą obserwował przebiegające prężnie prace polowe. Wszystko zmieniło się w tym roku po nałożeniu na kraj sankcji za wspieranie wojny w Ukrainie, które mocno zakłóciły rytm życia rolników.

Białoruscy rolnicy w opałach

O tym, że sprawa jest naprawdę poważna, Łukaszenka przekonał się już podczas ostatniej wycieczki do fabryki kultowych motocykli "Mińsk", która zakończyła się niekontrolowanym wybuchem wściekłości dyktatora, niezadowolonego z faktu, że wszystkie części wykorzystane przy produkcji jednośladu pochodzą z Chin. Dobrych wspomnień satrapa nie będzie miał także po wizycie w zakładach produkujących maszyny rolnicze w Prużanach, bo, jak się okazało, ok. 40 proc. używanych tam części do pojazdów rolniczych również nie jest państwowym, lecz zachodnim osiągnięciem.

To z kolei rodzi poważne problemy dla właścicieli gospodarstw rolnych, bo przez sankcje nałożone na Mińsk coraz trudniej jest im naprawiać i serwisować swoje maszyny, do których brakuje elementów. W efekcie niemożliwym staje się kontynuowanie prac polowych i zbiór plonów, a następnie produkcja żywności.

Rozpaczliwy apel Łukaszenki

Mimo iż białoruska propaganda należy do jednej z najbardziej perfidnych i wyrachowanych, są rzeczy, których ukryć się nie da. Gdy do oczu obywatelom zaczyna zaglądać głód, trudno kontynuować opowiastki o płynącym mleku i miodzie i trzeba szukać ekstraordynaryjnych rozwiązań.

Pod koniec marca Ministerstwo Regulacji Antymonopolowych i Handlu wprowadziło na terenie Białorusi zakaz eksportu ryżu, makaronów, zbóż, mąki żytniej i jęczmiennej oraz obrobionego zboża. Oficjalnie chciano uniknąć niedoboru tych towarów na krajowym rynku, to jednak nie do końca się udało, dlatego do akcji wkroczył sam Łukaszenka.

- Musimy korzystać z własnego sprzętu rolniczego. Może przez to nie spełnimy światowych standardów, jednak to jest nasz sprzęt. Zastąpimy nim maszyny importowane z zagranicy. Bardzo tego potrzebujemy - dramatycznie oświadczył dyktator przy okazji wizyty w Prużanach.

Los zadrwił z dyktatora

Słysząc te słowa, aż chciałoby się rzec "przyszła kryska na matyska". To nie kto inny, jak Łukaszenka mówił w swoim wielkanocnym przemówieniu o "głodzie" panującym w Polsce i krajach bałtyckich, chwaląc się przy tym dobrobytem panującym na Białorusi. - Zobaczcie, co się dzieje z sąsiednimi Litwą, Łotwą, Polakami, o Ukrainie w tej sytuacji już nawet nie mówię. Oni przecież byli tacy szczęśliwi, tacy weseli, żyli w takim bogatym świecie. U nich wszystko było, a u nas nic. I gdzie oni są dziś? Stoją wzdłuż granicy i proszą nas, żebyśmy ich wpuścili na Białoruś. Żeby mogli kupić przynajmniej kaszę gryczaną. Mniejsza o grykę... Soli nie mają. Proszą nas o sól - konfabulował.

Teraz z kolei, jak donosi telewizja Biełsat, to w jego kraju zaczyna brakować opakowań, w których sprzedawano dotychczas np. śmietanę czy mleko, a jedyną osobą, której dyktator może za to podziękować, jest jego wierny kamrat, Władimir Putin.

Artykuły polecane przez Goniec.pl:

Źródło: Business Insider, o2.pl