Wypadek polskiego autobusu w Chorwacji. Dramatyczne sceny na mszy w intencji ofiar
Wypadek polskiego autobusu w Chorwacji. W niedzielę w kościele św. Wojciecha w Koninie, skąd pochodzili pielgrzymi, uczestniczący w tragedii w drodze do Medjugorje, odbyła się msza w intencji ofiar. Nabożeństwo wywołało wiele emocji. Wierni płakali, doszło również do incydentu wymagającego interwencji zespołu karetki pogotowia.
Podczas nabożeństwa ksiądz wygłosił wzruszające kazanie. - Pielgrzymi pojechali do Matki Bożej z intencjami. Gdyby spełnili swoje marzenia, modliliby się za nas, ale stało się tak, że teraz to my modlimy się za nich - mówił ksiądz Henryk Witczak, proboszcz parafii.
Wypadek polskiego autobusu w Chorwacji. Dramatyczne sceny podczas mszy za poszkodowanych
Duchowny nawiązał do komentarzy osób, które zastanawiają się, dlaczego poszkodowani zdecydowali się na podróż do Medjugorje, argumentując, że "to właśnie ci, którzy podejmują decyzję mają rację, zwłaszcza jeśli te decyzje nie były łatwe". Jego wystąpienie wzbudziło bardzo duże emocje wśród osób zgromadzonych w świątyni.
Wierni nie kryli poruszenia tą niewyobrażalną tragedią. W kościele słychać było płacz, kilka osób starało się ukryć emocje, dyskretnie ocierając oczy. Kobieta w podeszłym wieku zasłabła i uderzyła się w głowę. Konieczne było wezwanie pogotowia.
Ksiądz Henryk Witczak przywołał podczas kazania sylwetkę księdza Rafała Działaka, jednego z organizatorów pielgrzymki. Duchowny ma uszkodzony kręgosłup i czeka na transport do Warszawy, gdzie ma przejść operację. Wczoraj przywoływaliśmy jego relację.
- To ksiądz Rafał organizował z naszej parafii tę pielgrzymkę. [...] Ksiądz Rafał czuje się dość dobrze, kontaktowaliśmy się z nim wczoraj. Czekamy na niego i z pewnością otoczymy pomocą - deklarował proboszcz. - To najwspanialszy kapłan. Jest pełen wiary, bardzo oddany i niezwykle skromny. Zawierzył swoje życie Maryi, więc wierzymy, że wszystko będzie dobrze - wtórowała mu parafianka Bogumiła Janiak.
Wypadek polskiego autokaru w Chorwacji. Basia i Ewa już nie wrócą do domów
W pielgrzymce do Medjugorje brała udział między innymi Ewa z rodziną. Polonistka z konińskiej szkoły była jedną z najmłodszych uczestniczek. Umarła na oczach swojej mamy, która siedziała na siedzeniu za córką. Niedługo wcześniej Ewa i jej mąż obchodzili dziesiątą rocznicę ślubu. Mężczyzna i jego teść w ciężkim stanie przebywają w chorwackim szpitalu. Matka Ewy w niedzielę wróciła do domu.
Drugą ofiarą katastrofy, która pochodziła z Konina, jest 69-letnia pani Basia, częsta uczestniczka pielgrzymek. - Była już w Ziemi Świętej, a w tym roku to była jej druga pielgrzymka - relacjonowała Bernadeta Roszak, znajoma zabitej. Tym razem pani Basi towarzyszył mąż. Nikt z przyjaciół nie wie, w jakim jest stanie.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
Wypadek polskiego autokaru w Chorwacji. Uczestnik: "Wbił się przodem, góra się przełamała"
Wypadek autokaru w Chorwacji. Organizator pielgrzymki zdruzgotany. "Taka była wola Pana Boga"
Źródło: Fakt