Wypadek w Krakowie. Śledczy przekazali nowe informacje, mówią o piątym pasażerze
Nie milknął echa po dramatycznym wypadku, do którego doszło w miniony weekend niedaleko mostu Dębnickiego w Krakowie. Prokuratura właśnie zabrała głos w sprawie prędkości, z jaką mogło poruszać się auto. Śledczy mówią też o piątym pasażerze i sprawdzają, czy wejście pieszego na jezdnie mogło przyczynić się do tragicznego zdarzenia.
Śmiertelny wypadek w Krakowie
O tragicznym wypadku, do jakiego doszło w weekend w Krakowie, mówi cała Polska. W jego wyniku śmierć poniosło czterech młodych mężczyzn : 23-letni Patryk P. - syn celebrytki znanej z programu „Królowe życia”, 24-letni Aleksander T. i Michał G. oraz 20-letni Marcin H.
Prokuratura ustaliła, że na początku samochodem podróżowało pięciu mężczyzn. - W Modlniczce wysiadł ich znajomy. Pozostała czwórka pojechała dalej; do Wieliczki, do domów - podaje „Gazeta Wyborcza”.
Auto przekroczyło dopuszczalną prędkość przynajmniej trzykrotnie
Jeden z podróżujących miał opuścić pojazd w Modlniczce, a reszta pojechała w kierunku Wieliczki. Auto rozbiło się w okolicy mostu Dębnickiego w Krakowie. Śledczy przyznają, że znacząco przekroczyło dopuszczalną prędkość jazdy. Kierowca naruszył szereg przepisów ruchu drogowego, między innymi przejeżdżając na czerwonym świetle.
- W tym miejscu kierowcy mogą jeździć z maksymalną prędkością 40 km/godz. Wstępne oceny wskazują, że renault megane przynajmniej trzykrotnie przekroczyło dopuszczalną prędkość. A może nawet więcej - mówi Rafał Babiński, szef Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Hipotezy śledczych
W najbliższych dniach śledczy mają pracować nad rekonstrukcją wypadku, biorąc pod uwagę analizę monitoringu. Wstępne hipotezy zakładają, że albo kierowca nie dostrzegł w pierwszej chwili remontu mostu i nie zdążył ominąć słupków stojących na jezdni, albo w ostatniej chwili próbował wyminąć pieszego. Na nagraniach jednak poślizg auta widać na długo przed wejściem pieszego na ulicę.
Świadek zdarzenia, który przechodził w tym czasie przez jezdnię , nie został jeszcze zidentyfikowany. Jego zeznania mogą być kluczowe dla całej sprawy. Prokuratura wciąż czeka jeszcze m.in. na badania toksykologiczne, aby sprawdzić, czy kierowca był pod wpływem alkoholu lub innych środków odurzających.
Źródło: Gazeta Wyborcza