"Bracie, wracaj tu do nas". Polski chirurg stał się bohaterem w Ukrainie
Polski neurochirurg Łukasz Grabarczyk był jedynym zagranicznym neurochirurgiem, który operował rannych żołnierzy w szpitalu wojennym w Ukrainie. W atakowanym kraju miał spędzić kilkadziesiąt godzin. Jego walka o ludzkie życia trwała jednak wiele miesięcy.
- Mój pobyt tam to był zupełny przypadek. I nie było w nim żadnego bohaterstwa - mówi Łukasz Grabarczyk w rozmowie z portalem Wirtualna Polska. Gdy wybuchła wojna w Ukrainie, neurochirurg skontaktował się ze znajomym Ukraińcem, który zaprosił go do kraju. Wkrótce napisał do niego inny kolega: "Jedziemy do Ukrainy, wstrząsnęła nami ta wojna. Ludzie uciekają, zabierzemy dla nich jakieś koce. A ty jesteś lekarzem, to może coś byś nam podpowiedział? Może byś załatwił jakieś leki?". Niedługo później był na granicy. Gdy wszedł do wojskowego szpitala, przygniótł go ogrom tragedii.
"Wojna jest kompletnym dramatem"
- Wszedłem na piętro i pierwsze, co zobaczyłem, to pacjenta z nogą urwaną w udzie, zaledwie pięć centymetrów poniżej pachwiny. [...] Pacjent obok miał urwane ramię. Kości na wierzchu. Inny nadepnął na minę i jego stopa wyglądała jak mop sznurkowy rozpłaszczony o podłogę. I tak pacjenci jeden za drugim, a to był dopiero piąty dzień wojny - relacjonuje dla WP.
- Od 14 lat operuję, ale czegoś takiego nie widziałem. To był szok. Dziesiątki, potem setki dramatycznie rannych, okaleczonych ludzi. Ciężkie inwalidztwo młodych chłopaków, bo oni mieli po 18-19 lat. Oczywiście, byli też żołnierze po czterdziestce. Ale ja widziałem tam przede wszystkim dramat dzieci. Bo to są dzieci. Jak inaczej nazwać 18-letniego chłopaka, który dopiero wchodzi w dorosłe życie, a traci nogę i rękę? Albo ma poparzoną twarz i przebite wnętrzności. Jego życie już nigdy nie będzie takie samo - dodaje lekarz.
W szpitalu liczyła się praca zespołowa. Medycy wszystkich specjalizacji połączyli siły, by ratować życie pokrzywdzonych Ukraińców. - Rannych było tak dużo, że urolog operował rękę, a ortopeda klatkę piersiową. Zaczynał ten, który był pierwszy wolny. Dopiero potem specjalista danej dziedziny przychodził mu pomagać - kontynuuje rozmówca portalu Wirtualna Polska. Łukasz Grabarczyk wchodził także w skład obsługi pociągu, którym transportowano ciężko rannych żołnierzy. - Od początku wojny do końca kwietnia praktycznie byłem tam cały czas. Z kilkoma krótkimi przerwami - dodaje neurochirurg.
Lekarz podkreśla, że "na wojnę nie da się przygotować. Że rany wojenne to nie są rany, jakie potrafimy sobie wyobrazić. Tego nie da się porównać do niczego. Skala i rozmiar są takie, że i tak wszyscy się pogubimy. Że wojna jest kompletnym dramatem".
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
Prezydent i premier żegnają Emiliana Kamińskiego. "To był twórca-wizjoner"
Babcia Iwony Wieczorek wspomina wnuczkę. Przed zaginięciem zadała jej niecodzienne pytanie
Pirot: Wykoleił się pociąg z amoniakiem, zatrutych wiele osób. Wprowadzono stan wyjątkowy
Źródło: Wirtualna Polska