Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Telewizja > 11-letnia Oliwia trafiła do szpitala z powodu krwotoku z nosa, ale placówki nigdy nie wyszła. Pytania o jej śmierć tylko się mnożą
Agata Jaroszewska
Agata Jaroszewska 07.09.2022 13:57

11-letnia Oliwia trafiła do szpitala z powodu krwotoku z nosa, ale placówki nigdy nie wyszła. Pytania o jej śmierć tylko się mnożą

11-letnia Oliwia zmarła w szpitalu, jej śmierć to zagadka
screen "Uwaga" TVN, Google Maps

11-letnia Oliwia zgłosiła do szkolnej higienistki, gdy z nosa zaczęła lecieć jej krew. Kobieta nie była w stanie zatamować krwawienia, więc wezwała pogotowie. W szpitalu matka dziewczynki usłyszała, że ordynator nie przyjmie dziecka na oddział, ponieważ "nie ma leczenia krwawienia z nosa i na to się nie umiera". 11-letnia Oliwia zmarła tego samego dnia. Wstrząsające doniesienia z Nowej Rudy.

11-letnia Oliwia miała przed sobą całe życie, ale splot nieszczęśliwych wypadków sprawił, że w jeden dzień wszystko legło w gruzach. Zaczęło się od pozornie banalnego krwotoku z nosa.

Dziewczynka zalała się krwią z nosa w czasie lekcji. Udała się do szkolnej pielęgniarki, ale ta nie była w stanie poradzić sobie z problemem i wezwała karetkę. To początek tragedii. Rodzice 11-latki zamiast wyprawiać urodziny, będą odwiedzać ją na cmentarzu.

11-letnia Oliwa zmarła w szpitalu, nic nie zapowiadało dramatu

Niewytłumaczoną do tej pory śmierć 11-letniej Oliwii nagłośnili dziennikarze "Uwagi" TVN. Reporterzy rozmawiali ze zdruzgotanymi rodzicami i poznali kulisy odejścia ich dziecka. Relacja o ostatnich godzinach życia małej Oliwii łamie serce.

Kiedy 11-latka trafiła do szpitala, ordynator oddziału pediatrycznego w Nowej Rudzie miał zlekceważyć problemy zdrowotne dziecka. Matka Oliwii przekazała, że początkowo nie chciał przyjąć jej córki na oddział. Ostatecznie zmienił zdanie, ale zapowiedział, że na krwawienie z nosa "się nie umiera". Słowa lekarza zostały bardzo szybko i bardzo boleśnie sprawdzone.

- Lekarz powiedział mi, że nie ma leczenia krwawienia z nosa i na to się nie umiera. Zgodził się przyjąć Oliwkę na obserwację, zaznaczając, że wieczorem trzeba ją będzie odebrać do domu - powiedziała Violetta Czuba, która zrozpaczona odejściem córki usiadła przed kamerami "Uwagi" TVN i opowiedziała historię śmierci 11-latki.

Tego samego dnia Oliwia zmarła. Kiedy mama 11-latki i jej starsza siostra przyjechały do szpitala, uczennica z krwotokiem nosa była już reanimowana. - Minęło trochę czasu, wyszedł do mnie pan doktor i powiedział, że podczas podawania antybiotyku Oliwia się "zatrzymała", była reanimowana ponad godzinę, ale nie udało się jej uratować - opowiedziała pogrążona w żałobie matka.

Odpowiedzi brak, podobnie jak dowodów znikających mimo procedur

- Pozostał mi obraz siedzącej Oliwii na łóżeczku w szpitalu. Była uśmiechnięta, machała mi, mówiąc: "Mamusiu, wróć szybko, będę na ciebie czekać" - słyszymy w reportażu "Uwagi" TVN. Słowa te padają z ust pani Violetty.

Natychmiast wykonano sekcje zwłok 11-latki. Nie rozwiała ona jednak pytań, wręcz przeciwnie. - Sekcja wykazała, że pacjentka zmarła na niewydolność krążeniowo-oddechową, ale każdy umiera właśnie z tej przyczyny. Ważne jest określenie, co było wyjściową przyczyną zgonu i tego nie ustalono - poinformowała mec. Jolanta Budzowska, radca prawny.

Policjanci biorący udział w śledztwie ujawnili, że w szpitalu zniszczone zostały wszelkie dowody. W placówce, gdzie zmarła 11-letnia Oliwia nie znaleziono ampułek po leku, czy strzykawek, chociaż przepisy są jednoznaczne. Obowiązkiem personelu było zabezpieczenie wszystkiego, co mogło wyjaśnić śmierć małej pacjentki.

Śledztwo prowadzi wydział Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu. Wszystko wskazuje, że zarzuty "utrudniania postępowania karnego przez zacieranie śladów przestępstwa" usłyszą: ordynator oddziału pediatrycznego w Nowej Rudzie oraz dyrektor ZOZ-u w Kłodzku i jego zastępcy.

Mnożą się hipotezy na temat tego, co wydarzyło się przy łóżku uczennicy przywiezionej ze szkoły z krwotokiem z nosa, na który "się nie umiera". Eksperci sugerują, że jeden ze scenariuszy jest wyjątkowo prawdopodobny.

W szpitalu pomylili leki?

Pierwszą teorią dotyczącą możliwego powodu śmierci 11-latki było podanie antybiotyku, na który pacjentka była uczulona. Wysnuwano hipotezę, iż lek podany został bez przeprowadzenia właściwego wywiadu oraz bez wyraźnego powodu.

Antybiotyk miał wywołać wstrząs anafilaktyczny, ale dziennikarze "Uwagi" TVN wykluczyli tę możliwość, czytając wyniki sekcji zwłok. Patomorfolog skreślił tę opcję, gdyż we krwi Oliwii nie ujawniono antybiotyku. Prokuratura zaangażowana w sprawę zleciła już ekshumację oraz sekcję sądowo-lekarską.

Specjaliści w rozmowie z dziennikarzami wskazują, że możliwe jest, iż dziewczynce podany został chlorek potasu. Ratownik medyczny Andrzej Morajda z zespołu wczesnej interwencji terapeutycznej Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, ekspert z dziedziny medycyny sądowej, podkreśla, że chociaż chlorek potasu jest bardzo potrzebny w ludzkim organizmie, to jest również "niesamowicie groźny".

Nierozcieńczona dawka chlorku potasu jest śmiertelna. Lekarze medycyny sądowej potwierdzają, że pomyłka przy podaniu leku w sprawie śmierci 11-letniej Oliwki nie zniknęła ze stołu śledczych.

Artykuły polecane przez Goniec.pl:

Źródło: uwaga tvn